sobota, 12 sierpnia 2017

Brand New Day - 8

A/N: Wreszcie skończyłam pracę, więc mam czas na pisanie Yay ^^
Chyba aż tak długo nie czekałyście na ten rozdział, co? :) To chyba jeden z tych bardziej lubianych przeze mnie. Nie wiem dlaczego, ale wszystkie następne rozdziały też całkiem lubię, a to dziwne. Zawsze coś mi nie pasuje w moich pracach XD
W ogóle to zaczęłam pisać Omegaverse. Ktoś lubi? Wiecie - wilki, soulmates, troszku (dużo) smuta, ewentualnie mpreg (nic pewnego)...



- Wydaje mi się... - Jimin odłożył na chwilę pałeczki i zamyślił się - Miałem może piętnaście lat? Szesnaście? Nie pamiętam. Poznałem w liceum chłopaka i się zaczęło. - posłał mu szybki uśmiech i znów wrócił do jedzenia - A ty? - W zeszłym roku. - rozejrzał się dookoła, sprawdzając, czy nikt nie przysłuchuje się ich rozmowie. Nie chciał tego robić, ale nic nie mógł na to poradzić. - Trochę ci zajęło, co? Odkrycie swojej orientacji i w ogóle. - Taa. Nie wiem, czy kiedykolwiek do końca to zrozumiem. - Yoongi wziął łyka wody. - Ale jestem...tym, kim powiedziałeś. Wtedy. - Pasywem - Park zacisnął wargi razem, by się nie roześmiać. To było urocze, jak starszy wzbraniał się, przed używaniem tego typ słów - Nie narzekam. Mogę spytać, jak, hmm, odkryłeś siebie? Min zadzwonił do Jimina dzień po weselu. Tym razem z własnego telefonu, a chłopak odebrał. Umówili się na spotkanie w miejscu zaproponowanym przez młodszego. Na początku starszy się denerwował. Bardzo. Nie potrafił ustać w miejscu, kiedy czekał przed restauracją. Krążył przed budynkiem, rozglądał się co chwilę i sprawdzał komórkę, czy aby nie przyszła do niego żadna wiadomość. Jednak, gdy już z daleka zobaczył uśmiechniętego szatyna, wszystkie jego obawy zniknęły. Chłopak zachowywał się tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało. I jemu to odpowiadało. Mógł z nim w końcu normalnie porozmawiać. Bez tajemnic, ukradkowych spojrzeń i niedopowiedzeń. - Miałem dziewczynę - powiedział - Zerwała ze mną pod koniec zeszłego roku. - Oh. Powiedziałbym, że przykro mi, ale chyba jednak nie. - zażartował Park, a Yoongi uniósł kącik ust w delikatnym półuśmiechu. - Rozstała się ze mną, bo myślała, że jestem gejem - dodał - Co wtedy nie było prawdą, a jednak było znacznie bliżej niej, niż przewidywałem. Jimin skinął głową i czekał na dalszą część historii. To była właśnie ta część, której Yoongi obawiał się najbardziej. Spędził dobre kilka godzin, wymyślając zdarzenia, które będą mniej dziwaczne od rzeczywistych i których nie będzie się wstydził opowiedzieć młodszemu. Jednak w końcu doszedł do wniosku, że jeśli naprawdę chce stworzyć z nim jakąkolwiek relację, powinien być z nim szczery. - Pomyślałem sobie coś w stylu "spróbowałem, nie spodobało mi się, więc twoja strata Hyemi". - wzruszył ramionami - Wydawało mi się, że zrobię to raz, a potem po prostu znajdę inną dziewczynę. Jimin zmrużył oczy, kiedy Min wciąż krążył wokół tematu, nie przechodząc do sedna. - Więc co? - Więc, obciągnąłem chłopakowi, by udowodnić, że jestem hetero. - zrobił przerwę i spojrzał w szeroko otwarte oczy młodszego - Po czasie zdałem sobie sprawę, że ten plan ma kilka wad - dodał, jednak jego głos został zagłuszony przez głośny śmiech. - Co? - oczy Parka były szkliste, a mała dłoń, zakrywała usta, z których wciąż co jakiś czas wydobywał się niekontrolowany chichot - Poważnie? - Mhm. W każdym razie to nie zadziałało. I można powiedzieć, że skończyłem w jako takim związku z tym chłopakiem.
- Ciekawe. - Jimin uniósł szklankę z wodą i wziął łyka - Już z nim nie jesteś. Dlaczego? - Moi rodzice - Yoongi nie potrafił w tym momencie spojrzeć na młodszego. - To było... Nie wiem. Powiedzieć, że to skomplikowane, nie byłoby żadnym wyjaśnieniem. Oni po prostu bardzo jasno wyrazili swoje zdanie na ten temat. W sumie nawet o mnie nie wiedzą. Byłem wtedy w szoku i podjąłem głupią decyzję, wybierając ich zamiast... tego chłopaka. Park skinął głową, jakby całkowicie rozumiał starszego. - Nawet nie potrafię powiedzieć, czy byliśmy razem... - teraz Min postanowił być naprawdę szczery. I z Jiminem i z samym sobą - Naprawdę go kochałem. To było pierwsze tak mocne uczucie, jakie żywiłem do drugiego człowieka. Zerwałem z nim przez moich rodziców i własną głupotę. Przestałem się do nich odzywać, nawet nie podając powodu. Boję się jakiejkolwiek konfrontacji z nimi, pomimo, że nic nie wiedzę. Jedyną rzecz, którą zrobiłem bez ich ingerencji, była znajomość z tobą i zaproszenie cię tutaj. To cała historia. Przez chwilę panowała między nimi cisza, dopóki Jimin nie zaczął stukać palcami w stół. - Więc mówisz - odezwał się, ściszając głos - Że wolisz być na dole? Yoongi zwinął serwetkę w kulkę i rzucił ją prosto w roześmianą twarz młodszego. - Głupek. Czy to naprawdę pytanie, które chcesz teraz zadać? To nasza pierwsza randka. - Naprawdę? - oczy ciemnowłosego wciąż były uroczo zmrużone, zdradzając, jak bardzo rozbawiony był - To pierwszy raz, kiedy użyłeś słowa "randka". - Tak - odpowiedział cicho, czując jak przyjemne ciepło wewnątrz siebie - To randka. - To dobrze. Nie jestem typem, który lubi jednorazowe przygody. - Dopóki nie jesteś pijany. - Przestań! - Może kiedyś. - Yoongi odparował, po czym na chwilę oddech uwiązł w jego gardle, kiedy zrozumiał, co powiedział. Cholera, zrobił się zbyt sentymentalny. - Więc... twoje studia, opowiedz mi coś. Min przeżywał już wiele problemów z Parkiem Jiminem w roli głównej. Zawierały one w sobie jego oczy. Sposób, w jaki się zamykały za każdym razem, gdy ich właściciel się uśmiechał. To jak błyszczały, kiedy chłopak się ekscytował. Jego policzki. Pełne usta. Jeden przedni, delikatnie zakrzywiony ząb, dodający mu uroku. Jego ramiona, obojczyki, dłonie i umięśnione nogi. Lista zawierała także sposób, w jaki młodszy mówił i jak brzmiał jego głos. To jak bawił się pierścionkiem na palcu i sposób, w jaki oblizywał i przygryzał wargi. Oraz to, jak czerwone stawały się jego policzki, po odrobinie alkoholu. Jednak największym jego problemem, z jakim Min Yoongi miał teraz do czynienia, było to, że uważał, że Jimin był cholernie atrakcyjny. Niesamowicie seksowny, słodki i uroczy. A Yoongi jedyne, o czym potrafił myśleć, to, że chętnie by go pocałował, albo popieścił językiem, albo przynajmniej pozbawił górnej odzieży i pozostawił na idealnej, dotkniętej słońcem skórze, czerwone ślady. - Co? - zamrugał szybko. - Powiedziałem, że paragon już jest. - zaśmiał się młodszy. - Powinniśmy się podzielić... - Zapomnij. - powiedział, pocierając gorące policzki. Myślał, że zaraz spali się ze wstydu - Ja płacę. - Ale... - Ja cię zaprosiłem. Poza tym jestem starszy, mam pracę, dorabiałem na weselu, a ty jesteś bezrobotnym studentem. Jimin już otwierał usta, by zaprotestować, ale powstrzymał się. - W porządku - odchylił się na krześle lekko zirytowany - Co robisz w przyszłym tygodniu? - Prawdopodobnie pracuję... - Żeby było jasne, teraz to ja cię zapraszam i ja będę płacił. Okej? - Okej. Pewnie.
Na zewnątrz było cicho i jednocześnie głośno. Nie było słychać szumu rozmów, czy dźwięku silników, a jedynie stukanie ciężkich kropli deszczu o dachy domów. Chodnikami przemieszczali się ludzie pod parasolami, chcący jak najszybciej ukryć się w swoich mieszkaniach. - Możemy wziąć taksówkę - zasugerował Yoongi, po czum ukrył dłonie w swojej skórzanej kurtce, nie patrząc na chłopaka, bo gdy to robił, jego wzrok samowolnie lądował na pełnych wargach, zabarwionych na różowo, przez malinowy deser, który zjedli. Wyglądały przez to jeszcze bardziej kusząco - Możemy najpierw odwieźć ciebie, a... - Chyba ostatnio zostawiłem mój szczęśliwy długopis u ciebie - wypalił nagle Jimin - Znaczy ulubiony. Dostałem go od ojca, gdy zaczynałem studia, rozumiesz...to umm...Wiesz, prawnik i w ogóle... - Możesz przyjść i go poszukać, jeśli chcesz - powiedział ostrożnie - Nie widziałem żadnego długopisu, ale... nie ma problemu. - Okej. Dzięki. Podróż taksówką minęła w ciszy. Yoongi całą drogę, kątem oka, obserwował Jimina, który oparł głowę na dłoni, na podłokietniku i wyglądał przez okno. Przeszło mu przez myśl, że pierwsze randki dwóch mężczyzn wcale się nie różnią od tych heteroseksualnych par. Było dziwnie, trochę niezręcznie, ale wciąż miło. Min miał ochotę wyciągnąć rękę i dotknąć dłoni młodszego, spoczywającej na siedzeniu. Chciał poczuć jej ciepło i spleść swoje długie palce, z tymi małymi, należącymi do Parka. Jednak tego nie zrobił. Kierowca zatrzymał się przed jego blokiem, a on już zaczął wyciągać portfel, kiedy zatrzymał go Jimin. Nie pozwolił mu zapłacić, twierdząc, że teraz jego kolej. Yoongi miał problem z trafieniem kluczami do dziurki, bo jego ręce strasznie trzęsły się z nerwów. To wszystko przez czarnowłosego. Przecież był już u niego. Starał się sobie wmówić Yoongi. Wszystko jest w porządku. Jednak za każdym razem, kiedy młodszy go odwiedzał, wywracał jego życie do góry nogami. Odetchnął z ulgą, gdy końcu przekręcił kluczyk, a drzwi ustąpiły. - Zrobię nam herbaty. - powiedział i odkaszlnął, by ukryć dziwny dźwięk, który wydobył się z jego gardła. Ściągnął buty, rzucił je w kąt, ściągnął czarną skórę z której krople deszczu skapywały na podłogę, ale się tym nie przejął i ruszył do kuchni - Możesz się rozejrzeć za długopisem. - Myślę, że wiem, gdzie jest. - odpowiedział młodszy i ściągnął swoją kurtkę. - I chętnie się napiję. Yoongi skinął głowa w odpowiedzi. Nalał wody do czajnika, a do wyciągniętych z szafki kubków, wrzucił torebki z czarną herbatą. - Znalazłeś go? - zawołał po dłuższej chwili w stronę salonu, kiedy wydało mu się, że jest stanowczo za cicho. - Czy to moje zdjęcia? Min ledwo uniknął oparzeń drugiego stopnia, kiedy upuścił kubek z wrzątkiem do zlewu, słysząc odpowiedź. - Co? Wyjrzał z kuchni, by zobaczyć Jimina siedzącego ze skrzyżowanymi nogami obok dużego regału i portfolio ze zdjęciami leżącym na jego kolanach. Powoli przewracał strony, trzymając kartki tylko koniuszkami palców, jakby bał się, że je zniszczy. Jego policzki były w delikatnym, różowym kolorze, a włosy zawijały się lekko przy skroniach od wilgoci panującej na zewnątrz. - To... - Park uniósł głowę i uśmiechnął się niepewnie patrząc na starszego - Przez chwilę myślałem, że to ktoś inny, ale... - postukał palcem w zdjęcie na otwartej stronie - to na pewno moje usta. - Tak - odpowiedział starszy i zrobił krok do przodu, zupełni jakby ktoś go popchnął - Przepraszam. Zapomniałem, że jeszcze ich nie widziałeś. One... - Jesteś naprawdę dobry, hyung. - przejechał ostrożnie dłonią nad zdjęciem i się zaśmiał - Nie wiem za dużo o fotografii, ale wyglądają świetnie. Znaczy, zdaję sobie sprawę, że nie jestem najlepszym modelem, więc pewnie musiałeś trochę popracować... - To nie tak. Jesteś piękny, a ja po prostu to uchwyciłem. Cholera. Yoongi przełknął ślinę, kiedy Jimin odłożył folder na półkę i wstał. Czy powiedział coś źle? Chłopak oblizał wargi, strzepał niewidzialne pyłki ze swoich spodni i ruszył w jego kierunku. Albo raczej w kierunku przedpokoju. - Przepraszam - powiedział szybko starszy, zaciskając pięści. - Nie powinienem tego mówić. Ja miałem na myśli...
Przerwał, kiedy zrozumiał, że chłopak wcale nie wychodzi, a przemierza pomieszczenie i podchodzi do niego. Jego oddech zamarł na chwilę w jego piersi, kiedy Jimin ujął jego twarz w obie małe, perfekcyjne dłonie, oblizał wargi i... pocałował go. To nie było jak całowanie Hyemi. Z nią wszystko wydawało się krótkie i niezręczne, przynajmniej dla niego. To też nie było jak całowanie z Namjoonem. Z nim prawie każdy pocałunek był namiętny i prawie desperacki, był to ten typ pocałunku, który zazwyczaj prowadził do gorącego seksu. Za to z Jiminem wszytko było spokojne. Delikatne. Mogłoby trwać wiecznie, a on nadal nie miałby dość. To był po prostu cały Jimin, słodko wzdychający i pochylający się nieco bliżej, chwytający jego górną wargę i jakby proszący o pozwolenie, wciąż niepewny, na co może sobie pozwolić. Ten pocałunek był zupełnie inny od wszystkich, które w życiu miał. A kiedy rozchylił swoje wargi, pozwalając językowi Parka wślizgnąć się pomiędzy nie i zahaczyć o jego własny, czuł ciepło, przyjemność i wszystko zdawało się być idealne. Nie intensywne, gorące czy chaotyczne. - Nie zostawiłeś tu długopisu, prawda? - wydyszał Yoongi, kiedy młodszy odsunął się nieznacznie. - Chciałem spędzić z tobą więcej czasu - przyznał się. Jego głos był cichy, a sam właściciel wydawał się zakłopotany. - Nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć. - Jest całkiem dobry sposób na wyrażenie tego - Min przyciągnął Jimna do siebie i znów pocałował. Smakował jak malinowy likier, który który znajdował się w deserze. Yoongi tak skupił się na degustacji młodszego, że nawet nie zauważył, kiedy przeszli przez przedpokój, salon i znaleźli się na kanapie. Perfekcyjnie dopasowani do siebie. Pozwolił czarnowłosemu na badanie swojego ciała, zaczynając od szyi, przez obojczyki, zakrytą materiałem koszulki klatkę piersiową, gdzie szybko bijące serce zdradzało jego stan, kończąc na biodrach. Jimin całował go głęboko i słodko, a on po prostu dał się ponieść. Czuł biodra chłopaka przy swoich, język w swoich ustach, a ciepłe dłonie na gołej skórze brzucha. Park odsunął się na kilka milimetrów, po czym złożył kilka pocałunków na jego szczęce. - To w porządku? Czy może posuwam się za daleko? - Nie - Yoongi jęknął i wygiął się, kiedy palce młodszego przebiegły po jego nagim kręgosłupie - W porządku, ale... - Ale? - Jimin odsunął się na kilka centymetrów, by spojrzeć mu w oczy. - Więcej niż to... - powiedział cicho - To byłoby za dużo. Znaczy, jeśli chcesz, to chyba... okej, zignoruj mnie i... Park położył palec na jego wargach, zatrzymując potok słów zanim się w ogóle zaczął. - Hyung - szepnął - Nie będę cię ignorować. Możemy na tym poprzestać, okej? Nie wstydź się tego, że masz granice. Yoongi skinął głową i uśmiechnął się. Ręce Jimina zacisnęły się na jego biodrach, kiedy znów wychylił się do pocałunku. Gdzieś w głowie Mina pojawiła się myśl, że Park już wcale nie smakował jak likier. Smakował jak przyszłość.


***


Kiedy Yoongi się obudził, na zewnątrz było już jasno, jednak słońce wciąż wisiało nisko na niebie, oświetlając tylko nieliczne meble w salonie. Promienie pełzły powoli po podłodze w stronę kanapy, na której leżeli. Jimin wciąż spał. Na niewielkim meblu nie było za dużo miejsca, więc jego ciało przygniatało to starszego. Jego jedna noga przerzucona była przez jego biodra, niebezpiecznie blisko porannego wzwodu Mina, jednym ramieniem obejmował go w pasie, a głowę opierał na klatce piersiowej Yoongiego. Jego wargi były rozchylone, wciąż lekko spuchnięte od całowanie, a w kąciku ust widać było ślad po zaschniętej ślinie, co według Mina, było niesamowicie urocze. Nie zrobili nic więcej. Jimin nie próbował się do niego dobierać, czy przekonywać. Po prostu całował go powoli, długo i głęboko, głaszcząc jego talię, biodra i uda. W pewnym momencie Yoongi zdał sobie sprawę, że zaczął się poruszać, ocierając delikatnie o Parka. Ich twarde męskości spotykały się co chwila, dotykając się przez materiał spodni i jedyne, o czym wtedy myślał, to żeby pozbyć się zbędnych ubrań i poznać anatomię Jimina jeszcze bliżej. Jednak wtedy usłyszał w głowie ciche jęki Namjoona, kiedy dochodził w jego ustach i zastygł. Poczucie winy rozlało się po nim i wiedział, że nie może zrobić tego ponownie. Nie mógł zrobić tego Jiminowi. Przerwał pocałunek, odwracając głowę. - Hej - powiedział Jimin, dotykając jego policzka - W porządku? Chyba powinienem iść... Może to była wina tego likieru, który znajdował się w deserze i na języku Parka, ale Yoongi nie był tego do końca pewny. Wyciągnął dłoń, chwycił mocno ramię chłopaka, szepcząc ciche "zostań, proszę" Więc Jimin został. A teraz, kiedy Min patrzył na jego spokojną twarz, nie mógł uwierzyć, że znów to zrobił. Czuł się winny i zły na siebie. Nadal w pełni nie zaakceptował swojej orientacji, a próbował stworzyć coś z czarnowłosym. I chciał wszystkiego za szybko. Wiedział, że w ten sposób zrani młodszego. Zrani go nawet bardziej niż Namjoona. Już raz to zrobił, więc co go powstrzyma przed kolejnym? Może powinien być sam do końca życia, by już nikt przez niego nie cierpiał? Nie powinien wciągać nikogo w tą swoją żałosną egzystencję. - Ej - wymruczał Yoongi zaspanym głosem, delikatnie trącając ramię Jimina - Już ranek. Park jęknął cicho, przeciągnął się, zwilżył wargi językiem i w końcu uchylił powieki. Uniósł się na jednej ręce i uśmiechnął do niego. - Muszę iść do pracy - skłamał starszy. Gardło miał ściśnięte z nerwów, a serce biło szybko w piersi. - Więc jeśli mógłbyś... - Oh - czarnowłosy potarł oczy, odganiając z nich sen - Tak, praca. Racja. - Przepraszam, że tak cię wyganiam - to nie było kłamstwo. Naprawdę było mu przykro. Nie chciał, ale musiał to zrobić. Bo nie chciał krzywdzić Jimina. - Po prostu muszę wyjść niedługo. Przepraszam. - Tak - powiedział cicho młodszy i zsunął nogi z kanapy. - Okej. Rozumiem. Praca jest ważna. - Jimin... Park odwrócił się i wyglądał normalnie. Nie wyglądał na złego czy zranionego. Był zaspany, to wszystko. A kiedy spotkał jego wzrok, posłał mu ciepły uśmiech. - W porządku. Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz gotowy, okej? Chłopak szybko się ubrał, przemył twarz w łazience i pożegnał, a Yoongi wciąż siedział na kanapie. Ostatnie słowa młodszego odbijały się echem w jego głowie.


***


Yoongi myślał o tym cały dzień. Zupełnie nie mógł skupić się na pracy. Tak, musiał iść dzisiaj do studia, ale nie o tej nieludzkiej godzinie, o której wyrzucił Jimina z mieszkania i prawdopodobnie ze swojego życia. Chociaż chłopaka nie wyglądał, jakby miał mu to za złe. Chyba go rozumiał. Jednak tej chwili Min nie był przekonany, czy to dobrze, czy nie. Nie dość, że spieprzył sprawę z Namjoonem, raz spieprzył sprawę z Parkiem i zrobił to kolejny raz, niecałe dwa tygodnie później. Jego umysł był pełen sprzecznych myśli. Czuł się zagubiony i nic nie mógł na to poradzić. Słowa matki, Jimina i Namjoona mieszały się w jego głowie, nie dając spokoju. Nie rozumiał, co współpracownicy do niego mówią i czego od niego chcą. W końcu dali mu spokój, twierdząc, że ma zły dzień, a szef jego działu, po rzuconych mu kilku zaciekawionych, ukradkowych spojrzeniach wypuścił godzinę wcześniej do domu, każąc odpocząć. W ten sposób Yoongi szedł teraz zatłoczonym chodnikiem, by dotrzeć do najbliższej kawiarni i wypić kawę, która może odświeży jego umysł. Zamówił zwykłe americano i oparł się o blat, czekając na swój ulubiony napój. - Yoongi oppa? - usłyszał niepewny głos. Odwrócił głowę i dostrzegł niewysoką Koreankę o krótkich blond włosach. Posłał jej uśmiech, od razu rozpoznając dziewczynę. Ostatni raz, kiedy ją widział, było to w Daegu, dobre 3 lata temu. - Hej Yaerin. - przywitał się. Córka państwa Moon także uśmiechnęła się szeroko i podeszła bliżej. - To niesamowite, że na siebie wpadliśmy! Skończyłeś już studia, prawda? Co teraz robisz? - Mhm. Pracuję w studio fotograficznym... - Pana zamówienie. Yoongi odwrócił się i odebrał gorący napój w papierowym kubeczku i podziękował. - Usiądziesz z nami na chwilę? - zapytała młodsza, wskazując na stolik w rogu kawiarni, przy którym siedziała dziewczyna o długich, czarnych włosach. - Jasne. - spoglądał zaciekawiony na Koreankę, zastanawiając się, po czym mógłby poznać, że nie są heteroseksualne, ale nie potrafił dostrzec niczego odbiegającego od normalności. No może poza ich pełnymi uczuć spojrzeniami, które sobie posyłały. Ale zaraz skarcił się za takie myślenie. Przecież to normalne. Można kochać kogo się chce. Niezależnie od płci. - Soojung to Yoongi, znajomy z Daegu. Yoongi oppa, to moja dziewczyna Soojung. Min prawie oparzył się gorącym napojem. Nie przypuszczał, że to usłyszy. Jak to możliwe, żetakie słowa tak łatwo przechodziły Yaerin przez gardło. Zwłaszcza że nie byli ze sobą jakoś specjalnie blisko. Po prostu znali się, bo ich rodzice się przyjaźnili. - Umm... to... - Brzydzi cię to? Chyba już słyszałeś o tym od rodziców, co? - zaśmiała się - Plotki w naszej okolicy szybko się rozchodzą. - Nie, nie brzydzi. I tak słyszałem o tym od mamy, ale... od ponad pół roku z nimi nie rozmawiam. - jego głos się zatrząsł - To... Nie spodziewałem się tylko, że można mówić o tym tak łatwo. - Bo to nie jest trudne, oppa. Nie wstydzę się tego, kogo kocham. - Ale...ludzie...nikt nic nie mówi? Na uniwersytecie, nauczyciele... - Nie. Ludzie wiedzą, że jesteśmy razem - odezwała się czarnowłosa - Niektórzy to akceptują i cieszą się, inni krzywo patrzą, ale nikt nic nam nie robi. Mam pracę dorywczą i nikt mnie za to nie zwolnił. - I żyjecie tak razem? - Yoongi spuścił wzrok na swoją kawę, jakby mógł w niej znaleźć odpowiedź na wszystkie pytania. - Tak. Oppa... - zaczęła Yerin - Tylko zgaduję, nie obraź się, ale zakochałeś się? W kimś, w kim nie powinieneś? Według społeczeństwa, albo według siebie? - dziewczyna pochylił się w jego stronę, ściszając głos, za co był jej wdzięczny. Min wziął głęboki oddech. Skoro szukał odpowiedzi oraz pomocy, nie mógł znaleźć nikogo lepszego do rozmowy. - Tak. Ja... to było prawie rok temu i spieprzyłem to. Pogodziłem się z tym, ale teraz... - jego gardło było ściśnięte i nie mógł nic powiedzieć. Czuł drażniące go w oczy łzy, które chciały spłynąć po jego policzkach. - Hej, po prostu zaakceptuj swoje uczucia, okej? - mała dłoń dziewczyny niepewnie dotknęła jego dłoni, chcąc dodać otuchy. - Jak widzisz, ja i Soojung mamy się dobrze. Jesteśmy szczęśliwe. Co prawda, moi rodzice się do mnie nie odzywają, ale wciąż przysyłają mi pieniądze na studia. Wierzę, że im przejdzie i to był tylko chwilowy szok. A jeśli nie, to trudno. To moje życie, a ja chcę kochać osobę, którą sama sobie wybiorę.
Yoongi czuł się źle z tym, że młodsza od niego dziewczyna, lepiej rozumiała życie i samą siebie niż on, któremu zawsze zdawało się, że ma wszystko pod kontrolą, że nic go nie obchodzi, że sam sobie poradzi. Był prawie zazdrosny o nią i jej związek. - Musisz dojść sam ze sobą do porozumienia - odezwała się Soojung - Powiedz mu prawdę. Wyjaw wszystkie swoje obawy. Przecież związek musi się opierać na szczerości. A jeśli cię odrzuci, to jego strata. Min skinął głową i podziękował. Podniósł się z miejsca i już chyba wiedział, co zrobi. - Oppa, poczekaj - Moon podniosła się razem z nim - Dasz mi swój numer? Może kiedyś będziecie chcieli się spotkać i pogadać. Poza tym, miło być w kontakcie z kimś z rodzinnego miasta. Yoongi nie mógł odrzucić jej prośby i nie odwzajemnić szczerego, szerokiego uśmiechu.

***


- Halo?
- Jimin, hej. Umm... to ja. - Yoongi o mało nie uderzył sam siebie. Przecież chłopak dobrze wie, kto dzwoni.
- Cześć, hyung. Wszystko w porządku?
Min oparł się o ścianę w przedpokoju.
- Tak. Nie. O rany. Posłuchaj. Ja... niedawno wyszedłem z pracy i myślałem o tym cały dzień i... zachowałem się jak dupek dzisiaj rano. Przepraszam.
- Nic nie szkodzi. Naprawdę.
- Jiminie... - Yoongi brzmiał trochę płaczliwie, ale to nie jego wina, że miał ochotę płakać.
- Coś się stało, hyung? Mam po ciebie przyjechać czy... - zapytał Park z niepokojem w głosie.
- Chciałbym być z tobą szczery. Okej? - usłyszał po drugiej stronie ciche potwierdzenie, więc kontynuował - Naprawdę cię lubię i chciałbym dać nam szansę. Zobaczyć co z tego będzie. Ale naprawdę się boję, wiesz? Mój poprzedni związek nie skończył się dobrze, a ja nie chcę zranić ciebie czy nawet nas obydwu. Ja po prostu...
- Wiesz, że nikt z mojej rodziny o mnie nie wie?
- Co?
- Nikt nie wie, że jestem gejem. Rozumiem cię. To czasami przerażające, ale też bardzo cię lubię i chcę spróbować.
- Um... chcesz przyjechać dzisiaj czy coś?
- Naprawdę?- głos mu zadrżał z ekscytacji.
- Tak.
- Okej, o której?
- A kiedy masz czas?
- Skoczę do sklepu i niedługo będę. Do zobaczenia!
Yoongi także się pożegnał i rozłączył.
Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jego ustach. 

2 komentarze:

  1. Ja lubię! Ja chcę!
    A tak ogólnie...
    Wiedz, że Cię kocham...
    I Yoonminy też...
    Ale nie rób mi tego noo
    Taki piękny Namgi został przez ciebie brutalnie zamordowany T.T
    Czekam co będzie dalej
    Weny~~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okeeej, coś się na pewno pojawi ^^
      No wybacz nooo
      Aleee... jeszcze kilka rozdziałów :D
      Myślę, że w następnych nudno nie będzie
      Thanks~~ <3

      Usuń