Jeszcze kilka dni temu coś się stało z moim internetem i nie mogłam wejść na bloga i wiele innych stron. ehh Poza tym zaczęłam też pisać coś nowego (znowu T.T), a czas uciekał.
W każdym razie, w końcu jest! 7 rozdział!
Podczas sprawdzania go, jakoś niezbyt przypadł mi do gustu i starałam się troszkę pozmieniać, ale już lepiej chyba nie będzie. Sorry
Miłego czytania i mam nadzieję, że jednak wam się spodoba ^^
- Prawo - powiedział Jimin, mieszając słomką swoją mrożoną herbatę. Od dłuższego czasu unikał wzroku Yoongiego i poświęcał całą swoją uwagę napojowi, co w sumie nie było takie dziwne. Herbata miała śliczny brzoskwiniowy odcień, a na dnie pływały czarne kuleczki. Czarnowłosy pewnie też byłby zaoferowany czymś tak uroczym, jednak teraz czuł się trochę zaniedbany - Kiedy skończę studia, zapewne będę pracował w kancelarii należącej do mojej rodziny.
- Rodzinna tradycja?
- Mniej więcej. Moi rodzice założyli kancelarię i głównie zajmują się sprawami rozwodowymi.
- To wręcz ironiczne. - zakpił Min - Raczej nie przypuszczasz, że spotkasz prawnika od rozwodów na ślubie.
- Jeszcze nie jestem prawnikiem - Jimin uśmiechnął się krzywo, a jego policzki przybrały różową barwę. Podrapał z zakłopotaniem jeden z nich, swoim małych palcem. - Najpierw skończę studia... i um... może wtedy. Pomyślę. - wzruszył ramionami. - Nigdy nie wiadomo, co się stanie za kilka lat czy miesięcy. Ludzie się zmieniają.
Chłopak napił się herbaty, przez różową słomkę, wciąż patrząc w brzoskwiniową otchłań, a Yoongi odstawił na stół swoją mrożoną kawę i oparł brodę na dłoni. Był sierpień, a pogoda panująca w Korei, nie pozwalała na wybranie z menu czegoś gorącego. Zostali, więc zmuszeni do wybrania chłodniejszych zamienników ulubionych napojów. Po odebraniu zamówienia zajęli stolik przy oknie, by móc cieszyć się ciepłymi promieniami słońca, ale teraz Minowi wydawało się, że jest tu zbyt gorąco i duszno. Tym bardziej że siedział tu tylko siłą woli i liczył, że kawa go uratuje i rozbudzi, bo w nocy prawie nie zmrużył oka.
- Zabrałeś mnie na kawę, by dawać mi wykłady o życiu?
- Co? - przynajmniej w końcu Jimin na niego spojrzał. Wciąż trzymał słomkę w ustach i patrzył na niego szeroko otwartymi oczami. Jego małe dłonie z sygnetem, który Yoongi zauważył, że chłopak zawsze ma na palcu, zaciskały się wokół szklanki. - Nie... to znaczy... wszystko się zmienia, prawda? Na pewno nie jesteś dokładnie tą samą osobą, którą byłeś w zeszłym roku?
Starszy zaśmiał się, słysząc, jak chłopak słodko plącze się w swoich słowach. Oczywiście tylko żartował, kiedy wypowiadał tamto zdanie. Nie przeszkadzało mu, o czym mówił czarnowłosy. Mógł mówić nawet o głupotach, on i tak by słuchał.
Ale w sumie miał rację. Obecny Min Yoongi nie był tym samym Min Yoongim z zeszłego lata.
- Racja. Okej, masz rację.
- Tak więc, za rok mógłbym zmienić zdanie. - powiedział student - O tym, co chcę robić. Jak chcę to robić. - posłał mu krótki, jakby trochę nerwowy, uśmiech - Kim chce być. I z kim chcę być.
Zdecydowanie Park Jimin z zeszłej soboty i Park Jimin, który siedział teraz przed nim to były dwie różne osoby. Nawet zanim trochę przesadził z alkoholem, był ciągle uśmiechnięty, poukładany i pewny siebie. Wydawało się, jakby to była jego rola. Znaleźć Yoongiego i wypowiedzieć wszystkie te słowa, które dodały fotografowi otuchy, z przekonaniem i pewnością siebie.
A potem był pijany i jego pewność siebie wzrosła o kolejne kilkaset punktów. I, jak nie powinien o tym myśleć, tak Yoongi był pewny, że do końca życia zapamięta siadającego na jego kolanach spitego Parka. Teraz siedział przed nim, już nie tak wystrojony, jednak wciąż przystojny. Popijał kolorową herbatę przez różową słomkę, unikał jego spojrzenia i czasami się zająknął.
W ogóle nie przypominał tej samej osoby, która bez zawahania określiła jego preferencje seksualne i zasugerowała, że potrzebuje seksu. Nie, żeby był wtedy w błędzie.
To było dziwne. Nie złe, ale dziwne. Yoongi czuł się wtedy upokorzony, a nawet trochę przestraszony, kiedy ten chłopak patrzył na niego w ten dziwny sposób. A jego dzisiejszej wersji jakby czegoś brakowało. Min chciał po prostu, nawet wbrew sobie, znów ujrzeć tego emanującego pewnością siebie i zaborczego, czarnowłosego chłopaka. Ten teraz nie był zły, był uroczy z tymi czerwonymi policzkami, jąkaniem i zagubionym wzrokiem, który nie mógł spotkać tego należącego do niego, jednak to nie było to, co zapamiętał. To nie był obraz, który sobie stworzył.
- Mhm. Wiesz, tamtego dnia byłeś wstawiony, zostawiłeś swój obiad na moim garniturze i... - Yoongi przerwał. Sam nie wiedział, dlaczego wraca do tego tematu. - Ludzie się upijają, nie? Zdarza się. Cieszę się, że to byłem ja.
- Co? - czarne oczy były szeroko otwarte i wpatrywały się w niego w szoku. Odkaszlnął, kiedy jedna z kuleczek utknęła mu gdzieś w gardle. - Co to znaczy, że się cieszysz?
- Nie zrozum mnie źle - powiedział szybko, pochylając się lekko kierunku młodszego - To nie tak, że mi się to podobało czy coś.
- O mój... - chłopak znów zakaszlał w serwetkę i zajęczał cierpiętniczo na koniec.
- Wiesz, kiedy jesteś tak naprawdę pijany i czujesz, że jest ci niedobrze, to lepiej mieć kogoś obok siebie - Min sam już nie wiedział, co mówi - Wiesz, to lepsze niż wymiotować w jakiejś ciemnej alejce za jakimś blokiem czy coś.
- Brzmi jakbyś miał w tym doświadczenie, hyung. Ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie.
- Jeśli byś na mnie nie zwymiotował - zaczął, zaciskając dłonie na swoim napoju i spojrzał na chłopaka. Jimin siedział, wpatrując się w niego błyszczącymi oczami i wyglądał jak kawałek przyszłości, który mógłby mieć. - To byś do mnie nie zadzwonił i nie przyszedł do mojego mieszkania. Nie przeglądnąłbyś moich portfolio. I... - jak bardziej desperacko mógł w tej chwili brzmieć? - Szukałem nowych modeli. A ty wydajesz się idealny.
- Oh. Racja - Park zamrugał szybko - Właśnie. Modeling. Tak to... - słowo "idealny" zawisło pomiędzy nimi. - Myślę, że... znaczy, nie jestem zadowolony, że zwymiotowałem na ciebie...
- Możesz być. - Yoongi machnął od niechcenia dłonią.
- Ale cieszę się, że... um, mieliśmy powód, by się znów spotkać? - Jimin uśmiechnął się, tym razem ciepło i szczerze, jeszcze bardziej wydając się tym elementem przyszłości, który powinien mieć. - Jeśli to ma jakiś sens.
- Tak. Ma.
***
Kilka dni później Yoongi siedział w dużym czarnym fotelu w swoim biurze w studio fotograficznym. Niestety nie należało ono tylko do niego. Dzielił je z dwoma innymi mężczyznami w zbliżonym wieku do jego. Pomieszczenie było dość spore, więc każdy miał wydzielone miejsce do pracy. Min właśnie ukrył się w swoim, by zjeść lunch, na który czekał od rana, bo dziś jego budzik postanowił nie spełnić swojej roli i prawie spóźnił się do pracy, nie mając nawet czasu na przygotowanie śniadania. Zakupił w kawiarence znajdującej się na parterze budynku. jakieś gotowe danie i jedząc, przeglądał nowości muzyczne, starając się trochę rozluźnić i odpocząć po kilku ciężkich godzinach obróbki zdjęć.
Jednak nagle jego telefon rozdzwonił się nie pozwalając na chwilę relaksu, a on o mało nie zakrztusił kawałkiem kimbab.
Znaki na ekranie układały się w imię "Namjoon".
Ostatni raz, kiedy Kim do niego zadzwonił, jego mama znajdowała się w szpitalu.
Nawet nie zwlekał z przyciśnięciem zielonej słuchawki. - Joon. - powiedział, kiedy odebrał, wysyłając kilka ziarenek ryżu na biurko. Warknął cicho i sięgnął po chusteczkę. - Cześć, um... - dlaczego zawsze się tak zachowywał? - C-co tam? To nie było pytanie, które aktualnie krążyło po głowie Yoongiego. Było ich dużo więcej. Były bardziej skomplikowane. - Hej, hyung. Ja... czekaj, nie przeszkadzam ci? Jesteś zajęty? - chłopak brzmiał tak jak zawsze. - Nie - powiedział, odsuwając od siebie plastikowe opakowanie - Mam przerwę. O co chodzi? - To takie głupie... - Nie zaczynaj, Namjoon. Po prostu powiedz. - odchylił się na krzesło i zapatrzył w ekran komputera przedstawiający jakąś nocną panoramę miasta. - Będziesz się śmiać. Pamiętasz ślub mojej kuzynki? - Raczej tak. Widziała już zdjęcia? - Nie, prawdopodobnie właśnie nurkuje gdzieś na Hawajach czy innych wyspach. Nie wiem. W każdym razie, ciotka jej męża, jakaś bliska ciotka - Namjoon przerwał, widocznie zastanawiając się nad drzewem genealogicznym tej rodziny - Nieważne. Jej córka bierze ślub w przyszłym miesiącu i znów zostałem wciągnięty w przygotowania. - Lepiej uważaj, byś nie został jakimś profesjonalnym organizatorem czy coś. - Dostaję za to całkiem niezłe pieniądze - odpowiedział spokojnie - Tylko kupowanie garniturów jest męczące. Yoongi prychnął. - Nawet nic nie mów. - zaśmiał się młodszy - Planuję ten ślub, a oni chcą wziąć jakiegoś dzieciaka znajomych, który wciąż uczy się używać aparatu. - Więc potrzebujesz fotografa, który nie zepsuje najważniejszego zdjęcia dnia i pociągnie dłużej na jednej kawie niż napojach energetycznych i ośmiu godzinach snu? - Taa. Coś w tym stylu. Kolejny ślub. Planowany przez Namjoona. Czy mógł to zrobić? Czy chciał to zrobić? Tym razem nie był to nagły wypadek, mógł odmówić. Mógł być zajęty. Bardzo zajęty. - W przyszłym miesiącu? - Tak. - Okej - Yoongi napił się łyka swojej zimnej już kawy - Wyślij mi szczegóły. Nie ma problemu, zrobię to.
Ostatni raz, kiedy Kim do niego zadzwonił, jego mama znajdowała się w szpitalu.
Nawet nie zwlekał z przyciśnięciem zielonej słuchawki. - Joon. - powiedział, kiedy odebrał, wysyłając kilka ziarenek ryżu na biurko. Warknął cicho i sięgnął po chusteczkę. - Cześć, um... - dlaczego zawsze się tak zachowywał? - C-co tam? To nie było pytanie, które aktualnie krążyło po głowie Yoongiego. Było ich dużo więcej. Były bardziej skomplikowane. - Hej, hyung. Ja... czekaj, nie przeszkadzam ci? Jesteś zajęty? - chłopak brzmiał tak jak zawsze. - Nie - powiedział, odsuwając od siebie plastikowe opakowanie - Mam przerwę. O co chodzi? - To takie głupie... - Nie zaczynaj, Namjoon. Po prostu powiedz. - odchylił się na krzesło i zapatrzył w ekran komputera przedstawiający jakąś nocną panoramę miasta. - Będziesz się śmiać. Pamiętasz ślub mojej kuzynki? - Raczej tak. Widziała już zdjęcia? - Nie, prawdopodobnie właśnie nurkuje gdzieś na Hawajach czy innych wyspach. Nie wiem. W każdym razie, ciotka jej męża, jakaś bliska ciotka - Namjoon przerwał, widocznie zastanawiając się nad drzewem genealogicznym tej rodziny - Nieważne. Jej córka bierze ślub w przyszłym miesiącu i znów zostałem wciągnięty w przygotowania. - Lepiej uważaj, byś nie został jakimś profesjonalnym organizatorem czy coś. - Dostaję za to całkiem niezłe pieniądze - odpowiedział spokojnie - Tylko kupowanie garniturów jest męczące. Yoongi prychnął. - Nawet nic nie mów. - zaśmiał się młodszy - Planuję ten ślub, a oni chcą wziąć jakiegoś dzieciaka znajomych, który wciąż uczy się używać aparatu. - Więc potrzebujesz fotografa, który nie zepsuje najważniejszego zdjęcia dnia i pociągnie dłużej na jednej kawie niż napojach energetycznych i ośmiu godzinach snu? - Taa. Coś w tym stylu. Kolejny ślub. Planowany przez Namjoona. Czy mógł to zrobić? Czy chciał to zrobić? Tym razem nie był to nagły wypadek, mógł odmówić. Mógł być zajęty. Bardzo zajęty. - W przyszłym miesiącu? - Tak. - Okej - Yoongi napił się łyka swojej zimnej już kawy - Wyślij mi szczegóły. Nie ma problemu, zrobię to.
***
Min Yoongi miał problem.
On i Jimin w końcu pogodzili swoje harmonogramy i byli w stanie się spotkać. Min zaproponował pierwsze, mniej oficjalne spotkanie przed taką prawdziwą sesją, by mógł wypracować sobie kąty, pod którymi Park wygląda najlepiej (jak dla niego był to każdy), uzgodnić temat przewodni, w którym chłopak czułby się dobrze i... prawdopodobnie mieli zrobić jeszcze kilka rzeczy, o których Yoongi zapomniał w chwili, kiedy zobaczył czarnowłosego. Tym bardziej zapomniał o wszystkim, kiedy chłopak usiadł wygodnie na kanapie, w jego salonie i skrzyżował nogi, wyglądając jak model wyjęty wprost z jakiegoś magazynu.
Nie pomagał fakt, że chłopak ubrał koszulkę na ramiączkach i krótkie spodnie, które eksponowały jego uda. To było straszne.
Okropne. Yoongi to kochał. Zrobili kilka próbnych ujęć, lecz jedynym, na czym mógł się skupić, były mięśnie chłopaka. Idealne, dobrze zarysowane, nieprzesadzone. A jego ramiona były wręcz nierealne. Pomimo że dotknął ich kilka razy, zmieniając pozycję młodszego, nadal nie potrafił uwierzyć w ich rzeczywisty byt. Odpłynął i jedyne, o czym mógł myśleć, to właśnie one. Zresztą linia szczęki Jimina też nie pomagała mu w skupieniu się, ani nawet obojczyki, odkryte przez głęboki dekolt, gładko łączące się z ramionami, idealnie wyeksponowanymi przez top. Wszystko to sprawiało, że Yoongi wariował. Jednak teraz zachowanie pozorów i udawanie, że wszystko jest okej, było zdecydowanie łatwiejsze, niż wtedy, kiedy otworzył drzwi i zobaczył za nimi Parka. Życzliwy uśmiech zamarł na jego ustach, kiedy przyjrzał się sylwetce młodszego. Uda Jimina wyglądały jak cholerne arcydzieło, opalona skóra wręcz lśniła (może trochę od potu, w końcu na dworze panował upał), a jego głos... brzmiał jak miód. Czy głos mógł tak brzmieć? Nieważne. Miód mógł nie posiadać dźwięku, ale gdyby go miał, Yoongi był na 99% pewny, że brzmiałby właśnie tak. Chociaż Jimin przypominał mu jeszcze jedną rzecz. Słodkie ryżowe ciasteczko. Mochi. Ciekawe czy pod tymi męskimi perfumami chłopak pachniał jak one. Albo może tak smakował? Min mentalnie dał sobie reprymendę. Nie powinien myśleć o spróbowaniu Parka, kiedy ten stoi przed nim. Nie. Wróć. W ogóle nie powinien o tym myśleć. - Wszystko w porządku? - zapytał młodszy, rzucając mu zaciekawione, a jednocześnie rozbawione spojrzenie, kiedy Yoongi już kolejny raz upuścił coś na podłogę. Za pierwszym razem była to pokrywka obiektywu, za drugim karta pamięci, za trzecim wypadł mu telefon, kiedy sprawdzał godzinę, a teraz o mało nie rozbił aparatu. - Może chcesz coś zjeść? Słabo ci? - Nie, jest okej - odpowiedział i odkaszlnął - Możesz się obrócić... trochę w umm... lewo? - Moje lewo? - Tak - Yoongi już nawet nie wiedział, jakie instrukcje mu podaje. Lewo? Prawo? A czy to miało znaczenie?
Okropne. Yoongi to kochał. Zrobili kilka próbnych ujęć, lecz jedynym, na czym mógł się skupić, były mięśnie chłopaka. Idealne, dobrze zarysowane, nieprzesadzone. A jego ramiona były wręcz nierealne. Pomimo że dotknął ich kilka razy, zmieniając pozycję młodszego, nadal nie potrafił uwierzyć w ich rzeczywisty byt. Odpłynął i jedyne, o czym mógł myśleć, to właśnie one. Zresztą linia szczęki Jimina też nie pomagała mu w skupieniu się, ani nawet obojczyki, odkryte przez głęboki dekolt, gładko łączące się z ramionami, idealnie wyeksponowanymi przez top. Wszystko to sprawiało, że Yoongi wariował. Jednak teraz zachowanie pozorów i udawanie, że wszystko jest okej, było zdecydowanie łatwiejsze, niż wtedy, kiedy otworzył drzwi i zobaczył za nimi Parka. Życzliwy uśmiech zamarł na jego ustach, kiedy przyjrzał się sylwetce młodszego. Uda Jimina wyglądały jak cholerne arcydzieło, opalona skóra wręcz lśniła (może trochę od potu, w końcu na dworze panował upał), a jego głos... brzmiał jak miód. Czy głos mógł tak brzmieć? Nieważne. Miód mógł nie posiadać dźwięku, ale gdyby go miał, Yoongi był na 99% pewny, że brzmiałby właśnie tak. Chociaż Jimin przypominał mu jeszcze jedną rzecz. Słodkie ryżowe ciasteczko. Mochi. Ciekawe czy pod tymi męskimi perfumami chłopak pachniał jak one. Albo może tak smakował? Min mentalnie dał sobie reprymendę. Nie powinien myśleć o spróbowaniu Parka, kiedy ten stoi przed nim. Nie. Wróć. W ogóle nie powinien o tym myśleć. - Wszystko w porządku? - zapytał młodszy, rzucając mu zaciekawione, a jednocześnie rozbawione spojrzenie, kiedy Yoongi już kolejny raz upuścił coś na podłogę. Za pierwszym razem była to pokrywka obiektywu, za drugim karta pamięci, za trzecim wypadł mu telefon, kiedy sprawdzał godzinę, a teraz o mało nie rozbił aparatu. - Może chcesz coś zjeść? Słabo ci? - Nie, jest okej - odpowiedział i odkaszlnął - Możesz się obrócić... trochę w umm... lewo? - Moje lewo? - Tak - Yoongi już nawet nie wiedział, jakie instrukcje mu podaje. Lewo? Prawo? A czy to miało znaczenie?
***
Po tym jak tydzień wcześniej, Jimin, wszedł do jego mieszkania drugi raz i przewrócił jego życie do góry nogami po raz kolejny, Yoongi potrzebował trochę czasu na pozbieranie się. Ale czy masturbowanie się, myśląc o słodkim głosie chłopaka, liczy się jako zbieranie się w sobie?
W każdym razie zajęło mu to kilka długich, męczących dni, ale w końcu umieścił obrobione zdjęcia w nowym, świeżo zakupionym portfolio.
I właśnie drugim z problemów, które Yoongi miał, było to, że był cholernie dobrym fotografem. Każda linia była czysta. Światło padało zawsze z dobrej strony. Jimin na każdym ujęciu wyglądał idealnie, chociaż, żadne nie pokazywało jego twarzy w całości. Kilka fotografii ukazywało całe ciało, ale głowa chłopaka była praktycznie odwrócona i ujęty został tylko profil. Kilka przedstawiało same wargi, obojczyki i ramiona. A kilka kolejnych uroczy nos i oczy. Jedno ze zdjęć pokazywało wąskie oko z pięknymi czarnymi źrenicami z tak bliska, że Yoongi mógłby policzyć każdą rzęsę. Ale to przecież byłoby głupie. Dobra.
Poddał się po dwudziestej ósmej. Drugim problemem było to, że Park był niesamowicie dobrym modelem. Nie był tylko atrakcyjny. Wiedział jak się poruszać, jak stanąć, by wyglądać naturalnie i w jakiś magiczny sposób, cholernie przystojnie. Sposób, w jaki jego ciało się poruszało, sprawiło, że Yoongi zaczął wątpić w historyjkę o prawie, którą sprzedał mu Jimin. Dobrze trzymał równowagę, jego ruchy były płynne, a pięty zawsze złączone. Był piękny i wiedział jak sprawić, by wszystko razem współgrało. Trzecim problemem, jaki miał, było to, że Yoongi na pewno nie był już nawet w połowie hetero. Okej może i to nie było zaskoczenie. Zorientował się już jakiś czas temu, ale chciał przetestować swoją hipotezę na Park Jiminie. Ten cholerny, gorący, uroczy Park Jimin. Wpiął ostatnie zdjęcie do portfolio i wziął głęboki oddech. Chyba wpadł.
W każdym razie zajęło mu to kilka długich, męczących dni, ale w końcu umieścił obrobione zdjęcia w nowym, świeżo zakupionym portfolio.
I właśnie drugim z problemów, które Yoongi miał, było to, że był cholernie dobrym fotografem. Każda linia była czysta. Światło padało zawsze z dobrej strony. Jimin na każdym ujęciu wyglądał idealnie, chociaż, żadne nie pokazywało jego twarzy w całości. Kilka fotografii ukazywało całe ciało, ale głowa chłopaka była praktycznie odwrócona i ujęty został tylko profil. Kilka przedstawiało same wargi, obojczyki i ramiona. A kilka kolejnych uroczy nos i oczy. Jedno ze zdjęć pokazywało wąskie oko z pięknymi czarnymi źrenicami z tak bliska, że Yoongi mógłby policzyć każdą rzęsę. Ale to przecież byłoby głupie. Dobra.
Poddał się po dwudziestej ósmej. Drugim problemem było to, że Park był niesamowicie dobrym modelem. Nie był tylko atrakcyjny. Wiedział jak się poruszać, jak stanąć, by wyglądać naturalnie i w jakiś magiczny sposób, cholernie przystojnie. Sposób, w jaki jego ciało się poruszało, sprawiło, że Yoongi zaczął wątpić w historyjkę o prawie, którą sprzedał mu Jimin. Dobrze trzymał równowagę, jego ruchy były płynne, a pięty zawsze złączone. Był piękny i wiedział jak sprawić, by wszystko razem współgrało. Trzecim problemem, jaki miał, było to, że Yoongi na pewno nie był już nawet w połowie hetero. Okej może i to nie było zaskoczenie. Zorientował się już jakiś czas temu, ale chciał przetestować swoją hipotezę na Park Jiminie. Ten cholerny, gorący, uroczy Park Jimin. Wpiął ostatnie zdjęcie do portfolio i wziął głęboki oddech. Chyba wpadł.
***
Jimin zmienił pozycję i oparł się o okno balkonowe, pozwalając, by wpadające do pomieszczenia promienie oświetliły jego skórę, nadając jej ładnego blasku. Posłał starszemu delikatny uśmiech, jakby czekając na aprobatę, ale Yoongi nawet nie zauważył tej zmiany miejsca. Oblizał nerwowym ruchem wargi i odkaszlnął. Musiał się czegoś dowiedzieć. Czegoś co męczyło go od dłuższego czasu. Otworzył usta i jak idiota, wypowiedział słowa, które miał na końcu języka przez ostatnie tygodnie.
- Pamiętasz cokolwiek z wesela? - zapytał - Znaczy, pytam o to, kiedy już się upiłeś... Przyszedłeś ze mną porozmawiać, pamiętasz?
Jimin zamarł podczas przeciągania się. Opuścił ramiona powoli, jakby niepewny swoich następnych ruchów.
- Byłem bardzo pijany - znów uniósł dłoń i potarł nią kark - Wiesz, nawet nie pamiętam momentu, kiedy zwymiotowałem, więc...
- Pytałeś mnie o moją wizytówkę - powiedział Yoongi - A ja dałem ci mój numer na serwetce. - cały czas, kiedy mówił, robił coś w aparacie, starając się unikać spojrzenia chłopaka - Zadzwoniłeś następnego dnia, więc byłem ciekaw, czy wciąż masz tę serwetkę...
- Taa - Jimin potarł dłonie, a potem zaczął bawić się pierścionkiem na palcu. Min przez ostatnie tygodnie, zdążył zauważyć, że to jego tik nerwowy - Tak, mam ją. Nadal...Znaczy, trzymałem ją, by zadzwonić z pytaniem o ten garnitur. To wszystko.
Powinien przestać. Właśnie teraz.
Odpuść, powiedział sobie Yoongi, Jimin i tak nie pamięta. Nieważne ile się jąkał i ile bawił pierścionkiem. Po prostu to zostaw. Nie warto. Przestań.
- Rozmawiałeś ze mną chwilę - Min po prostu nie potrafił zastosować się do własnych rozkazów. Podniósł aparat. Jimin wyglądał tak delikatnie oglądany przez obiektyw. Wyglądał wspaniale na zdjęciach z pierwszej sesji. Brzmiał jak miód. Przypominał słodkie mochi, jego uśmiech był jak słońce, a ciało idealnie pasowało do jego ciała, kiedy opadł na nie na weselu. - Przed tym. Pamiętasz?
- Nie... To znaczy, to wszystko jest takie... niewyraźne. - Jimin zaśmiał się. Ten dźwięk był trochę sztuczny, dziwny, nerwowy. Zrobił krok do przodu, by stanąć obok półki na książki. Przebiegł dłonią przez włosy i przygryzł wargę. - Mówię dużo głupich rzeczy. Nie powinieneś brać tego do siebie.
Zostaw to. Kurwa, Min Yoongi. Nic już nie mów.
Nie wolno ci niszczyć tej szansy. - Podrywałeś mnie? -zapytał. Naprawdę powinien słuchać samego siebie. Jego żołądek był ściśnięty, kiedy podniósł wzrok na Jimina - Wiesz, usiadłeś mi na kolanach. Tak jakby. I mówiłeś kilka rzeczy... które brzmiały jak typowy pijacki podryw. Czy próbowałeś mnie... poderwać? Jimin wykręcał swoje dłonie i palce tak mocno, że strzelały mu kostki. Potknął się, kiedy przemierzył pokój w stronę kanapy. - Co? Nie... To... jesteś facetem, ja jestem facetem... dwóch mężczyzn rozmawiało ze sobą na weselu po pijaku, głupoty się zdarzają - patrzył na ramię kanapy, gdzie leżała jego kurtka z jeansu. - Pijackie wypadki się zdarzają. - Powiedziałeś - Yoongi wymówił te słowa niemal ich nie słysząc, kiedy to robił - Że możesz rozpoznać pasywa, kiedy jednego widzisz. Jesteś...? - Ta - Jimin wykrztusił i chwycił swoją kurtkę, zakładając ją szybko, bez patrzenia na Mina - Tak. Okej? Jestem gejem i byłem pijany i głupi, a ty...jesteś przystojny, tak naprawdę przystojny. Zjawiskowy, okej? Przepraszam, serio, przepraszam. Byłem pijany i próbowałem cię poderwać i to było głupie i przepraszam. I tak, wiem, że to obrzydliwe. Słyszałem to już wcześniej. Sam wyjdę i nie będę już dzwonił. W porządku. Proszę, tylko nie mów nikomu. Przepraszam. Czekaj, zaraz, co? Yoongi wypuścił z rąk aparat, który opadł na jego pierś. - Jimin, pocze... - Słyszałem to wcześniej - przerwał mu czarnowłosy, podczas gdy szybko wsuwał stopy w swoje buty - Słyszałem. Przykro mi. Już mnie nie zobaczysz. W porządku? Przepraszam jeszcze raz. Nie próbowałem nic zrobić. Nie oczekiwałem, że będziesz dla mnie miły po tym wszystkim, ale byłeś i ja po prostu się dostosowałem. Jesteś przystojny, pociągający i sprawiasz, że nie czuję, że jestem inny czy obrzydliwy, chociaż przez jakiś czas. Wychodzę. Już nie będziesz mnie musiał oglądać. Przepraszam. Drzwi otworzyły się i szybko zamknęły. Już drugi raz w jego życiu, przyszłość Yoongiego przeszła obok niego i wyszła drzwiami. I znów to wszystko jego wina. O rany. To znów on do tego doprowadził. Dlaczego zawsze to robi?
Nie wolno ci niszczyć tej szansy. - Podrywałeś mnie? -zapytał. Naprawdę powinien słuchać samego siebie. Jego żołądek był ściśnięty, kiedy podniósł wzrok na Jimina - Wiesz, usiadłeś mi na kolanach. Tak jakby. I mówiłeś kilka rzeczy... które brzmiały jak typowy pijacki podryw. Czy próbowałeś mnie... poderwać? Jimin wykręcał swoje dłonie i palce tak mocno, że strzelały mu kostki. Potknął się, kiedy przemierzył pokój w stronę kanapy. - Co? Nie... To... jesteś facetem, ja jestem facetem... dwóch mężczyzn rozmawiało ze sobą na weselu po pijaku, głupoty się zdarzają - patrzył na ramię kanapy, gdzie leżała jego kurtka z jeansu. - Pijackie wypadki się zdarzają. - Powiedziałeś - Yoongi wymówił te słowa niemal ich nie słysząc, kiedy to robił - Że możesz rozpoznać pasywa, kiedy jednego widzisz. Jesteś...? - Ta - Jimin wykrztusił i chwycił swoją kurtkę, zakładając ją szybko, bez patrzenia na Mina - Tak. Okej? Jestem gejem i byłem pijany i głupi, a ty...jesteś przystojny, tak naprawdę przystojny. Zjawiskowy, okej? Przepraszam, serio, przepraszam. Byłem pijany i próbowałem cię poderwać i to było głupie i przepraszam. I tak, wiem, że to obrzydliwe. Słyszałem to już wcześniej. Sam wyjdę i nie będę już dzwonił. W porządku. Proszę, tylko nie mów nikomu. Przepraszam. Czekaj, zaraz, co? Yoongi wypuścił z rąk aparat, który opadł na jego pierś. - Jimin, pocze... - Słyszałem to wcześniej - przerwał mu czarnowłosy, podczas gdy szybko wsuwał stopy w swoje buty - Słyszałem. Przykro mi. Już mnie nie zobaczysz. W porządku? Przepraszam jeszcze raz. Nie próbowałem nic zrobić. Nie oczekiwałem, że będziesz dla mnie miły po tym wszystkim, ale byłeś i ja po prostu się dostosowałem. Jesteś przystojny, pociągający i sprawiasz, że nie czuję, że jestem inny czy obrzydliwy, chociaż przez jakiś czas. Wychodzę. Już nie będziesz mnie musiał oglądać. Przepraszam. Drzwi otworzyły się i szybko zamknęły. Już drugi raz w jego życiu, przyszłość Yoongiego przeszła obok niego i wyszła drzwiami. I znów to wszystko jego wina. O rany. To znów on do tego doprowadził. Dlaczego zawsze to robi?
***
Drugiego września Yoongi wstał wcześnie i starał się nie myśleć, chociaż tego jednego dnia, o Jiminie. Zrobił sobie kawę i usiadł przy niewielkim stole, patrząc przez nieduże okno w kuchni na wędrujących wąskimi, osiedlowymi uliczkami ludzi. Zjadł śniadanie złożone miski płatków, które kupował od czasu do czasu i banana. Nie miał ochoty na jedzenie, ale nie mógł paść z głodu w środku wesela. Po szybkim prysznicu pochował wszystkie potrzebne obiektywy, soczewki i karty do dużej czarnej torby.
Przebrał się w garnitur, zapiął spinki mankietów i zawiązał krawat. Ułożył włosy, po czym spojrzał w lustro, przyglądając się całej swojej postaci. Wyglądał dobrze jak na jego oko. Po pożyczeniu korektora, od znajomej ze studio, zakrył ciemne cienie pod oczami. Nie to, że sam się ubiegał o ten kosmetyk. Koreanka sama mu go zaoferowała, kiedy przyszedł do pracy dwa dni po spotkaniu z Jiminem. Należy dodać, że przespał może kilka godzin, a resztę przeleżał pogrążony w smutnych myślach.
Minęły trochę ponad dwa tygodnie, od kiedy ostatni raz widział Parka. Próbował kilka razy do niego dzwonić, ale młodszy wciąż odrzucał połączenie. Wysłał nawet kilka wiadomości, ale widział, że żadna nie została dostarczona. Zastanawiał się, czy chłopak zablokował jego numer. Czy mógł to zrobić? Chyba jego słowa o tym, że Yoongi już nigdy go nie zobaczy, nie były żartem.
Na początku, przez jego głowę przebiegła myśl, że może powinien pokręcić się po okolicy, w której Jimin studiował, jednak szybko ją odrzucił. Oczywiste, że chciał go zobaczyć. Ale nie był stalkerem. Pomimo tych wszystkich niesprzyjających warunków, Yoongi postanowił, że się nie podda. Nie mógł tego spieprzyć. Znowu.
Wysiadł z taksówki i pierwszym, co zobaczył był Namjoon. Wysoki, wystrojony, chłodny. Przełknął ślinę, trochę obawiając się tego spotkania, ale jak się okazało, nie miał czego. Kim potraktował go jak zwykłego znajomego i... to było w porządku.
- Naprawdę cieszę się, że to zrobisz - uśmiechnął się blondyn, prowadząc go gdzieś na tyły sali - Panna młoda chciała parę zdjęć sukni ślubnej.
- Ale tak... samej?
- Nie, nie. Jak ją ubiera i się szykuje. Wiesz, takie kulisy. To tu - zatrzymali się przed ciemnymi drzwiami - Zostawiam cię na razie. Muszę sprawdzić, co z cateringiem, podobno coś z przystawkami jest nie tak.
Namjoon uchylił drzwi i zajrzał do środka.
- Fotograf już jest! - poinformował i spojrzał z powrotem na Mina. Poklepał go po ramieniu i posłał życzliwy, pokrzepiający uśmiech - Powodzenia, hyung.
Yoongi wszedł niepewnym krokiem do środka. No bo, jak to ma robić zdjęcia pannie młodej, kiedy ta się ubiera? Przecież jest facetem. Jednak nikt nic nie powiedział. Kobiety pomagające ubrać suknię, tak by nie zniszczyć fryzury i makijażu, pozwalały mu robić zdjęcia z każdej strony, która mu pasowała, dostosowywały się do jego poleceń. Nawet mama panny młodej. Pomimo kilku krzywych spojrzeń, nie komentowała jego metod pracy.
Sam ślub minął szybko. Yoongi zrobił wiele dobrych ujęć i po niecałej godzinie mógł w końcu odpocząć od tej podniosłej atmosfery. Krążył wokół gości na przyjęciu, robił zdjęcia, obserwował, szukał najlepszych miejsc i najlepszego światła. Teraz stał pod ścianą, przeglądając fotografie. Całe wesele niedługo się kończyło i poszło bardzo dobrze. No nie licząc tego, że jedna z druhen potknęła się, a on ujął ten niefortunny moment na jednej z fotografii. Postanowił, że tę fotkę usunie.
W trakcie przyjęcia złapał kilka spojrzeń Namjoona, który pewnym krokiem przemieszał się przez tłum, kiedy sprawdzał każdy detal i dbał, by całe przyjęcie przebiegło idealne. Min nie mógł pozbyć się z głowy myśli, że to już nie jest ten sam chłopak. Na pewno w dużej części wciąż pozostał sobą, ale coś w nim się zmieniło. Yoongi nie wiedział do końca co, ale uważał, że wciąż mógłby wyobrazić sobie siebie zakochującego się w tym obecnym, nowym Namjoonie, jednak to już nie wydawało się tak magnetyczne i elektryzujące uczucie jak kiedyś.
Na pewno nie chciał się już wiązać z Kimem. To już przeszłość, a rozdrapywanie starych ran boli. Czasami lepiej odpuścić, niż dalej ranić siebie i drugą osobę. Ale to nie znaczyło, że patrzenie, jak uśmiechnięty, pochyla się do jakiegoś chłopaka, obejmuje jego talię i szepcze mu coś do ucha, w pewien sposób go nie zabolało. Nieznajomy mężczyzna był trochę niższy od Kima, miał blond włosy, wysokie kości policzkowe, pełne usta i szerokie ramiona. Zdecydowanie był bardzo przystojny i był zupełnym przeciwieństwem Yoongiego.
Min dobrze znał to spojrzenie, jakim blondyn obdarzał chłopaka. Doskonale rozumiał, ten uśmiech, dołeczki w policzkach i rozmarzony wzrok, którym śledził znów oddalając się Kima. Nagle poczuł dziwne uczucie budzące się w piersi. Był zazdrosny. Nie o Namjoona, a o to, że chłopak nie bał się pokazać swoich uczuć. Nie wstydził się swojej orientacji i nie bał się wyjść naprzeciw swojemu szczęściu. I Yoongi miał nadzieję, że Kim znajdzie je właśnie w tym przystojnym nieznajomym, jednocześnie nie zapominając o nim. Chociaż to trochę samolubne, wciąż chciał być w pewien sposób częścią życia młodszego, nawet jeśli niewielką i nie tak ważną jak kiedyś.
Min uważał, że po tym, co zrobił Namjoonowi, chłopak zasługiwał na szczęście, a po kilkunastu kolejnych minutach przyglądania się słodkim uśmiechom, wymienionym pomiędzy tą dwójką, postanowił zawalczyć o swoje.
Czuł się jak idiota, prosząc jakiegoś mężczyznę, gościa na weselu, który wcześniej zagadywał go o jego pracę, o komórkę. Jednak wiedział, że Jimin nie odbierze, jeśli znów zobaczy jego numer na wyświetlaczu. Wyszedł na cichy korytarz i z nerwów kręcił się od jednej ściany do drugiej.
Dźwięk rozbrzmiał dwa razy, zanim ktoś odebrał.
- Nie rozłączaj się. - zastrzegł na samym początku - Tu Yoongi. Jimin? Nie rozłączaj się...
- Cześć.
Przez chwilę nie wiedział, co zrobić. Nawet nie podejrzewał, że to się uda.
- Hej - powiedział - Próbowałem cię jakoś złapać...
- Tak - głos Jimina był chłodny - Jestem z rodziną.
Proszę, nie mów nikomu, przypomniał sobie.
Bał się. Park Jimin się bał.
- Nie będę cię zatrzymywać - Min przyłożył czoło do zimnej ściany - Ale wtedy wyszedłeś za szybko. Próbowałem cię złapać, bo chciałem powiedzieć...
- Jestem z moją rodziną - powtórzył głośniej i bardziej szorstko.
- ... chciałem powiedzieć, że nie jestem zły. - wyrzucił z siebie - Nie jestem na ciebie zły. Cholera, Jimin...nic ci nie zrobię. Nie myślę, że jesteś obrzydliwy. Chcę cię znów zobaczyć.
- Ty...co?
- Miałeś rację. Wtedy na weselu. O mnie. O... tych rzeczach. Nie byłeś głupi. Pijany, ale nie głupi. I jeśli dasz mi szansę, to naprawdę chcę spróbować. Chcę znów cię zobaczyć. Bez żadnych wymówek jak pozowanie czy coś. Chcę zobaczyć, dokąd to zajdzie. Jeśli oczywiście chcesz i mnie nie nienawidzisz.
- Nie - powiedział Jimin, a serce Yoongiego stanęło na sekundę. - Mam na myśli, że cię nie nienawidzę. W porządku... ale jestem - usłyszał dziwny dźwięk i wymuszony kaszel - na spotkaniu rodzinnym. Mógłbyś...?
- Zadzwonię - szybko zaproponował - Zadzwonię później. Nie odrzucaj połączenia.
- Okej. - usłyszał dźwięk nabieranego i wypuszczanego powietrza. Odgłos ulgi - Porozmawiam z tobą. Później.
Młodszy zakończył połączenie.
Yoongi stał w holu, mocno zaciskając dłoń na komórce. Uśmiechnął się do siebie. Czyżby przyszłość też w końcu się do niego uśmiechnęła?
Przestań w końcu się obwiniać i znajdź coś poważniejszego.
Chyba w końcu znalazł.
Min uważał, że po tym, co zrobił Namjoonowi, chłopak zasługiwał na szczęście, a po kilkunastu kolejnych minutach przyglądania się słodkim uśmiechom, wymienionym pomiędzy tą dwójką, postanowił zawalczyć o swoje.
Czuł się jak idiota, prosząc jakiegoś mężczyznę, gościa na weselu, który wcześniej zagadywał go o jego pracę, o komórkę. Jednak wiedział, że Jimin nie odbierze, jeśli znów zobaczy jego numer na wyświetlaczu. Wyszedł na cichy korytarz i z nerwów kręcił się od jednej ściany do drugiej.
Dźwięk rozbrzmiał dwa razy, zanim ktoś odebrał.
- Nie rozłączaj się. - zastrzegł na samym początku - Tu Yoongi. Jimin? Nie rozłączaj się...
- Cześć.
Przez chwilę nie wiedział, co zrobić. Nawet nie podejrzewał, że to się uda.
- Hej - powiedział - Próbowałem cię jakoś złapać...
- Tak - głos Jimina był chłodny - Jestem z rodziną.
Proszę, nie mów nikomu, przypomniał sobie.
Bał się. Park Jimin się bał.
- Nie będę cię zatrzymywać - Min przyłożył czoło do zimnej ściany - Ale wtedy wyszedłeś za szybko. Próbowałem cię złapać, bo chciałem powiedzieć...
- Jestem z moją rodziną - powtórzył głośniej i bardziej szorstko.
- ... chciałem powiedzieć, że nie jestem zły. - wyrzucił z siebie - Nie jestem na ciebie zły. Cholera, Jimin...nic ci nie zrobię. Nie myślę, że jesteś obrzydliwy. Chcę cię znów zobaczyć.
- Ty...co?
- Miałeś rację. Wtedy na weselu. O mnie. O... tych rzeczach. Nie byłeś głupi. Pijany, ale nie głupi. I jeśli dasz mi szansę, to naprawdę chcę spróbować. Chcę znów cię zobaczyć. Bez żadnych wymówek jak pozowanie czy coś. Chcę zobaczyć, dokąd to zajdzie. Jeśli oczywiście chcesz i mnie nie nienawidzisz.
- Nie - powiedział Jimin, a serce Yoongiego stanęło na sekundę. - Mam na myśli, że cię nie nienawidzę. W porządku... ale jestem - usłyszał dziwny dźwięk i wymuszony kaszel - na spotkaniu rodzinnym. Mógłbyś...?
- Zadzwonię - szybko zaproponował - Zadzwonię później. Nie odrzucaj połączenia.
- Okej. - usłyszał dźwięk nabieranego i wypuszczanego powietrza. Odgłos ulgi - Porozmawiam z tobą. Później.
Młodszy zakończył połączenie.
Yoongi stał w holu, mocno zaciskając dłoń na komórce. Uśmiechnął się do siebie. Czyżby przyszłość też w końcu się do niego uśmiechnęła?
Przestań w końcu się obwiniać i znajdź coś poważniejszego.
Chyba w końcu znalazł.
Yaaay! Czyli jednak żyjesz
OdpowiedzUsuńCzekałam
Yoongi, staph pls
Nawet ja się jakoś tak dziwnie czuję od jego wykładu o wymiotowaniu XD
Misia, łamiesz mi serduszko <3
Czekam
Weny~~~~v
<3
Wywaliło mi część kom T.T
UsuńWhy
W skrócie: Daj Yoongiemu kochać (albo go porwę, zawinę w kocyk i nie oddam)
Panu nieznajomemu podziękujemy
Bo ja tu potrzebuję Sugamonów (jak to dziwnie wygląda...)
Jakoś żyję XD
UsuńYoongi ma dziwnie myśli i niestety dzieli się nimi z innymi, no cóż, nie moja wina
Praszam, nie chciałam złamać twojego serduszka
Okej, pozwolę mu kogoś kochać heh Może hyhy Nie zabieraj go jeszczeee, zostało kilka rozdziałów noo
Kochaj nieznajomego <3
No tak to bywa z komentarzami XD heh
Dziekujeee~~ <3