piątek, 27 października 2017

Brand New Day - 12




A/N: Hej hej~~
Zeszło mi trochę więcej niż 2 tygodnie, ale co tam. Mam nadzieję, że nikt nie zapomniał, co się działo wcześniej. XD
Stwierdziłam, że zdradzę wam, że to już naprawdę jeden z ostatnich rozdziałów. Chociaż dużo ważnych rzeczy się jeszcze dzieje!
Z jednej strony mi smutno, ale z drugiej się cieszę, bo zaczęłam dwa (wydaje mi się) całkiem fajne opowiadanka i będę miała na nie więcej czasu. ^^
Miłego czytania~ 



 Przez następne dwa tygodnie Yoongi prawie nie widywał Jimina. Chłopak załatwiał sprawy związane z porzuceniem obecnych studiów i znalezieniem czegoś, co mógłby robić do lutego, czyli do rozpoczęcia nowego roku szkolnego, w którym mógłby zacząć studiować swój wymarzony kierunek. Wciąż jednak pomagał ojcu w kancelarii, na razie nie informując go o swoich planach.   Minowi było to w sumie na rękę. W ostatnim czasie miał sporo pracy, a poza tym mógł w spokoju kończyć swój prezent dla Jimina, który postanowił, że w końcu podaruje mu na święta. Przynajmniej do tego czasu zbierze więcej zdjęć do kolekcji i uwieczni więcej ich wspólnych momentów. Mimo, że znali się zaledwie kilka miesięcy, a ich związek dopiero powoli się rozwijał, Yoongi czuł, że to nie skończy się tak, jak z Namjoonem. A przynajmniej on na to nie pozwoli. Pokochał Parka i nie miał zamiaru go stracić.
 Skupiony na obróbce i wybieraniu zdjęć, prawie zrzucił z kolan laptopa, kiedy komórka, ukryta w jego kieszeni nagle zadzwoniła. Odłożył komputer na kanapę i odebrał połączenie. 
- Hej, hyung! - usłyszał radosny głos Parka i nie potrafił powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. - Możesz rozmawiać? 
- Tak, jestem w domu. 
- To dobrze. Wyspałeś się? Powinieneś spać więcej. 
- To powinieneś być tu ze mną częściej. 
- Wiesz, że bardzo bym  chciał. W sumie też w tej sprawie dzwonię. Pamiętasz naszą  rozmowę, o tym, że chcę porozmawiać z rodzicami? - Yoongi odpowiedział cichym "mhm" i słuchał dalej - To pamiętasz na pewno, że się zgodziłeś. Rozmawiałem z mamą. Powiedziałem, że chcę im kogoś przedstawić. Zaprosiła nas na obiad w niedzielę. 
- Oh. To już? Tak szybko? - Min podniósł się z kanapy i zaczął niespokojnie krążyć po pokoju. Trochę spanikował. Jednym była myśl o poznaniu rodziców, a drugim rzeczywiste podjęcie jakichś kroków w tym kierunku. 
- Hyung, obiecałeś... - nuta rozczarowania w głosie młodszego, była jak strzała wymierzona prosto w jego serce.
 - Wiem, Jiminie. - westchnął głośno i przejechał dłonią po czole, odgarniając ciemne kosmyki - W porządku. Niedziela mi pasuje. 
- Dziękuję! A  tak poza tym to...tęsknie za tobą. 
Yoongiemu zaskakująco szybko wrócił humor i uśmiech na usta. 
- Ja też, Minie. 
- Obiecuję, że po niedzieli wszystko będzie łatwiejsze. 
- Nie możesz tego wiedzieć. 
- Ale wiem! Obiecuję ci. Będziemy spędzać więcej czasu razem.
 - Okej, powiedzmy, że ci wierzę. 
- Muszę już kończyć. Tata czeka na swoje papiery. Kocham cię, hyung.
- Ja ciebie też, głupolu. 

 ***

 Niedziela nadeszła szybciej niż Yoongi by tego chciał. Nie potrafił pozbierać się przez te kilka dni, które mineły od telefonu Jimina. Co chwila uciekał gdzieś myślami, upuszczał rzeczy, albo na kogoś wpadał. 
 Młodszy, od godziny  próbował go uspokoić i pomóc wybrać odpowiedni strój na dzisiejszą, specjalną okazję. Po kilkudziesięciu minutach przekonywania przez Parka, że wcale nie musi iść w garniturze, Yoongi skończył w czarnej koszuli odsłaniającej jego obojczyki, co, jak Jimin podkreślił kilka razy, wyglądało seksownie, czarnych, wąskich spodniach i mokasynach.
 Ułożył włosy żelem, odgarniając przydługą grzywkę a bok. Wyrzucał sobie, że nie pomyślał wcześniej o tym, by pójść do fryzjera przed tak ważnym spotkaniem. Jednak już nic na to nie poradzi, więc musi zmarnować trochę więcej lakieru do włosów. Spryskał się jeszcze neutralną wodą kolońską. Nie chciał używać żadnych perfum, ponieważ każdy ma inny gust i nie chciał, by zapach drażnił kogokolwiek przy stole. Mógł zrobić wiele głupot podczas tego wieczoru, więc jeśli mógł uniknąć chociaż jednej wpadki, to to zrobi.
Wyszedł z łazienki i skierował się do niewielkiego salonu, w którym czekał Jimin. Chłopak miał na sobie jasną koszulę z głębokim dekoltem oraz ciemne spodnie, z przecięciami na kolanach. Młodszy stał do niego tyłem i Yoongi miał doskonały widok na jego pośladki opięte czarnym materiałem.
- Hyung... - Park, gdy tylko go usłyszał, obrócił się w jego stronę i zmierzył spojrzeniem - Wyglądasz seksownie. Szkoda, że nie mamy więcej czasu...
Min podszedł do niego i oparł czoło na jego ramieniu, głośno wzdychając. Cieszył się, że młodszy postanowił przyjechać kilka godzin wcześniej i potowarzyszyć mu, zamiast po prostu przyjechać po niego, kiedy wyznaczona godzina spotkania będzie się zbliżać. Jego obecność zdecydowanie podnosiła go na duchu i czuł się odrobinę mniej zestresowany.
- Wiesz... możesz dzisiaj spać tutaj.
 Jimin zaśmiał się perliście i objął kochanka w talii, przyciągając jeszcze bliżej swojego ciała.
- Skoro zapraszasz.
 Park uniósł dłoń i ułożył ją na policzku starszego, by móc unieść jego twarz i czule pocałować.
- Naprawdę żałuję, że nie mamy więcej czasu. - wyszeptał prosto w drobne, różowe wargi i na sam koniec przejeżdżając koniuszkiem języka po jednej z nich.
- Ja też. Może zdążyłbym uciec.
- Nie będzie tak źle. Chodźmy już. Tata nie lubi, kiedy ktoś się spóźnia.
 Młodszy chwycił jego dłoń i nie puścił, dopóki nie dotarli do auta, a także przez całą drogę do mieszkania państwa Park, starał się utrzymać z Yoongim jakikolwiek kontakt fizyczny, by go trochę odprężyć. Głaskał jego udo lub ramię, a na czerwonym świetle nawet odważył się na pocałunek w policzek, za co został skarcony, aczkolwiek zadowolona mina starszego zdradzała, że wcale nie był zły.


***

 Kiedy już stanęli przed drzwiami średnich rozmiarów, białego domku na obrzeżach miasta, Min znów zaczął się denerwować. Wyginał palce w różnych kierunkach, wpatrywał się w ziemię i całkowicie zignorował to, co młodszy do niego mówi.
 - Hyung, spójrz na mnie... kochanie - dopiero, kiedy usłyszał to pieszczotliwe określenie podniósł głowę, by spojrzeć w czarne, przepełnione uczuciem oczy. - Będzie dobrze, okej? Nie masz się czym denerwować. Zwłaszcza, że to nie twoi rodzice. - zaśmiał się.
- Wiem, ale... Po prostu nie chcę, żebyś przeze mnie...
- Hyung! Nie ważne co się stanie, nie pozwalam ci się obwiniać, jasne?
 Yoongi skinął głową i przyglądał się, jak młodszy puka do drzwi. Przez chwilę miał nadzieję, że nikt im nie otworzy, ale zaraz stanęła przed nimi elegancko ubrana kobieta w średnim wieku. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech, który trochę zrzedł, gdy ujrzała Yoongiego.
- Oh. Kiedy mówiłeś, że kogoś przyprowadzisz, myślałam, że to będzie dziewczyna, a nie przyjaciel.
- Tak wyszło. - Jimin podrapał się z zakłopotania po karku.  Min doskonale rozumiał, że młodszy nie chce od razu mówić, kim dla siebie są. 
 Zostali zaprowadzeni do salonu połączonego z jadalnią i usadzeni przy stole, gdzie siedziała już głowa rodziny, Pan Park, a na kanapie, przed sporych rozmiarów zawieszonym telewizorem wylegiwał Jihyun, młodsza kopia Jimina.
Wspólny obiad nie był taki zły, jak Yoongi przewidywał. Pomimo, że mama Jimina na początku wydawała się rozczarowana jego obecnością, zapewne licząc, że jej syn pojawi się w towarzystwie młodej, ślicznej dziewczyny, najlepiej kandydatki na żonę, teraz co chwilę zagadywała go i podsuwała jedzenie. Jej mąż, także próbował się czegoś dowiedzieć o nieoczekiwanym gościu i wypytywał o ukończone studia oraz pracę, a brat Jimina po prostu uśmiechał się radośnie, za każdym razem, kiedy Yoongi napotykał jego wzrok. 
 Jimin zaraz przed deserem, postanowił zakończyć przesłuchanie, które urządzili jego rodzice. Ścisnął dłonią udo starszego, a gdy ten na niego spojrzał, posłał mu pokrzepiający uśmiech. 
Tętno Mina nagle przyspieszyło, a dłonie zaczęły się pocić. Właśnie nadeszła chwila, której tak się obawiał. Rodzina Park była naprawdę przemiła i zżyta, a on czuł się, jakby zaraz z jego winy, to wszystko miało się posypać. Ostatnio tylko w tym był dobry. W niszczeniu relacji.
 - Chciałbym o czymś z wami porozmawiać. - zaczął Park, przerywając tym samym zażartą dyskusję swoich rodziców na temat opłacalności studiów fotograficznych.
Yoongi chwycił drobną, trzęsącą się dłoń Jimina w swoją i uścisnął mocno. Teraz nie wiedział, który z nich bardziej obawia się tej konfrontacji. Młodszy nabrał powietrza w płuca, przytrzymał je tam chwilę i wypuścił.
- Umm...chodzi o to, że...umm... jestem gejem, a Yoongi hyung jest moim chłopakiem. I nie, to nie jest żaden głupi, jednorazowy wybryk. Już dawno temu zrozumiałem, że nie pociągają mnie kobiety. I naprawdę was kocham i chciałem być przykładnym synem, ale niezależnie od tego, co teraz myślicie i co powiecie, nie mam zamiaru zostawić Yoongiego.
 Jak na początku jego głos był słaby, tak z każdym wypowiedzianym zdaniem nabierał mocy i stanowczości. Jednak gdy skończył mówić opuścił głowę, nie patrząc ani na rodziców, ani na brata, ani nawet na Mina, chociaż wciąż mocno ściskał jego dłoń. Yoongi zastanawiał się, czy ktokolwiek zrozumiał coś z potoku słów, który młodszy z siebie wyrzucił, ale zaskoczone spojrzenia rodziców, mówiły jasno, że tak. Przez długą chwilę panowała kompletna cisza. Żaden z nich nie odważył się nic więcej powiedzieć, czekając na decyzję państwa Park.
- Powiedzcie coś. - cicha prośba, która opuściła usta Jimina, brzmiała bardzo rozpaczliwie, jakby chłopak miał się zaraz rozpłakać.
 Pan Park westchnął ciężko, oparł łokieć prawej ręki na stole, a na rozłożonej dłoni ułożył czoło, uciskając palcami skronie.
- Mogłem się domyślić, że fakt, że nie masz dziewczyny, wcale nie wynika z braku czasu, jak zawsze twierdziłeś. - powiedział. Jego głos był na tyle neutralny, że Yoongi nie mógł wyczytać z niego, czy jest zły i zastanawia się, w jaki sposób najszybciej wyrzucić ich z jego domu, czy może jest po prostu zaskoczony nagłą, nową informacją.
- Kochanie... - mama młodego studenta zabrała głos. Patrzyła na Jimina dziwnym, wydawało się dość smutnym, jednak czułym wzrokiem. - Yoongi, Jihyun możecie wyjść na chwilę? Chcemy porozmawiać z Jiminem na osobności.
 Najmłodszy z towarzystwa od razu podniósł się ze swojego miejsca i okrążył stół, by chwycić za ramię, wciąż sparaliżowanego strachem Mina i pociągnąć na górne piętro domu. Nim jednak się oddalili, czarnowłosy także wstał i ucałował policzek swojego chłopaka, po czym posłał mu pocieszający uśmiech.
 Yoongi usiadł na łóżku w pokoju Jimina, do którego zaprowadził go Jihyun. Nawet nie miał siły się porozglądać.
Licealista usiadł obok niego i poklepał pocieszająco po plecach.
- Nie martw się. Wszystko będzie okej.
- Dzięki za miłe słowa, ale skąd możesz to wiedzieć? - Min westchnął głośno i ukrył twarz w dłoniach. Nie chciał, by Jimin z jego powodu kłócić się z rodzicami i tak jak on stracił kontakt z rodziną. - To nie jest łatwy temat.
- Rodzice starają się być naprawdę nowocześni. Tego też wymaga od nich praca. Poza tym, chociaż ciężko mi to przyznać - zachichotał - hyung jest ich oczkiem w głowie. Może on tego nie widzi, może nawet oni tego nie widzą, ale zawsze robią wszystko tak, jak on tego chce.
 Yoongi prychnął. Nawet go to nie zdziwiło. Jimin ze swoimi ślicznymi, błyszczącymi oczami i pulchnymi policzkami bez problemu owijał wszystkich wokół palca. Był po prostu zbyt miły, żeby to świadomie wykorzystywać.- Poza tym, myślę, że Namjoon hyung też tu trochę pomoże.
- Namjoon? - Min nie wiedział, o co chodzi. Przecież ten dzieciak, nie mógł nic wiedzieć o nim i Kimie.
- Znasz go. To on zaproponował cię jako fotografa na ślub naszego kuzyna.
- No tak. - I całkiem niedawno oświadczył rodzinie, że jest gejem i przedstawił swojego chłopaka. Mama i tata byli zachwyceni jego postawą. Zresztą zachwycali się nim już przed tym.
Yoongi prychnął. Namjoon zdecydowanie był tym typem, którym zachwycaliby się rodzice.
- A jak zareagowała reszta rodziny?
- Nie wiem. Kogo oni obchodzą. Ważne, że jego rodzice przyjęli to na spokojnie. Jego mama była zachwycona tym, że Jin hyung potrafi gotować. - Jihyun zaczął się śmiać, jakby przypomniał sobie coś naprawdę zabawnego.
Min też się uśmiechnął mimo woli. Może wcale nie będzie tak źle.



 Spędzili w pokoju dobre 30 minut, nim drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Jimin. Yoongi szybko podniósł się z łóżka i przyjrzał uważnie twarzy chłopaka, obejmując ją swoimi dużymi dłońmi. Po ustach Parka błąkał się uśmiech, trochę niepewny, ale na szczęście, na pucołowatych  policzkach nie dostrzegł śladów łez.
Młodszy przytulił go mocno, po czym pocałował.
- Poczekajcie chociaż, aż wyjdę z pokoju. Fuj. - zaśmiał się Jihyun i wyminął ich, opuszczając pomieszczenie.
- I co?
- Chodź. Chcą porozmawiać - Jimin zaprowadził go z powrotem do salonu, gdzie jego rodzice siedzieli na dużej kanapie.
 Usadził Yoongiego w fotelu na przeciwko nich, a sam usiadł na jego podłokietniku, chcąc być blisko starszego.
- Nie ukrywam, że jestem zawiedziony - zaczął pan Park - Ale to życie Jimina i nie będę zabraniał mu być szczęśliwym. Nawet jeśli liczyłem, że będziemy pracować razem i przejmie kancelarię.
 Min spojrzał zdziwiony na swojego chłopaka. Nie spodziewał się, że Jimin powie także o chęci porzucenia studiów. W końcu odkrycie swojej orientacji, musiało ich zszokować, a dokładanie do tego tematu o przerwaniu nauki, na pewno nie pomogło, w przychylnym spojrzeniu na ich relację.   Jednak Pan Park nie wydawał się zły. Gdyby był, na pewno nie siedzieliby teraz razem w salonie. Duży wpływ musiała mieć na niego matka Jimina. Kobieta siedziała obok męża, trzymała jego dłoń, głaszcząc jej wierzch kciukiem i uśmiechała się miło w stronę  Yoongiego.
- Liczyłam na śliczne wnuki, ale chyba pozostaje mi wierzyć w Jihyuna.
 Wspomniany chłopak właśnie wszedł do salonu i spojrzał na swoją rodzicielkę, marszcząc w śmieszny sposób nos.
- Najpierw studia, a potem moja obiecana podróż do Ameryki. - zastrzegł i zajął miejsce w wolnym fotelu.
- Te dzieciaki mnie wykończą. - mruknął pan Park. - Czego to one, jeszcze nie wymyślą?
- Uważaj, co mówisz tato. Nigdy nie wiesz, co się stanie.
- Sugerujesz, że ty też w przyszłości planujesz powiadomić nas, że jesteś gejem?
- Może. - zamyślił się Jihyun, po czym wybuchnął głośnym śmiechem, zarażając nim także pozostałe osoby, rozluźniając wciąż trochę napiętą atmosferę.


***


- To już ostatni karton?
- Nie, na dole zostały jeszcze dwa duże, a  Jungkook i Taehyung już idą z kolejnym. - Yoongi postawił pudło, które trzymał w dłoniach na podłodze i odetchnął ciężko, masując przy tym plecy, przez materiał kurtki - Jak położę się dzisiaj spać, to wstanę za tydzień.
- Nie narzekaj, hyung. - zaśmiał się Jimin. - W końcu mamy nasze własne mieszkanie. Nie cieszysz się?
 Park przerwał wykładanie naczyń z jednego z otwartych pudeł do nowiuteńkich szafek w kuchni i podszedł do starszego, by się przytulić.
- Cieszę, ale te wszystkie kartony... Gdybym wiedział, że mamy sami wnieść je wszystkie, to na pewno nie zgodziłbym się na mieszkanie na 9 piętrze. 
- Przynajmniej mamy piękny widok.
 Podczas jednego z licznych obiadów w domu państwa Park, Jimiowi wymsknęło się, że planują znaleźć razem mieszkanie. Jego mama była zachwycona tym, że jej pierwsze dziecko samo planuje swoją przyszłość i podejmuje dorosłe decyzje. Od razu zaangażowała się w poszukiwania perfekcyjnego, w każdym calu, lokum dla swojego syna. Podsyłała im pełno ofert w różnych cenach oraz lokalizacjach, odwiedzała agentów i obdzwoniła chyba wszystkich znajomych. Jako prawniczka miała znajomości, więc znalezienie idealnego, według jej standardów, mieszkania, nie było trudne. 
 Dwupokojowy apartament z rozsądnych rozmiarów, jak na koreańskie standardy, łazienką, salonem oraz oszklonym, niewielkim balkonem, mieszczący się w dzielnicy Gangnam w korzystnej cenie, wytargowanej przez panią Park, miał zostać ich wspólnym kątem. Na samym początku, lokalizacja zupełnie nie podobała się Yoongiemu. Mieszkanie było nowe, widok piękny, i mieszkając tak blisko centrum, nie musiał martwić się o kupno samochodu, bo miał idealne połączenia komunikacją miejską, ale bał się o to, jak we dwóch dadzą radę utrzymać się w tak drogiej dzielnicy. 
 Co prawda zaczął zarabiać więcej,  a rodzice Jimina byli chętni im pomóc, dopóki młodszy także nie zacznie takiej prawdziwej pracy, bo pieniądze które dostawał za uczenie dzieci tańca w studio, do którego należał Hoseok nie były za duże. Jiminowi ten pomysł także się nie spodobał. Przecież chcieli być niezależni. Jednak po długich namowach matki, obiecał rodzicom, że na pewno się odwdzięczy i przyjął klucze do nowego mieszkania.
- Może i tak, ale mogliśmy poczekać, aż będzie cieplej. Przeprowadzka w grudniu to nie był najlepszy pomysł. Nie czuję swoich palców.
- Mówiłem, żebyś ubrał rękawiczki. - Park przewrócił oczami i chwycił większe, blade dłoni w swoje , potarł je kilka razy i chuchał ciepłym oddechem.
 Przez drzwi wejściowe wszedł Jungkook z wielkim kartonem w dłoniach, a zaraz za nim Taehyung z doniczką, w której rósł spory aloes. Jimin odmówił zostawienia go w jego starym mieszkaniu, czy nawet podarowania mamie.
- Mamy pomóc wam się rozpakować, czy powinniśmy wyjść, żebyście najpierw mogli przetestować łóżko? - zaśmiał się Jungkook
- Nie próbuj być zabawny, Kook. - burknął Park i zabrał z jego rąk pudło, by udać się do salonu i postawić je wraz z innymi.
- Poradzimy sobie z rozpakowywaniem. Minie i tak pewnie będzie chciał wszystko poukładać po swojemu. Planuje i rozrysowuje wszystko od tygodnia.
- Proszę cię, hyung - Jimin spojrzał na niego z politowaniem - Cieszyłeś się jak dziecko, kiedy powiedziałem, że możemy w drugim pokoju stworzyć dla ciebie mini studio fotograficzne.
- Może...
- Jiminie, gdzie mam postawić tego kaktusa, bo już mi ręce odpadają. - jęknął Taehyung. 
 Jungkook szybko się zreflektował i odebrał roślinę z rąk swojego chłopaka. Kim uśmiechnął się do niego promiennie, po czym zostawił na jego czerwonym, zmarzniętym policzku szybkiego całusa.
- To nie kaktus Tae, to aloes.
- Nieważne. Jest ciężki. Gdzie to zanieść?
- Eh, ignoranci. - Park przewrócił oczami i wskazał za siebie kciukiem - Na balkon.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz