wtorek, 27 czerwca 2017

Brand New Day - 6

A/N: Tak szczerze, to jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów. Nie wiem dlaczego. XD
I wybaczcie, że tak długo, ale przez pracę straciłam poczucie czasu. Nawet nie wiem kiedy minęły te prawie 3 tygodnie od poprzedniego rozdziału. Ehh nawet tę notkę pisałam siedząc w pracy (o 2 w nocy!) T.T
Mam nadzieję, że wam się spodoba i nie znienawidzicie nikogo. :)


Telefon rozdzwonił się gdzieś niedaleko niego. Zaczął jeździć ręką po miękkiej, ciepłej pościeli, szukając urządzenia, ale zamiast je chwycić, przez przypadek strącił je na ziemię. Westchnął głośno i przeklął. Wychylił się z łóżka, by w końcu podnieść komórkę, odebrać połączenie i opieprzyć osobę, która budzi go o... jedenastej rano. Czy można to już nazwać prawie południem? Cholera. Nieznany numer. Czyżby ktoś ze studio? Przecież wczoraj zwolnił się wcześniej z pracy, udając, że jest chory, by zdążyć na wesele. - Min Yoongi, słucham? - starał się, by jego głos brzmiał normalnie, a nie tak, jakby odsypiał połowę swojego życia. - Halo? - powiedział głos po drugiej stronie - Min Yoongi? Miał ochotę warknąć. Czy przed chwilą się nie przedstawił? Zresztą, co to za dziwny głos? Brzmiał dość znajomo, jednak ból głowy nie pozwolił mu się na nim skupić i przypomnieć skąd go kojarzył. - Tak, to ja. Kto to? Czego chcesz? - Obudziłem cię? - Nie. Kto mówi? Przysięgam, że jeśli to... - Um, tu Park Jimin - wykrztusił nerwowo głos ze słuchawki - Ze... wczoraj. Dałeś mi swój numer. Cholera. To był ten atrakcyjny chłopak, który nie posiadał wysokiej tolerancji na alkohol i jeszcze nazwał go pasywem, w środku wesela, kiedy gdzieś na sali znajdował się Namjoon. Tak naprawdę po cichu liczył, że już więcej go ani nie zobaczy, ani nie usłyszy. - Możliwe. Robię dużo głupich rzeczy. - wymamrotał - Jeśli dobrze pamiętam, byłeś wczoraj nieźle wstawiony. Jak twój dzisiejszy kac? - Zazwyczaj nie dostaję...kaca, ale... - Oh, oczywiście, że nie. - Co? - Nic. - Yoongi przetarł twarz dłonią, podniósł się do siadu i tęsknie spojrzał na swoją poduszkę, rozważając czy nie uciąć sobie drzemki. - Po co do mnie dzwonisz? - Nie pamiętam za dobrze ostatniej nocy - Jimin zająknął się - Ale chłopcy powiedzieli, że... - Chłopcy? - Moi znajomi, goście na weselu - wziął głęboki oddech - Najwidoczniej zwymiotowałem... na ciebie... twój garnitur. Yoongi oderwał wzrok od wciąż przyzywającej go poduszki i spojrzał na drzwi od sypialni, na których, na wieszaku wisiał wspomniany garnitur. Kiedy wczoraj dotarł do domu, wszystko, czego nie dał rady zmyć w męskiej łazience w domu weselnym, zdążyło wyschnąć i trudno było pozbyć się śladów, chociaż próbował. W końcu zmęczenie wygrało i pozostawił ubranie w spokoju, licząc, że następnego dnia uda mu się coś zrobić. - Pamiętam. Nie dziwię się, że ty nie. Śmierdziałeś wódką. Nikt nie oderwał cię od baru, kiedy powinien? - Ktoś przyniósł ze sobą alkohol. Był jakiś dziwny - powiedział - W sumie się cieszę, że skończyłem, nie przyjmując większości tego, co wypiłem. - Na szczęście mój garnitur był tam, by zająć się tym dla ciebie. - Ta - Jimin zaśmiał się chwilę, a potem odkaszlnął - W każdym razie, powód, dla którego dzwonię jest taki, że chcę zapłacić za jego wyczyszczenie. I może... postawić ci kawę, w zamian za te niedogodności. - Kawa? - Yoongi zmrużył oczy. Czy ten chłopak zapraszał go na randkę? Ten, który powiedział mu takie rzeczy i ewidentnie chciał poderwać? Może tylko udawał, że nie pamięta tego, co się wydarzyło. - Kawa to... - Albo nie, jeśli nie chcesz. To naprawdę... - jakiś głos rozległ się gdzieś w tle, a potem znów odezwał się młodszy - Jeśli podeślesz mi adres studio w którym pracujesz, to mogę wpaść i odebrać garnitur, zaniosę go do pralni i zapłacę. To moja wina, więc nie ma problemu. - Ta - Min spojrzał na budzik stojący obok łóżka. - Napiszę do ciebie.


***


Park Jimin wyglądał powalająco w garniturze. Był to po prostu fakt, z którym Yoongi w pełni akceptował i kłóciłby się z każdym, kto twierdziłby inaczej. Chłopak posiadał tego typu budowę ciała, że dobrze wykrojona marynarka i spodnie, podkreślały wszystko, co miały podkreślić. Nie musiały ukrywać żadnych niedoskonałości w jego figurze, bo w sumie nie istniały. Dodatkowo biała, opięta na mięśniach brzucha i szczupłej talii koszula, też eksponowała wszystko, co najlepsze. Ale to był garnitur, strój w którym większość mężczyzn wygląda dobrze. A teraz, kiedy Min otworzył drzwi, a Jimin ukłonił się w niepewnym geście przywitania, wyglądał równie zachwycająco w zwyczajnych ciuchach. - Co? - Yoongi wymamrotał, zmuszając się, by spojrzeć w końcu na twarz młodszego - Wybacz, ale jestem zmęczony, nie zrozumiałem, co mówiłeś. Cholera. To się nie uda. Jimin był ubrany w wąskie, ciemne spodnie, które nie zostawiały za wiele dla wyobraźni Mina. Podkreślały każdy starannie wyrobiony, twardy mięsień. Miał na sobie białą, cienką koszulę z guzikami, przez którą, przy każdym jego ruchu i dobrym kącie padanie światła, mógł dostrzec wyrzeźbiony brzuch. Yoongi chciał przestać patrzeć, ale nie mógł. Namjoon jego zdaniem wyglądał bardzo dobrze nago, jego szczupłe ciało było piękne, ale był pewny, że Park wygląda niemal jak rzeźba. Perfekcyjnie. Jego małe palce były przyozdobione wieloma srebrnymi pierścieniami, a na nadgarstku spoczywał kolorystycznie dopasowany zegarek. I cholera to powinno być zakazane. Wyglądać tak dobrze! - Umm... tylko się przywitałem - powiedział, kręcąc jednym z pierścionków na palcu - Więc... garnitur. Gdzie jest? Wezmę go i... - Racja - przerwał Yoongi, cofając się o kilka kroków, o mało przy tym nie potykając, by wpuścić chłopaka do swojego małego mieszkania - Zostawiłem go w pokoju. Zacząłem robić kawę, więc jeśli chcesz... - W porządku. Dziękuję, ale - uśmiechnął się niezręcznie - wypiłem już, a po zbyt dużej ilości kofeiny nie mogę spać. Min skinął głową, patrząc po chłopaku. Jimin przez telefon powiedział, że nie dostaje kaca, ale na początku nie chciał mu wierzyć. W sumie to nie wierzył, dopóki chłopak nie wszedł do jego mieszkania, wyglądając świeżo, zdrowo, jak po dobrych ośmiu godzinach snu, z jasnymi oczami i delikatnie różowymi policzkami. Z rozwichrzonymi czarnymi włosami i tym niewinnym spojrzeniem, wyglądał jak anioł. Albo jakby właśnie wrócił z sesji do jakiegoś magazynu. Yoongi jako fotograf, potrafił dostrzegać piękno tam, gdzie inni go nie widzieli. Jednak przy Parku nawet nie musiał się wysilać, by je dojrzeć. Był to czysto estetyczny osąd. - Za chwile wrócę - odezwał się w końcu, odwracając tyłem do gościa - Czuj się jak u siebie... czy coś. - Mhm. Dzięki - powiedział cicho Jimin - Postoję tutaj. To było głupie. To było cholernie głupie. Park nawet nie pamięta, że go wczoraj podrywał, a on zachowuje się tak, jakby się go bał. Ale to niego wina, że gdy tylko widział chłopaka, od razu słyszał w głowie jego głos, tak blisko swojego ucha, szepczący te słowa. Yoongi potrząsnął głową, starając się pozbyć ich ze swoich myśli, wszedł do sypialni i zamknął za sobą drzwi, opierając się o nie na kilka sekund, pozwalając swojemu sercu trochę zwolnić. Niepotrzebnie się obawiał i stresował. Pewnie nikt nawet nie słyszał o czym rozmawiali. Nikt niczego nie podejrzewa.
Chwycił wypożyczony strój garnitur i spojrzał na niego. Wszystko wydarzyło się z jego winy. Min musiał troch się uspokoić, bo teraz to przez niego Jimin czuł się zawstydzony i zdenerwowany. Był wtedy pijany, prawdopodobnie pod wpływem jakichś dziwnych środków odurzających i nie pamiętał niczego z tamtej nocy. Nie było sensu do tego wracać. Czas wyrzucić te wspomnienia z pamięci, dać spokój bidnemu chłopakowi i wrócić do swojego nudnego, prostego życia i myślenia, o byłym chłopaku, który prawdopodobnie go nienawidzi.
Zamknął oczy i wziął głęboki oddech, starając się nie myśleć o nadgarstkach Jimina, jego biodrach czy udach w tych opiętych spodniach. Otworzył drzwi i z garniturem zapakowanym w specjalny pokrowiec, wrócił do przedpokoju.
Czarnowłosy wbrew swoim słowom, nie czekał w nim na niego. Wędrował po salonie i właśnie zatrzymał się przy półce z książkami, by przeglądnąć kilka tytułów. Yoongiemu zupełnie to nie przeszkadzało. Nie było tam nic, co mogłoby zainteresować młodszego, bo większość rzeczy nawiązywała do fotografii lub muzyki. Jednak, gdy Jimin ukucnął, by zerknąć na najniższą półkę, Minowi zrobiło się słabo. Miał wrażenia, że w tym momencie zemdleje. Zrobił kilka kroków, by oprzeć dłonie na oparciu kanapy i nie przewrócić się. Park na dźwięk kroków uniósł wzrok znad wyjętego przez siebie portfolio i uśmiechnął się do niego. - Są naprawdę ładne. - Dzi... - odkaszlnął - Dziękuję. Jimin spojrzał z powrotem w dół, na zdjęcia chronione plastikową okładką i przerzucał każde kolejne delikatnie, niemal z czcią, poświęcając długą chwilę każdej ze stron. Yoongi z daleka obserwował album, który przeglądał chłopak, i cholera, ze wszystkich portfolio, które mógł wybrać, Park wybrał to, w którym tematem przewodnim byli ludzie. Kilka pierwszych ukazywało profesjonalnych modeli, których na zajęcia sprowadził im nauczyciel, kolejne - uczniów szkoły, a kilka z nich należało do Hyemi. Pokazywały one głównie jej obojczyki, różowe usta lub szczupłe palce z kolorowymi paznokciami. Jednak wszystkie pozostałe należały do Namjoona. Każda strona była poświęcona innej części chłopaka. Jego dłoniom, ramionom, sposobie, w jaki sypiał ze swoją głową do połowy ukrytą w poduszkach oraz krzywiźnie kręgosłupa, kiedy jednego dnia uznał, że w pomieszczeniu jest za ciepło na koszulkę i leżał na łóżku półnagi, czytając książkę. Jego twarz była ucięta na każdym zdjęciu, nie zdradzając jego tożsamości, jednak wiedział, że był to Namjoon. A teraz Jimin przebiegał palcami po ich powierzchni. - Jesteś naprawdę dobry - chłopak spojrzał na niego - Byłem podekscytowany, by zobaczyć jak wyszły zdjęcia ślubne, ale teraz... to jest naprawdę świetne. Często robisz coś podobnego? - Nie - odpowiedział zgodnie z prawdą - Byłem wtedy w szkole i.... nie pracuję już z takimi modelami. Po prostu teraz robię bardziej, hmm, komercyjne zdjęcia. - Ugh, to szkoda. To przecież strata. - Jimin oblizał usta w zamyśleniu i przerzucił kolejną stronę - Nie masz już dostępu do modeli? - Ta - każda pojedyncza komórka w jego ciele krzyczała, by wyrwał portfolio z rąk chłopaka i umieścił z powrotem na półce, by nadal zbierało kurz, tak jak powinno - To było wielu ludzi i... straciłem z nimi kontakt. - Naprawdę powinieneś... Znaczy, nie jestem kimś, kto powinien ci mówić, co powinieneś robić - chłopak spuścił głowę i zaczerwienił się lekko i, cholera, to było urocze - Ale są naprawdę dobre i jeśli znalazłbyś kogoś jako modela... - Chciałbyś?
Dopiero kiedy młodszy poderwał głowę do góry, do Yoongiego dotarło, co powiedział. Stał jak idiota, patrząc się na chłopaka, przetwarzając właśnie najgłupsze słowa, jakie wypowiedział w swoim życiu. - T-tak. - powiedział Jimin po dłuższej chwili, a rumieniec powrócił ciemniejszy niż wcześniej i objął jeszcze kark. Odłożył portfolio, o mało go nie upuszczając, po czym wstał z podłogi - Znaczy... Chętnie. Przynajmniej tyle mogę zrobić po tym, um, wszystkim. - Mam twój numer - wykrztusił Min, wyciągając dłoń z garniturem w kierunku chłopaka - Możemy kiedyś o tym porozmawiać. Kiedy... przyniesiesz garnitur z powrotem czy coś. - Będziemy mogli się napić razem kawy - odebrał ubranie z rąk starszego, wziął głęboki oddech i zrobił mały krok do przodu - Powinienem już iść. - Mhm. Tak. Jimin przemierzył przedpokój, jednak zatrzymał się z dłonią na klamce. - Więc, zadzwoń do mnie. - Najpierw ty zadzwoń do mnie. Czarnowłosy obrócił się przez ramię i posłał mu uśmiech. - Tak, tak zrobię. Do zobaczenia. Drzwi się zatrzasnęły i Park Jimin zniknął razem z jego garniturem. A Yoongi wciąż stał na środku salonu z tysiącem myśli w głowie i z dziwną potrzebą zatrzymania tu chłopaka nie tylko na rozmowę. Nawet pijany mogę rozpoznać kogoś takiego. Uroczego pasywa Nawet nie wiedział, czy powinien się obrazić za te słowa, czy właśnie czym prędzej pędzić i zatrzymać Jimina. Od kilku miesięcy brakowało mu bliskości, a to mogłoby być miłe pocieszenie. Może i chwilowe, ale jednak. W końcu nie zrobił nic. Pozwalając myślom drążyć jeszcze większą dziurę w jego głowie.




***


Było kilka minut po północy, kiedy telefon Yoongiego zaczął dzwonić. To musiał być dzwonek, bo nie pamiętał, by nastawiał budzik na tak nieludzką godzinę. Ale kto, kurwa, może dzwonić do niego w środku nocy? Przecież normalni ludzie o tej porze śpią! Jego pierwszym odruchem była chęć odrzucenia połączenia. Nawet już chwycił telefon, zmrużył oczy, kiedy oślepił go jasny blask od ekranu i wyszukał kciukiem czerwony przycisk. Już był gotów przesunąć palcem, by zakończyć połączenie, jednak rzuciło mu się w oczy, wypisane znakami, imię rozmówcy. Namjoon. To chyba niemożliwe, by kolejny jego kuzyn brał ślub, prawda? Ilu kuzynów można mieć? Nie, to niemożliwe. Gdyby jeszcze chwilę poczekał, chłopak zapewne nagrałby się na pocztę głosową, a on mógłby wrócić do swojej spokojnej krainy snów. Mógłby odczytać to rano i ewentualnie odpisać... - Hej - Yoongi powiedział zachrypniętym głosem do telefonu - Jest po północy, wiesz? - Tak - rozległ się dziwnie cichy głos - Tak, cholera, dopiero teraz zobaczyłem. Przepraszam. - Obudziłeś mnie. Mam jutro pracę, a jeśli znowu się spóźnię... - Nie wiedziałem, do kogo zadzwonić. - przerwał mu Namjoon,a ta dziwna nuta w jego głosie nie była ani trochę właściwa. Brzmiał jakby miał się zaraz rozpłakać. - Ja po prostu... nie, nieważne. Przepraszam. To naprawdę nieważne. Idź spać. Yoongi zebrał w sobie wszystkie siły, by podnieść się do pozycji siedzącej i postarać się obudzić chociaż trochę swój umysł, by móc wysłuchać młodszego. Zamrugał szybko i przetarł oczy. - O co chodzi, Joon? W porządku? Coś ci się stało? Chwila przeszywającej ciszy. - Tak jakby. - usłyszał łamiący się głos. Cholera. Nieważne, jaka była ich wspólna przeszłość, on nie mógł tak po prostu zignorować młodszego. Zwiesił nogi z łóżka i postawił je na miękkim dywanie. - Namjoon. Joonie. Co się dzieje? Gdzie jesteś? - W szpitalu...ale to nie... znaczy, nie powinienem w ogóle dzwonić. To nie jest ważne. Wracaj do spania. Ze mną wszystko w porządku... - Kurwa. Słyszę, że nie jest w porządku. - Yoongi mu przerwał. Przeszedł cały pokój, by dotrzeć do szafy. Wyciągnął z niej na ślepo ciemną bluzę. - Dlaczego jesteś w szpitalu? Jesteś chory? Czy... nie wiem, złamałeś nogę? - oddech przez chwilę uwiązł mu w gardle - Pobili cię? Jeśli tak, to kurwa przysięgam, że ich znajdę... - Hyung - Namjoon przerwał - Spokojnie. Nikt mnie nie pobił. To... moja mama. Min szybko wciągnął bluzę przez głowę, odsuwając na chwilę komórkę od twarzy, a na nogi wciągnął spodnie. - W którym szpitalu jesteś? - Hyung... - Zamknij się i powiedz, gdzie jesteś. - Yoongi wręcz w biegu pokonał drogę do przedpokoju, gdzie jedną ręką zaczął wsuwać buty na nogi, co w tych ciemnościach nie należało do najłatwiejszych. - Zadzwonię po taksówkę, jasne? A ty zostań na miejscu.



***


Szpital pachniał jak środki odkażające, tym dziwnym, specyficznym dla siebie zapachem. Nieważne, jak nowy czy zmodernizowany był to budynek, zapach roznosił się zawsze i wszędzie taki sam.
Było po pierwszej w nocy, kiedy dotarł na miejsce. Korytarze były puste i tylko nieliczni lekarze przechodzili nimi, co jakiś czas znikając za którymiś drzwiami i sprawdzając, co z ich pacjentami. Yoongi patrzył na wskazówki wypisane na kolorowych tablicach, by mógł dotrzeć do swojego celu. Pokonał kolejny długi korytarz, skręcił w prawo i już z oddali dostrzegł pochyloną postać. - Hej. - Namjoon siedział na jednym z krzeseł. Jego plecy były przygarbione, twarz ukryta w dłoniach, a włosy odstawały w każdym możliwym kierunku - Joonie? - To serce. - powiedział chłopak cichym, zachrypniętym głosem, który odbił się echem od białych ścian - Brała leki przez długi czas, ale... nie wiem... zaczęły być mniej skuteczne czy coś. - Nie musisz przecież wiedzieć, jak to wszystko działa - Yoongi praktycznie szeptał. Przerażał go jego własny głos rozbrzmiewający w pustym korytarzu. - Takie rzeczy się zdarzają. Po to tu jesteśmy. Lekarze jej pomogą. - Nie - Kim wzruszył ramionami, gorzko się uśmiechając. - Nikt nie wie, co to jest. Jakiś cholerny nowotwór. Jest tyle badań, które można wykonać i operacji.... i nie ma czasu. Nikt nie wie, ile jeszcze wytrzyma. I jeszcze ta cholerna maszyna. Wydaje tylko ten sam, jeden pikający dźwięk i ja... ja już nie mam siły tego słuchać. - Ej - Yoongi opadł na krzesło obok blondyna i wyciągnął niepewnie rękę. Chwilę się wahał, lecz w końcu umieścił ją na plecach młodszego i zaczął pocieszająco głaskać. - Odetchnij trochę. Jest w szpitalu, więc zrobią wszystko, by jej pomóc. Będzie dobrze.
- A co jeśli nie? - Namjoon spiął się, lekko kurcząc, jakby chciał uciec od dotyku, jednak po chwili znów wrócił do poprzedniej pozycji.- Hyung, ja nie wiem co robić. Mama zawsze była wielką częścią mojego życia i ja... po prostu nie wiem. Co, jeśli nic nie będzie dobrze?
Yoongi wziął głęboki oddech.
- Jest praktycznie poranek, prawda? - powiedział, spoglądając na przeciwległą ścianę - Nowy dzień. Wszystko będzie lepsze wraz z nim.
Min miał przed oczami wschodzące słońce, białe kwiaty i znaki układające się w słowa "To nowy dzień"
- Tak. Jasne. - Namjoon wymamrotał w swoje dłonie.
Siedzieli długą chwilę w ciszy. To było ich pierwsze spotkanie odkąd się rozstali, pomimo okoliczności, Yoongi nie mógł o tym nie myśleć. O tym, że znów może poczuć ciepło młodszego, dotknąć go, mówić do niego. Skierował swoje spojrzenie na zegar i starał się odpędzić myśli, które przychodziły do jego głowy. Myśli o jego rodzinie. O tym, jak nigdy tak naprawdę nie zaczął się rozglądać za "czymś poważniejszym", tak jak powiedział. O minie blondyna sprzed kilku miesięcy, kiedy z nim zerwał. Jeśli tak można było to nazwać, jeśli nawet nie byli w prawdziwym związku. O tym, jak wstrzymywał się z wyznaniem swoich uczuć, aż w końcu tego nie zrobił.
Starał się też nie myśleć o przystojnym, czarnowłosym Jiminie, który z zachwytem w oczach przeglądał zdjęcia w jego mieszkaniu i wyglądał, jak ktoś, komu Yoongi mógłby pozwolić sobie pomóc. Jak ktoś, kto mógłby go pocieszyć. Jeśli tylko Yoongi potrafiłby pozbyć się Namjoona ze swojego serca.
- Przepraszam.
- Nic nie możesz zrobić. Nie martw się, hyung. To ja cię tu ściągnąłem i powinienem przeprosić.
- Nie. To znaczy - ciemnowłosy oblizał wargi - Chodzi mi o to wszystko między nami. Spieprzyłem. Ja naprawdę przepraszam. Za to, jak wyszło.
- Przynajmniej się pojawiłeś - odezwał się po chwili Namjoon. Odetchnął ciężko, podniósł się i odchylił głowę, by oprzeć ją o ścianę. Jego oczy były czerwone, policzki zaróżowione, a usta suche i lekko pogryzione - Nie mówiłeś, że masz jutro pracę?
- Zadzwoniłem już - spojrzał na swoje dłonie, które splótł na kolanach - Powiedziałem, że mam ważną sprawę rodzinną.
- Rodzinną?
- Nigdy nie pytają, czy to na pewno twoja rodzina - wzruszył ramionami, czując, jak coś w jego środku skręca się z nerwów - Jest w porządku, naprawdę. Nie musisz mi dziękować czy coś. To jest... jedyne, co mogę zrobić.
Namjoon pokiwał ze zrozumieniem głową. 
- Nie - powiedział w końcu i spojrzał w sufit - To bolało, ale miałeś rację. Potrzebowałeś czegoś poważniejszego. Nie... nie sądzę, że mógłbym kochać cię tak, jak tego potrzebowałeś. Chyba nie dojrzałem do tego. Chciałem coś na tobie wymusić, chociaż nie byłeś gotowy. Ja byłem pewny swojej orientacji, chciałem cieszyć się tym związkiem, a robiłem wszystko za szybko. Nie pomogłem ci. Może gdybyśmy zaczęli to wszystko inaczej...
Yoongi siedział w tym cichym korytarzu ze ściśniętym gardłem i nic nie potrafił odpowiedzieć. Kim wyciągnął dłoń i splótł ich palce.
- Zależy mi na tobie. - po długiej chwili, wyznał szczerze Min - Martwię się. To głupie. Nie powinienem mieć już takiego prawa, ale tak jest. Przepraszam.
Blondyn przymknął oczy i westchnął.
- Przyjaciele?
Starszy skinął niepewnie głową. - Przyjaciele.
- Więc zrób mi przysługę - powiedział Namjoon - Przestań w końcu się obwiniać i znajdź coś poważniejszego, tak jak mówiłeś, okej? To, że nam nie wyszło, nie znaczy, że już ci się nie uda. Dojdź do porozumienia z samym sobą i znajdź kogoś, kogo pokochasz i dbaj o tę osobę. Nieważne jakiej będzie płci.
- Okej. Rozumiem.
- Obiecujesz?
Yoongi spojrzał na ich splecione ręce. Pomyślał o ostatnim pocałunku z Namjoonem. Potem w jego myślach pojawił się Jimin. Wiedział, że spełnienie tej obietnicy nie nie będzie łatwe, ale postara się. Pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechnął.
- Obiecuję.



***


- Hej...
- Min Yoongi? Dobrze trafiłeś, właśnie mam przerwę pomiędzy wykładami. Czy... wszystko w porządku?
- Tak. Nie martw się. Chciałem tylko zapytać, czy, um, nadal jest szansa na tę kawę?
- Oh, tak. Tak! Oczywiście. - głos Jimina był radosny i pełen ekscytacji.
- Jesteś później wolny? Koło drugiej lub trzeciej?
- Dzisiaj?
- Tak. - Yoongi potwierdził - Chyba, że ci nie pasuje.
- Nie! Nie. Dzisiaj... pasuje mi. Po drugiej? Niedaleko mojego uniwersytetu jest świetna kawiarenka. Chyba, że wolisz się spotkać gdzieś bliżej ciebie, to wtedy...
- Wyślij mi adres i nazwę kawiarni. Do zobaczenia za kilka godzin.
- Tak. Znaczy wyślę ci adres. Za chwilę. Poczekaj.
Min rozłączył się i uniósł kąciki ust w delikatnym półuśmiechu.



4 komentarze:

  1. Czemu doprowadzasz mnie do cukrzycy i depresji w jednym rozdziale?
    To nielegalne
    Ale i tak kocham <3
    Olej pracę i idź spać!
    Ewentualnie pisać
    Weny
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to robię, więc ci nie odpowiem na to pytanie XD
      Oj tam, zaraz nielegalne...
      Oh jak bardzo bym chciała T.T Pójdziesz za mnie do pracy?
      Dziękuuuuje~~ <3

      Usuń