A/N: Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że w końcu skończyłam to opowiadanie! Uwielbiam je, pisało się je cudownie, ale pisanie ostatnich rozdziałów przychodziło mi z jakąś dziwną trudnością. Może to dlatego, że pojawiło się kilka innych pomysłów, które chciałam zrealizować. Teraz chyba zrobię sobie dłuższą przerwę, ogarnę trochę studia i wrócę za jakiś czas. Mam nadzieję, że z czymś fajnym. PS. (Cii, to sekret, ale wciąż jestem w trakcie pisania ABO au)
PPS. (Możliwe, że możecie się spodziewać czegoś na Sylwestra ^^)
Dziękuję wszystkim, którzy czytali Brand New Day! Mam nadzieję, że epilog Wam się spodoba!
PPS. (Możliwe, że możecie się spodziewać czegoś na Sylwestra ^^)
Dziękuję wszystkim, którzy czytali Brand New Day! Mam nadzieję, że epilog Wam się spodoba!
- Yoongi hyung! Skończyłeś?
- Jeszcze chwila. - odezwał się, siedzący za ekranem komputera, czarnowłosy mężczyzna.
- Godzinę temu napisałeś mi to samo. - westchnął Jimin - Przyniosłem ci kawę.
Park postawił wysoki, plastikowy kubek z ciemnym napojem w środku na biurku, przy którym pracował Min.
- Oh, dziękuję. Nie musiałeś.
Mimo swoich słów Yoongi oderwał się od klawiatury, posłał chłopakowi stojącemu nad nim uroczy uśmiech i objął go w pasie, przytulając policzek do ciepłego torsu.
Park odwzajemnił uśmiech i przeczesał palcami miękkie, czarne kosmyki.
- Ile czasu jeszcze ci to zajmie? Mieliśmy zawieźć Cali do Seokjina.
- Już kończę. Naprawdę.
- Pozwól mu w spokoju pomyśleć, bo znów znajdę w jakimś folderze twoje nagie zdjęcia. - zaśmiał się Jungkook, nagle zjawiając się w pomieszczeniu.
Jimin zaczerwienił się, przypominając sobie zawstydzającą sytuację sprzed kilku miesięcy. Nawet to, że z Jeonem znali się od dziecka i widzieli się nago wielokrotnie, nie pomagało i nie przeszkodziło starszemu, w unikaniu przyjaciela przez następne dwa tygodnie.
No cóż, Yoongi był fotografem i nic nie mógł poradzić na to, że uwielbiał robić zdjęcia ludziom, a tym bardziej własnemu chłopakowi. Zwłaszcza wtedy, gdy ten miał na sobie minimalną ilość ubrań.
- Wciąż nie wiem, dlaczego zaglądałeś do mojego komputera. - odezwał się niewzruszony Min. - Masz własny.
- Mówiłem ci, że nie mogłem znaleźć zdjęć z sesji! Myślałem, że może ty je masz.
Yoongi tylko przewrócił oczami.
Jungkook, odkąd poznali się te kilka lat temu, rzadko używał zwrotów grzecznościowych i często działał mu na nerwy, dokuczając na różne sposoby. Jednak gdy Min zaproponował mu pracę w jego nowo otwartym studio fotograficznym, ponieważ pasja i energia młodego chłopaka robiła na nim ogromne wrażenie, Jeon już zupełnie zapomniał, że istnieje system honoryfikatywności, traktując go jak swojego kolegę. Przynajmniej przy klientach okazywał mu jako taki szacunek.
Jednak miękkie serce Yoongiego wybaczało mu te braki w kulturze, ponieważ Jimin często mu opowiadał o tym, jak to Jungkook z błyskiem w oku i niezwykłym oddaniem rozprawia o nowych rzeczach, których się od niego nauczył,
- Mhm.
- Nieważne. - burknął Kook, zakładając ramiona na piersi. - Chciałem sobie pożartować, ale widzę, że już myślami wygrzewacie swoje tyłki na gorącym Australijskim piasku.
- Jeśli hyung nie spakuje się, to faktycznie, będziemy tam tylko myślami. - mruknął Park.
- Już skończyłem. Jesteście niecierpliwi. Pamiętaj, Kook, pilnuj terminów, pan Lee przyjdzie odebrać zdjęcia za kilka dni i nie wpuszczaj tutaj Taehyunga.
- Tak, tak. Wiem. Miłego wypoczynku. Jiminie, pilnuj, żeby nasz hyung się nie przypalił.
Park przyciągnął do siebie Jungkooka i przytulił go. Młodszy udawał, że bardzo mu to przeszkadza i próbował wyplątać się z ciasnego uścisku, jednak niewielki uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Nie róbcie głupot. Jasne? Do zobaczenia, za dwa tygodnie.
- Na razie, dzieciaku.
Po swoich słowach Yoongi został siłą wyciągnięty ze studio.
- Jeszcze chwila. - odezwał się, siedzący za ekranem komputera, czarnowłosy mężczyzna.
- Godzinę temu napisałeś mi to samo. - westchnął Jimin - Przyniosłem ci kawę.
Park postawił wysoki, plastikowy kubek z ciemnym napojem w środku na biurku, przy którym pracował Min.
- Oh, dziękuję. Nie musiałeś.
Mimo swoich słów Yoongi oderwał się od klawiatury, posłał chłopakowi stojącemu nad nim uroczy uśmiech i objął go w pasie, przytulając policzek do ciepłego torsu.
Park odwzajemnił uśmiech i przeczesał palcami miękkie, czarne kosmyki.
- Ile czasu jeszcze ci to zajmie? Mieliśmy zawieźć Cali do Seokjina.
- Już kończę. Naprawdę.
- Pozwól mu w spokoju pomyśleć, bo znów znajdę w jakimś folderze twoje nagie zdjęcia. - zaśmiał się Jungkook, nagle zjawiając się w pomieszczeniu.
Jimin zaczerwienił się, przypominając sobie zawstydzającą sytuację sprzed kilku miesięcy. Nawet to, że z Jeonem znali się od dziecka i widzieli się nago wielokrotnie, nie pomagało i nie przeszkodziło starszemu, w unikaniu przyjaciela przez następne dwa tygodnie.
No cóż, Yoongi był fotografem i nic nie mógł poradzić na to, że uwielbiał robić zdjęcia ludziom, a tym bardziej własnemu chłopakowi. Zwłaszcza wtedy, gdy ten miał na sobie minimalną ilość ubrań.
- Wciąż nie wiem, dlaczego zaglądałeś do mojego komputera. - odezwał się niewzruszony Min. - Masz własny.
- Mówiłem ci, że nie mogłem znaleźć zdjęć z sesji! Myślałem, że może ty je masz.
Yoongi tylko przewrócił oczami.
Jungkook, odkąd poznali się te kilka lat temu, rzadko używał zwrotów grzecznościowych i często działał mu na nerwy, dokuczając na różne sposoby. Jednak gdy Min zaproponował mu pracę w jego nowo otwartym studio fotograficznym, ponieważ pasja i energia młodego chłopaka robiła na nim ogromne wrażenie, Jeon już zupełnie zapomniał, że istnieje system honoryfikatywności, traktując go jak swojego kolegę. Przynajmniej przy klientach okazywał mu jako taki szacunek.
Jednak miękkie serce Yoongiego wybaczało mu te braki w kulturze, ponieważ Jimin często mu opowiadał o tym, jak to Jungkook z błyskiem w oku i niezwykłym oddaniem rozprawia o nowych rzeczach, których się od niego nauczył,
- Mhm.
- Nieważne. - burknął Kook, zakładając ramiona na piersi. - Chciałem sobie pożartować, ale widzę, że już myślami wygrzewacie swoje tyłki na gorącym Australijskim piasku.
- Jeśli hyung nie spakuje się, to faktycznie, będziemy tam tylko myślami. - mruknął Park.
- Już skończyłem. Jesteście niecierpliwi. Pamiętaj, Kook, pilnuj terminów, pan Lee przyjdzie odebrać zdjęcia za kilka dni i nie wpuszczaj tutaj Taehyunga.
- Tak, tak. Wiem. Miłego wypoczynku. Jiminie, pilnuj, żeby nasz hyung się nie przypalił.
Park przyciągnął do siebie Jungkooka i przytulił go. Młodszy udawał, że bardzo mu to przeszkadza i próbował wyplątać się z ciasnego uścisku, jednak niewielki uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Nie róbcie głupot. Jasne? Do zobaczenia, za dwa tygodnie.
- Na razie, dzieciaku.
Po swoich słowach Yoongi został siłą wyciągnięty ze studio.
***
- Jimin, pospiesz się!
- Chwila! Nie mogę znaleźć jej ulubionej zabawki!
Młodszy opadł na kolana na dywan w salonie i zajrzał pod kanapę. Wyciągnął przed siebie dłoń, żeby przeszukać, jak się okazało, pustą przestrzeń.
- A pod szafą? - podrzucił mu Yoongi.
Park poderwał się i pobiegł do sypialni, by sprawdzić. Min westchnął i poprawił niebieską torbę wiszącą, na jego ramieniu. Usłyszał ciche miauknięcie dochodzące z wnętrza. Wsadził palec w jedną z kratek siatki, przez które kotka zamknięta w środku, mogła widzieć, co się dzieje dookoła. Zaraz poczuł szorstki język liżący jego palec i uśmiechnął się.
Kotka, którą razem z Jiminem zakupili kilka miesięcy wcześniej, była przeuroczym stworzeniem. Gdy jakiś czas temu, młodszy zapragnął przygarnąć zwierzątko, Yoongi nie był do końca przekonany, co do tego pomysłu. Jego niedawno otwarte studio dopiero się rozwijało, więc spędzał w nim mnóstwo czasu, a Park miał swoje zajęcia. Z pomocą Hoseoka dostał się do jednej z wytwórni, czasami pracował się jako back-up dancer i wciąż uczył dzieci tańca. W tamtym czasie ledwo znajdywali czas dla siebie nawzajem, a co dopiero jeszcze dla zwierzaka. Jednak Jimin naoglądał się uroczych filmików w internecie, przeglądnął masę stron o kotach, a Yoongi nie potrafił odmówić smutnemu spojrzeniu szczeniaczka, które młodszy zawsze robił, gdy tylko czegoś chciał. Pomimo tych kilku lat, które minęły, odkąd się poznali, to zawsze na niego działało.
Już niecałe dwa tygodnie później zostali właścicielami młodej kotki o pięknym trójkolorowym umaszczeniu. Miała prześliczną, dodającą uroku czarną plamkę na nosie, o której Jimin zawsze mówił, że jest w kształcie serca, ale jak dla niego, była to zwykła łatka. W salonie powstał mały kącik dla ich nowego współlokatora, a Park dbał o to, by małej Calliope, jak sam ją nazwał, nic nie brakowało. Min nie raz nadepnął na zabawkę, starając się powstrzymać przekleństwo, cisnące się na usta, czy uderzył przez przypadek miskę, rozlewając wodę, którą musiał potem sprzątać, jednak nie ukrywał, że kotka, która zawsze chętnie wtulała się w niego, gdy ucinał sobie drzemki, skradła jego serce, tak samo, jak młodszego.
- Znalazłem! - krzyknął Jimin, już biegnąc w ich stronę. - Był pod łóżkiem.
Z uśmiechem pokazał mu małą maskotkę w kształcie żółwia, po czym wrzucił ją do torby, w której znajdował się inne rzeczy kotki. Mały pluszak był ulubioną zabawkę Cali. Odkąd Hoseok przyniósł go, jako prezent powitalny dla nowego członka ich rodziny, kotka rzadko kiedy się z nim rozstawała. Yoongi nadal nie wiedział, co zabawnego Jung, widział w żółwiu, ale chłopak chichotał za każdym razem, gdy widział Cali z maskotką.
- Możemy iść. - ubrany i szczęśliwy Park, ucałował policzek Yoongiego i w końcu wyszli z mieszkania.
Z uśmiechem pokazał mu małą maskotkę w kształcie żółwia, po czym wrzucił ją do torby, w której znajdował się inne rzeczy kotki. Mały pluszak był ulubioną zabawkę Cali. Odkąd Hoseok przyniósł go, jako prezent powitalny dla nowego członka ich rodziny, kotka rzadko kiedy się z nim rozstawała. Yoongi nadal nie wiedział, co zabawnego Jung, widział w żółwiu, ale chłopak chichotał za każdym razem, gdy widział Cali z maskotką.
- Możemy iść. - ubrany i szczęśliwy Park, ucałował policzek Yoongiego i w końcu wyszli z mieszkania.
***
By dotrzeć do mieszkania Namjoona i Seokjina, musieli przejechać pół miasta. Jin uparł się, że nie chce mieszkać w centrum, ze względu na hałas i tłok, a młodszy nie mając nic przeciwko, po prostu się zgodził. Droga do pracy, co prawda zajmowała mu dużo więcej czas, ale zdążył się przyzwyczaić.
Drzwi otworzył Namjoon, witając ich radosnym uśmiechem.
- Jin hyung, jest w kuchni. - przewrócił oczami. Odpowiedź na pytanie, gdzie podziewał się jego chłopak, zazwyczaj była taka sama. - Stwierdził, że pewnie nie zjedliście dzisiaj należytego posiłku, więc robi dla was obiad.
- Naprawdę? Przez kuchnię hyunga, przytyję przed wyjazdem. - zaśmiał się Jimin. - Jak się potem pokażę na plaży?
- Gdzie mogę zostawić rzeczy, Cali? - przerwał im Yoongi - Karma wcale nie jest taka lekka.
- Chodź. Pokażę ci.
Namjoon zaprowadził go do salonu, gdzie Min postawił torbę z zaopatrzeniem dla kota zaraz obok dużej szafy. Pomiędzy meblem,a ścianą było akurat tyle miejsca, by zmieściło się tam leżysko, które Yoongi zaraz tam umiejscowił. Wypuszczona przez Jimina kotka, zdawała się polubić nowe miejsce, bo zaraz położyła się w ciemnym kojcu i zamruczała cicho, patrząc wyczekująco na swojego pana. Chłopak wyciągnął z torby jej ulubioną zabawkę i rzucił kotce, uśmiechając się, gdy ta wtuliła się w nią.
- Wezmę karmę i zaniosę do kuchni.
Fotograf stąd słyszał, jak Jimin przekazuje Seokjiowi cały plan opieki nad kotem, uwzględniając w nim wszystkie detale. Zaśmiał się cicho, ponieważ był to już trzeci raz, kiedy zostawiali tutaj Cali, a Park i tak zawsze robił to samo. Niestety praca czasami zmuszała ich do kilkudniowych wyjazdów.
Wciąż pamiętał, moment, w którym musiał zostawić Cali Namjoonowi, ponieważ on i Jin mieli poważną kłótnię. Doszło nawet do tego, że rozstali się, jednak po dwóch miesiącach tęsknoty i prób wzajemnego zrozumienia się, znów wrócili do siebie. Od tamtej pory byli oni dla Yoongiego wzorem pary idealnej. Czasami kłócili się, to prawda, jednak byli już na tym etapie, gdzie szybko potrafili zakończyć swoje spory i znaleźć najlepsze wyjście z danej sytuacji. On i Jimin wciąż uczyli się siebie nawzajem, czasami sprzeczali i nie odzywali się do siebie, zachowując jak dzieci, aczkolwiek byli na dobrej drodze.
Min skierował się do kuchni, jednak nim zdążył tam dotrzeć, zadzwonił jego telefon. Lekko zdziwiony imieniem, które wyświetliło się na ekranie, odebrał połączenie.
- Halo? Um... czy coś się stało?
- Hej, braciszku. I nie, czemu? Słyszałem, że wyjeżdżasz na wakacje.
- Tak. Skąd wiesz?
- Rozmawiałem z Jiminem.
- Co? Dlaczego?
- Nie mogę porozmawiać z chłopakiem mojego brata? - zaśmiał się chłopak.
- Nie, um, znaczy tak. - Yoongi już sam nie wiedział, co mówi, zaskoczony, nagłą informacją. - Potrzebujesz czegoś konkretnego?
- Jak zwykle bezpośredni. Wiesz, za dwa miesiące się żenię i chciałbym przedstawić ci moją narzeczoną i wręczyć wam zaproszenie.
- Nam? Mnie i Jiminowi? A rodzice? - w tej chwili Min miał już kompletny bałagan w swojej głowie. - Oh, przepraszam. Gratulacje
- Dziękuję. Wiem, że nadal z nimi nie rozmawiasz, i w sumie się nie dziwię, ale chcę, żebyś był obecny na najważniejszym dniu w moim życiu i nie obchodzi mnie ich zdanie. Jesteśmy dorośli. Jeśli nie potrafią zaakceptować swojego dziecka, to ich sprawa.
Jimin wyszedł z kuchni i zbliżył się do Yoongiego, który krążył po przedpokoju, patrząc na niego zmartwionym spojrzeniem.
- Coś się stało? - szepnął, patrząc na dziwną minę starszego.
Min tylko pokręcił głową i posłał młodszemu szybki uśmiech, pozwalają głaskać się po plecach.
- W takim razie będziemy zaszczyceni, jeśli będziemy mogli się pojawić na twoim weselu, hyung. Zadzwonię do ciebie, jak już wrócimy.
- Okej. Miłej podróży!
- Dzięki. Do zobaczenia.
- Twój brat? - zapytał Jimin, gdy Yoongi już się rozłączył.
- Mhm. Dlaczego nie powiedziałeś mi, że z nim rozmawiałeś?
- Chciał najpierw porozmawiać z tobą. - Park wzruszyła ramionami - Był bardzo miły, jeśli o to się martwisz.
- Domyślam się. Więc... chcesz pójść ze mną na ten ślub? Czuć na sobie spojrzenia mojej rodziny i rodziców? Jesteś na to gotów? - zapytał pół żartem, pół serio.
Kilka miesięcy po tym, jak Yoongi i Jimin oficjalnie zostali parą, Min specjalnie pojechał do swojego rodzinnego domu, by porozmawiać z rodzicami. Nie liczył, na przyjęcie go z otwartymi ramionami, ale może chociaż na odrobinę zrozumienia. Jednak nie dostał nawet tego. Jego matka zaczęła płakać, mamrocząc jakieś niewyraźna zdania, a ojciec na początku nie mówił kompletnie nic, by w końcu wykrzyczeć całą swoją złość i to co o nim myśli, prosto w jego twarz. Od tamtej pory nie próbował się już z nimi kontaktować. Oni zresztą też nie. Tylko z bratem pozostawał w kontakcie.
Drzwi otworzył Namjoon, witając ich radosnym uśmiechem.
- Jin hyung, jest w kuchni. - przewrócił oczami. Odpowiedź na pytanie, gdzie podziewał się jego chłopak, zazwyczaj była taka sama. - Stwierdził, że pewnie nie zjedliście dzisiaj należytego posiłku, więc robi dla was obiad.
- Naprawdę? Przez kuchnię hyunga, przytyję przed wyjazdem. - zaśmiał się Jimin. - Jak się potem pokażę na plaży?
- Gdzie mogę zostawić rzeczy, Cali? - przerwał im Yoongi - Karma wcale nie jest taka lekka.
- Chodź. Pokażę ci.
Namjoon zaprowadził go do salonu, gdzie Min postawił torbę z zaopatrzeniem dla kota zaraz obok dużej szafy. Pomiędzy meblem,a ścianą było akurat tyle miejsca, by zmieściło się tam leżysko, które Yoongi zaraz tam umiejscowił. Wypuszczona przez Jimina kotka, zdawała się polubić nowe miejsce, bo zaraz położyła się w ciemnym kojcu i zamruczała cicho, patrząc wyczekująco na swojego pana. Chłopak wyciągnął z torby jej ulubioną zabawkę i rzucił kotce, uśmiechając się, gdy ta wtuliła się w nią.
- Wezmę karmę i zaniosę do kuchni.
Fotograf stąd słyszał, jak Jimin przekazuje Seokjiowi cały plan opieki nad kotem, uwzględniając w nim wszystkie detale. Zaśmiał się cicho, ponieważ był to już trzeci raz, kiedy zostawiali tutaj Cali, a Park i tak zawsze robił to samo. Niestety praca czasami zmuszała ich do kilkudniowych wyjazdów.
Wciąż pamiętał, moment, w którym musiał zostawić Cali Namjoonowi, ponieważ on i Jin mieli poważną kłótnię. Doszło nawet do tego, że rozstali się, jednak po dwóch miesiącach tęsknoty i prób wzajemnego zrozumienia się, znów wrócili do siebie. Od tamtej pory byli oni dla Yoongiego wzorem pary idealnej. Czasami kłócili się, to prawda, jednak byli już na tym etapie, gdzie szybko potrafili zakończyć swoje spory i znaleźć najlepsze wyjście z danej sytuacji. On i Jimin wciąż uczyli się siebie nawzajem, czasami sprzeczali i nie odzywali się do siebie, zachowując jak dzieci, aczkolwiek byli na dobrej drodze.
Min skierował się do kuchni, jednak nim zdążył tam dotrzeć, zadzwonił jego telefon. Lekko zdziwiony imieniem, które wyświetliło się na ekranie, odebrał połączenie.
- Halo? Um... czy coś się stało?
- Hej, braciszku. I nie, czemu? Słyszałem, że wyjeżdżasz na wakacje.
- Tak. Skąd wiesz?
- Rozmawiałem z Jiminem.
- Co? Dlaczego?
- Nie mogę porozmawiać z chłopakiem mojego brata? - zaśmiał się chłopak.
- Nie, um, znaczy tak. - Yoongi już sam nie wiedział, co mówi, zaskoczony, nagłą informacją. - Potrzebujesz czegoś konkretnego?
- Jak zwykle bezpośredni. Wiesz, za dwa miesiące się żenię i chciałbym przedstawić ci moją narzeczoną i wręczyć wam zaproszenie.
- Nam? Mnie i Jiminowi? A rodzice? - w tej chwili Min miał już kompletny bałagan w swojej głowie. - Oh, przepraszam. Gratulacje
- Dziękuję. Wiem, że nadal z nimi nie rozmawiasz, i w sumie się nie dziwię, ale chcę, żebyś był obecny na najważniejszym dniu w moim życiu i nie obchodzi mnie ich zdanie. Jesteśmy dorośli. Jeśli nie potrafią zaakceptować swojego dziecka, to ich sprawa.
Jimin wyszedł z kuchni i zbliżył się do Yoongiego, który krążył po przedpokoju, patrząc na niego zmartwionym spojrzeniem.
- Coś się stało? - szepnął, patrząc na dziwną minę starszego.
Min tylko pokręcił głową i posłał młodszemu szybki uśmiech, pozwalają głaskać się po plecach.
- W takim razie będziemy zaszczyceni, jeśli będziemy mogli się pojawić na twoim weselu, hyung. Zadzwonię do ciebie, jak już wrócimy.
- Okej. Miłej podróży!
- Dzięki. Do zobaczenia.
- Twój brat? - zapytał Jimin, gdy Yoongi już się rozłączył.
- Mhm. Dlaczego nie powiedziałeś mi, że z nim rozmawiałeś?
- Chciał najpierw porozmawiać z tobą. - Park wzruszyła ramionami - Był bardzo miły, jeśli o to się martwisz.
- Domyślam się. Więc... chcesz pójść ze mną na ten ślub? Czuć na sobie spojrzenia mojej rodziny i rodziców? Jesteś na to gotów? - zapytał pół żartem, pół serio.
Kilka miesięcy po tym, jak Yoongi i Jimin oficjalnie zostali parą, Min specjalnie pojechał do swojego rodzinnego domu, by porozmawiać z rodzicami. Nie liczył, na przyjęcie go z otwartymi ramionami, ale może chociaż na odrobinę zrozumienia. Jednak nie dostał nawet tego. Jego matka zaczęła płakać, mamrocząc jakieś niewyraźna zdania, a ojciec na początku nie mówił kompletnie nic, by w końcu wykrzyczeć całą swoją złość i to co o nim myśli, prosto w jego twarz. Od tamtej pory nie próbował się już z nimi kontaktować. Oni zresztą też nie. Tylko z bratem pozostawał w kontakcie.
- Będzie dobrze, Yoonie.
I Yoongi, patrząc w te błyszczące czarne oczy, kolejny raz uwierzył Jiminowi.
Jimin całą drogę na lotnisko, podekscytowany opowiadał Yoongiemu, co powinni zwiedzić, zjeść, jaką najmniej zatłoczoną plażę do odpoczynku wybrać. I mimo tego, że Min słyszał to już któryś raz w przeciągu ostatnich kilku tygodni, uśmiechał się i uważnie słuchał młodszego, od czasu do czasu, głaszcząc jego udo.
Na lotnisku panował tłok. W końcu był sezon letni, więc wszyscy wybierali się na wakacje. Nie przeszkadzało to, jednak Jiminowi w trzymaniu się blisko, bardzo blisko Yoongiego. Ich wolne od bagażu ręce ocierały się o siebie, a Park wykorzystywał każdy taki moment, by dotknąć opuszkami palców, wierzchu dłoni starszego, uśmiechając się łobuzersko,wyglądając przy tym, jak uroczy chochlik. Uwielbiał się z nim droczyć.
Po odprawie, zajęli miejsca w jednej z kawiarni. Złożyli zamówienie u młodej dziewczyny, która po chwili przyniosła im po kawałku sernika.
Min jadł spokojnie swój deser rozglądając się po lotnisku i przyglądając ludziom, dopóki nie poczuł ciepłych palców oplatających jego dłoń. Spojrzał na młodszego, który uśmiechał się w jego stronę. Jego oczy, teraz kształtu małych półksiężyców, błyszczały, przepełnione szczęściem i miłością.
- Hyung, nawet nie wiesz jaki jestem w tej chwili szczęśliwy.
- Chyba wiem, Minie. Od miesiąc nie możesz przestać gadać o naszym małym urlopie. - zaśmiał się Min.
- Ale cieszę się, że jestem z tu tobą. Zwiedzenie Australii było twoim marzeniem. Mogłeś potraktować to jako pracę i polecieć sam, a jednak... jesteśmy tu razem. Mamy dwa tygodnie tylko dla siebie...
- Chcę, żebyś był przy mnie, kiedy będę spełniać swoje małe marzenia krok po kroku. - wyznał szczerze Yoongi i wziął łyka mrożonej kawy, którą zamówili do ciasta.
Spojrzał znad swojego napoju na Jimina, zdziwiony jego nagłym zamilknięciem.
- O nie... Tylko mi tu nie płacz. Jimin no...
Uścisnął małą dłoń, nie mogąc pozwolić sobie na więcej w miejscu publicznym.
- Nie płaczę! Tylko... wzruszyłem się, hyung. - Park otarł kąciki oczu, w których zebrały się słone krople. - Obiecuję, że twoja pierwsza noc w Australii będzie niezapomniana.
- Ustawiłeś sobie wysoko poprzeczkę, musisz się postarać. - Yoongi uniósł jeden kącik ust w zadziornym uśmiechu. - Obiecujesz?
- Mhm. Jeśli na miesiąc miodowy pojedziemy na Karaiby.
- To jedyny warunek? Zgoda.
Yoongi żałował, że nie może teraz pocałować Jimina, jednak po tych kilku latach spędzonych razem, jedno spojrzenia wystarczyło, by młodszy zrozumiał i znów posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech.
I Yoongi, patrząc w te błyszczące czarne oczy, kolejny raz uwierzył Jiminowi.
***
Jimin całą drogę na lotnisko, podekscytowany opowiadał Yoongiemu, co powinni zwiedzić, zjeść, jaką najmniej zatłoczoną plażę do odpoczynku wybrać. I mimo tego, że Min słyszał to już któryś raz w przeciągu ostatnich kilku tygodni, uśmiechał się i uważnie słuchał młodszego, od czasu do czasu, głaszcząc jego udo.
Na lotnisku panował tłok. W końcu był sezon letni, więc wszyscy wybierali się na wakacje. Nie przeszkadzało to, jednak Jiminowi w trzymaniu się blisko, bardzo blisko Yoongiego. Ich wolne od bagażu ręce ocierały się o siebie, a Park wykorzystywał każdy taki moment, by dotknąć opuszkami palców, wierzchu dłoni starszego, uśmiechając się łobuzersko,wyglądając przy tym, jak uroczy chochlik. Uwielbiał się z nim droczyć.
Po odprawie, zajęli miejsca w jednej z kawiarni. Złożyli zamówienie u młodej dziewczyny, która po chwili przyniosła im po kawałku sernika.
Min jadł spokojnie swój deser rozglądając się po lotnisku i przyglądając ludziom, dopóki nie poczuł ciepłych palców oplatających jego dłoń. Spojrzał na młodszego, który uśmiechał się w jego stronę. Jego oczy, teraz kształtu małych półksiężyców, błyszczały, przepełnione szczęściem i miłością.
- Hyung, nawet nie wiesz jaki jestem w tej chwili szczęśliwy.
- Chyba wiem, Minie. Od miesiąc nie możesz przestać gadać o naszym małym urlopie. - zaśmiał się Min.
- Ale cieszę się, że jestem z tu tobą. Zwiedzenie Australii było twoim marzeniem. Mogłeś potraktować to jako pracę i polecieć sam, a jednak... jesteśmy tu razem. Mamy dwa tygodnie tylko dla siebie...
- Chcę, żebyś był przy mnie, kiedy będę spełniać swoje małe marzenia krok po kroku. - wyznał szczerze Yoongi i wziął łyka mrożonej kawy, którą zamówili do ciasta.
Spojrzał znad swojego napoju na Jimina, zdziwiony jego nagłym zamilknięciem.
- O nie... Tylko mi tu nie płacz. Jimin no...
Uścisnął małą dłoń, nie mogąc pozwolić sobie na więcej w miejscu publicznym.
- Nie płaczę! Tylko... wzruszyłem się, hyung. - Park otarł kąciki oczu, w których zebrały się słone krople. - Obiecuję, że twoja pierwsza noc w Australii będzie niezapomniana.
- Ustawiłeś sobie wysoko poprzeczkę, musisz się postarać. - Yoongi uniósł jeden kącik ust w zadziornym uśmiechu. - Obiecujesz?
- Mhm. Jeśli na miesiąc miodowy pojedziemy na Karaiby.
- To jedyny warunek? Zgoda.
Yoongi żałował, że nie może teraz pocałować Jimina, jednak po tych kilku latach spędzonych razem, jedno spojrzenia wystarczyło, by młodszy zrozumiał i znów posłał mu swój najpiękniejszy uśmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz