A/N: Mamy już 7 rozdział i bardzo się cieszymy, że tak chętnie czytacie to opowiadanie. Dziękujemy z całego serduszka za wszystkie komentarze! Uwielbiamy je czytać i na nie odpowiadać ;3 Zapraszamy na tę część!
Obudził się z potwornym bólem głowy. Potarł skronie i z niechęcią podniósł się do siadu. Salon Hoseoka oświetlały delikatne promienie porannego słońca. Piękny poranek kompletnie nie pasował do samopoczucia Jungkooka.
Chłopak pół nocy nie spał, bo dokuczał mu okropne kłucie w okolicach brzucha i pieczenie ran na twarzy. Ciemnowłosy dotknął opatrunków na klatce piersiowej i podwinął kolorową koszulkę Junga, którą dostał wczoraj od Jimina. Na szczęście żaden bandaż nie miał na sobie śladów krwi. Roztrzepał swoje czarne kosmyki i powoli spuścił nogi na posadzkę. Wstał z kanapy, cały czas podtrzymując się na oparciu mebla. Powoli ruszył w stronę kuchni, gdzie postawił wodę na kawę. Musiał się jakoś ożywić, w końcu czeka go podróż do Korei na konferencję.
Student siedział przy niewielkim kuchennym stole i bawił się małą, metalową łyżeczką, kiedy usłyszał jakiś stukot, a następnie odgłosy kroków. Już po chwili w drzwiach do pomieszczenia stanął rozczochrany Jimin w samych bokserkach i za dużej koszulce. Jeon mimowolnie uśmiechnął się, widząc tę piękną twarz.
- Dzień dobry. - powiedział.
- Hej. - odparł i przyjrzał się uważnie Jeonowi. W kolorowych wzorach na koszulce i rozwichrzonymi kosmykami wyglądał dużo weselej niż na co dzień i dużo młodziej - Dobrze się czujesz? Boli cię coś?
Podszedł do chłopaka, chwycił ostrożnie jego twarz w dłonie i zaczął obracać w różnych kierunkach.
- Nie. Jest dobrze. - usłyszał cichą odpowiedź.
- Rany wyglądają już lepiej niż wczoraj, ale powinieneś to czymś smarować, bo zostaną ci blizny.
Rozległ się cichy stuk, informujący o przegotowanej wodzie.
- Chciałem zrobić sobie kawę. - wyjaśnił Kook.
- Nie ma problemu. Jest w tej szafce nad tobą. Dla mnie też możesz?
Ciemnowłosy skinął głową, więc Jimin ruszył do łazienki, by szybko się ubrać i umyć. Nie chciał, by napój mu wystygł.
Jungkook wyciągnął dwa kubki. Dla starszego jasny, a dla siebie oczywiście czarny. Sięgnął po puszkę zmielonej kawy, ale wtedy zauważył opakowanie ulubionego kakao Parka. W głowie chłopaka od razu pojawił się pewien pomysł. Postanowił przygotować dla rudzielca jego ukochany napój, czyli kawę z dodatkiem kakao. Wczoraj w nocy doszedł do wniosku, że Jimini w życiu by nie zrobił czegoś tak okrutnego, jak udawanie, że go nie zna. Możliwe, że stracił w jakiś sposób pamięć. Kook postanowił trzymać się takiej wersji. Nie potrafił dopuścić do siebie tego, że jego największa miłość mogłaby go w taki sposób ranić.
Nasypał do ciemnego naczynia trzy łyżeczki kawy, a do białego kubka niecałe dwie plus trochę kakao i łyżeczka cukru. Wszystko zrobił tak, jak robił co rano Park, kiedy mieszkali razem. Zalał całość przegotowaną wodą i uśmiechnął się do siebie. Wziął napoje i postawił na stoliku. Zajął ponownie jedno z krzeseł i upił odrobinę ze swojego naczynia.
Jimin wrócił z łazienki, roztrzepując dłonią mokre włosy, które zdążył wysuszyć tylko ręcznikiem. Po mieszkaniu roznosił się przyjemny zapach kawy. Uśmiechnął się do siebie i ruszył szybkim krokiem do kuchni.
Jego napój stała już na stole, a czarnowłosy właśnie popijał swój. Posłał mu uśmiech znad parującego kubka. Park zajął miejsce naprzeciwko niego i wziął małego łyka, uważając, by się nie poparzyć. Jednak coś mu nie pasowało. Wziął kolejnego łyka, chwilę nad czymś się zastanawiał.
- Dodałeś tu kakao?
- Tak. Nie smakuje ci? - zapytał Jungkook, przyglądając się rudzielcowi uważnie.
- Nie, to nie to. Sobie też nasypałeś?
- Nie. Nie przepadam za słodkimi napojami. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
Jimin siedział chwilę, bijąc się z myślami. Jakim cudem ten chłopak przyrządził mu jego ulubiony napój? Przecież nikt normalny nie pija takiej kawy. To był jego dziwny wymysł. Nie pamiętał, skąd się wziął, ale wiedział, że ją uwielbia.
- Jest bardzo smaczna. - odparł szczerze, bo co innego mu pozostało.
Kook uważnie obserwował kelnera i zauważył jego nietypową reakcję. Już chciał go zapytać, ale wtedy usłyszał otwierani drzwi. Chwilę później w kuchni zjawił się wykończony Hoseok.
- Cześć. - wybełkotał po japońsku. - Co w tutaj robicie?
Park spojrzał na przyjaciela lekko zakłopotany.
- Hej, Hobi. Jungkook miał po prostu wczoraj małe problemy...
- No, taki malutki, hyung. - dodał do siebie najmłodszy. - Mogę pożyczyć tę koszulkę, Hobi? Bo moja się potargał.
Czarnowłosy wymyślił na szybko jakieś kłamstwo. Nie chciał, mówić co się stało, zresztą Jimin też nie wyjawił wszystkiego, więc dlaczego on miał to robić?
Hoseok pokiwał głową na zgodę i tak nie przepadał z tą kolorową szmatą.
- To ja chyba będę się zbierał. - dodał w końcu Jeon. - Tylko wezmę swoje rzeczy.
Kiedy tylko drzwi wyjściowe zamknęły się za ciemnowłosym chłopakiem, Hoseok usiadł naprzeciwko Jimina bardzo rozbudzony. Spojrzał na niego zaciekawiony.
- Co tutaj robił, Jungkook? Nie pamiętam, żebym wczoraj go widział.
- Musiałeś być bardzo zmęczony, jak wróciłeś, hyung. - zaśmiał się młodszy. - Spał na kanapie w salonie.
- Okej, ale skąd się tutaj wziął? Jimin nie mów...
Park upił trochę swojej słodkiej kawy. Nadal w jego głowie panowało małe zamieszanie, spowodowane tym, że chłopak znał jego ulubiony napój. Zastanowił się chwilę, czy powiedzieć przyjacielowi o tym, co spotkało Jeona, czy nie. Chociaż chyba był mu winny jakieś wyjaśnienia, w końcu to jego mieszkanie.
- Wczoraj zasiedział się w kawiarni i wyszedł razem ze mną. Zamykałem drzwi, kiedy usłyszałem jakieś dziwne odgłosy, więc pobiegłem w ich stronę. Jakaś grupa chłopaków otaczała Jungkooka, więc nastraszyłem ich policją, to uciekli. Kook nie wyglądał za dobrze, miał całą koszulkę we krwi i chyba sami widziałeś jego rozciętą brew. Nie mogłem go tak zostawić.
Hoseok nie należał do ludzi samolubnych czy nieempatycznych. W sumie był ostatnią osobą, którą można by było tak nazwać. Jednak nie podobało mu się, że Jeon kręci się w pobliżu Jimina. Skrzywił się, kiedy usłyszał zdrobnienie imienia ciemnowłosego. Patrzył na jasną, szczupłą twarz i robiło mu się smutno. Chłopak nadal nie pamiętał niczego i nie chciał, by został wciągnięty przez Jungkooka w jakieś dziwne, szemrane towarzystwo. Park chciał pomóc młodszemu, a nawet nie pomyślał, że mógł skończyć jak on albo nawet gorzej.
- Jiminie, jesteś za dobry.
- Hyung, przecież był ranny...
- On często jest ranny. Co chwila wdaje się w mniejsze lub większe bójki. Jego charakter jest... trudny. To nie jest dobre towarzystwo dla ciebie. - Hoseok chwycił jedna z dłoni chłopaka, leżącą na stole. - Wiem, że często zachodzi do kawiarni, dlatego proszę, obiecaj mi, że nie będziesz przebywał z nim dłużej, niż to konieczne.
- Hobi... - Jimin patrzył na przyjaciela zdziwiony.
- Jungkook lubi manipulować ludźmi. Raz jest miły i obdarza cię uśmiechem, innym razem zignoruje cię, kiedy będziesz w potrzebie.
- W porządku. - odezwał się młodszy. - Nie będę z nim spędzał czasu. W sumie się nawet dobrze nie znamy.
Hoseok uśmiechnął się promiennie, wielce zadowolony z siebie.
- A jak było na randce z Tae? - zapytał Jimin.
Nagle wyraz twarzy starszego stał się inny. Bardziej rozmarzony i zamyślony. Rudowłosy, jak nie każdy, mógł od razu powiedzieć, że chłopak się zakochał.
- Było świetnie! Tae jest taki słodki i uroczy. Ale jeździ na łyżwach lepiej niż ja. - zastanowił się chwilę, po czym znów odezwał. - Muszę go zabrać gdzieś, gdzie będę mógł się wykazać, ale zostańmy przy tobie. Dawno nie widziałeś się z Yoongim, prawda?
Jimin zaczerwienił się, przypominając sobie sobotnią domówkę i tę dziwną grę, której pomysłodawcą był Taehyung. Nie, żeby mu się nie podobała. Było miło. Nawet bardzo. Min po niej nawet na chwilę go nie opuszczał, ale czuł się dziwnie, będąc z kimś tak blisko, po raz pierwszy odkąd się wybudził. Nawet jeśli ten ktoś jest tak przystojny.
- Tylko kilka dni. Poza tym hyung dał mi swój numer.
- To świetnie! - Jung klasnął w dłonie. - Podoba ci się?
- Może. Tak trochę. - delikatny rumieniec wstąpił na jego policzki, kiedy bawił się w zawstydzeniu palcami dłoni.
Hoseok widząc to, wiedział, że musi działać.
- Gdzie twój telefon?
- Hmm? W pokoju, a co?
Jung ruszył do wskazanego pomieszczenia. Wszedł do środka i rozglądnął się w poszukiwaniu urządzenia. Znalazł je szybciej, niż przypuszczał. Rzucił się na łóżko, łapiąc go w dłoni i odblokował. Usłyszał, jak Park podchodzi do niego.
- Co robisz?
Spojrzał mu przez ramię, otworzył szeroko oczy w szoku i rzucił się, by odebrać swoja własność.
- Hyung! Nie rób tego!
- Daj spokój, Jiminie. - Hoseok kręcił się i wyrywał z objęć młodszego, który próbował go powstrzymać. - Wysłane. - poinformował i oddał telefon.
- Hyung. - chłopak wyjęczał, patrząc w ekran, na którym widniała wiadomość.
Do: Yoongi hyung
Hej, hyung. Masz ochotę się dzisiaj spotkać? ;)
- Jak mogłeś mi to zrobić?
- Będziesz mi jeszcze wdzięczny. Zobaczysz. - Hoseok dumnie wypiął pierś, ciesząc swoim małym dobrym, w jego oczach, uczynkiem.
Nagle rozległ się, krótki sygnał przychodzącego SMS'a. Jung rzucił się do młodszego i zachęcił spojrzeniem. Jimin niepewnie odblokował ekran i odczytał:
Od Yoongi hyung
Jasne. Dzisiaj o 14?
- No odpisz coś.
Do: Yoongi hyung
O 14 kończę zmianę w kawiarni.
Dostał jeszcze jedną wiadomość, informującą, że blondyn ma zamiar po niego przyjechać.
- No to masz randkę, Jiminie. Czuję się jak dumny ojciec. - zaśmiał się Hoseok, a Jimin ściągnął razem brwi.
Randa z chłopakiem? Dumny ojciec? Nagle jakiś obraz pojawił się w jego głowie. Chyba był to jego tata, coś mówił, a za nim stała jego matka ze smutną miną. Kątem oka widział jakąś osobę, stojącą obok niego. Blisko. Jednak nie widział, jak wygląda i nagle całe wspomnieni zniknęło.
- Minie, w porządku?
- Tak. Chyba po prostu się cieszę. - delikatnie uniósł kąciki ust.
- To musimy ci wybrać jakieś ubrania, a i za godzinę zaczynasz pracę. Chodź, nie mamy czasu.
Rudowłosy został zaciągnięty do łazienki, a starszy kazał mu przymierzyć stos ubrań, oceniając je swoim "fachowym" okiem.
***
Uśmiechnął się do młodej Japonki, odbierając od niej zamówienie. Ruszył do ekspresu, by zaparzyć kawę. Polubił pracę w kawiarni i sprawiało mu to wiele radości, jednak dzisiaj wyjątkowo dzień mu się dłużył. Zastanawiał się, jak czuje się Jungkook. Cały dzień go wypatrywał, jednak chłopak ani na chwilę nie zawitał do kawiarni. Jimin domyślał się, że prawdopodobnie chce wypocząć. Takie rany na pewno nie zagoją się łatwo i szybko.
Usłyszał cichy dźwięk dzwoneczka, informujący go o nowym kliencie. Podniósł oczy z nadzieją, że to ciemnowłosy, jednak były to dwie studentki. Westchnął i dokończył pierwsze zamówienie, podając je z uśmiechem Japonce i zaraz ruszył, powitać nowe klientki. Usłyszał kilka komplementów dotyczących swojego wyglądu, a zwłaszcza koloru włosów. Dziewczyny usiadły przy stoliku blisko lady, ciągle na niego patrząc i cicho chichocząc. Nawet po przyniesieniu im zamówionych kawałków ciasta i dwóch latte, cały czas czuł na sobie ich wzrok. Naprawdę nie przepadał za taką uwagą skupioną tylko na nim. Czuł się wtedy dziwnie osaczony. Westchnął pod nosem, przymykając oczy, Nie mógł się doczekać końca swojej zmiany.
Stukał palcami w blat, odliczając ostatnie 5 minut. Wskazówka przesuwała się niezwykle wolno. Jak na złość. Jednak to jeszcze tylko 4 minuty. Zaraz będzie wolny. Usłyszał cichy dźwięk dzwonka, kolejny raz tego dnia i miał ochotę warknąć. Miał zaraz kończyć prace, a będzie musiał zrobić kolejną kawę. Podniósł spojrzenie i uśmiechnął się szeroko. Tym razem szczerze.
- Hyung. - powiedział cicho, kiedy Yoongi z lekko uniesionymi kącikami ust zbliżał się do niego.
- Hej, Jimin. Gotowy?
Park zerknął na zegarek. 2 minuty. Taehyung na pewno mu to wybaczy.
- Daj mi chwilkę.
Ruszył na zaplecze, gdzie Kim się przebierał.
- Tae, przyjechał Yoongi, będę się już zbierał. - powiedział szybko, rozwiązując swój czarny fartuszek i wieszając go na wieszaku.
- W porządku. Miłej zabawy. - czerwonowłosy uraczył go kwadratowym, wesołym uśmiechem.
Wrócił do głównego pomieszczenia kawiarni, od razu podchodząc do starszego.
- Możemy iść.
Jimin siedział lekko spięty, stukając palcami o kolana i odliczając każdą mijającą minutę. Zerknął kątem oka na chłopaka obok. Yoongi był całkowicie rozluźniony. Trzymał kierownicę i od czasu do czasu zmieniał stację w radiu, kiedy lecąca w nim piosenka, nie przypadła mu do gustu. Złapał spojrzenie skierowane na niego i uśmiechnął się do młodszego.
- Jeszcze chwila. Tylko wyjedziemy z miasta.
Park skinął głową. Jak na początku cieszył się na wspólne wyjście, tak teraz zaczął się stresować. Nie za bardzo wiedział, jak zachowa się przy kimś, kto mu się podoba. Od kiedy tylko wsiadł do auta, rozmyślał nad wszystkimi możliwymi scenariuszami rozmów, nad jakie tym pytaniami mogą paść i szukał na nie odpowiedzi.
Po kilku minutach, gdy budynki zaczęły się znacznie oddalać, zjechali z głównej drogi, na jedną z bocznych, prowadzących do jakiejś niewielkiej miejscowości pod Tokio. Zanim zdążył zapytać, po co jadą do miasteczka, Yoongi skręcił w kolejną boczną, wyboistą drogę, prowadzącą pomiędzy drzewami. Wjechał do niewielkiego zagajnika i zaparkował na ubitej przez inne samochody ziemi, tworzącej pozorny parking.
- Jesteśmy prawie na miejscu.
Blondyn wysiadł z auta i otworzył bagażnik. Wyjął z niego koszyk i podszedł do Jimina, który także zdążył już wysiąść.
- Idziemy tam. To tylko kawałek. - wskazał wąską ścieżkę, biegnącą między drzewami.
Ułożył dłoń w dolnej części pleców młodszego, delikatnie pchając go do przodu i prowadząc we właściwym kierunku.
Park zarumienił się lekko i ukrył twarz w szaliku. Ten dotyk wydawał mu się taki intymny, ale i przyjemny. Pozwolił poprowadzić się leśną drużką, aż do dużego jeziora.
Błękitna zamarznięta tafla odbijała promienie słoneczne. Dookoła leżało pełno śniegu, zdecydowanie więcej niż w mieście, a oszronione drzewa dodawały temu wszystkiemu jeszcze bardziej bajkowego klimatu.
Niewielu ludzi, krążyło dookoła, spacerując i podziwiając okolice. W większości były to pary, ale Jimin dostrzegł też grupkę dziewczyn siedzącą pod dużym dębem. Po drugiej stronie jeziora dostrzegł drewnianą chatkę, do środka, której właśnie wszedł jakiś mężczyzna.
- Chodź, usiądziemy tam.
Yoongi pociągnął go do miejsca znacznie oddalonego od innych osób, wyjął z koszyka gruby koc i rozłożył go na białym, iskrzącym śniegu.
- Teraz przynajmniej spodnie nam nie przemokną. - zaśmiał się i usiadł, klepiąc miejsce obok siebie.
Jimin opadł obok, przysuwając się na tyle blisko, by czuć przez kurtkę ciało drugiego. Rozglądał się dookoła podekscytowany. To miejsce wydawało mu się prawie magiczne. Takie uspokajające.
- Hyung, Tutaj jest niesamowicie piękne.
- Prawda? A największą zaletą jest to, że niewielu ludzi tu przyjeżdża. Zwłaszcza o tej porze roku. Latem też jest ładnie. - Parkowi wydawało się, że uśmiech starszego przygasł. - Sam często tu przesiaduję.
Rudowłosy skinął głową i na chwilę zapanowała pomiędzy nimi cisza. Min wydawał się pogrążony we własnych myślach, a Jimin nie chciał mu przeszkadzać. Podziwiał widoki i nie przeszkadzało mu, że mężczyzna nic nie mówi. Kiedy poczuł dużą dłoń, na swoich plecach, uśmiechnął się delikatnie i postanowił w końcu się odezwać, jednak to starszy go wyprzedził.
- Cieszę, się, że do mnie napisałeś. Po tej domówce myślałem, że to ja będę musiał odezwać się pierwszy. - ciemne oczy wpatrywały się w niego, z czymś, czego nie potrafił określić, jednak Park zdecydowanie mógł powiedzieć, że chłopak się cieszył.
- Tak naprawdę, to Hoseok napisał do ciebie w moim imieniu. - powiedział szczerze. - Chciałem napisać, ale... nie czuję się pewnie w takich sytuacjach.
- To przez wypadek?
Jimin otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i poruszył kilka razy niemo ustami.
- S-słucham? - wydukał w końcu. Może się przesłyszał.
- Hobi mówił, że w Korei miałeś jakiś wypadek. - powiedział Yoongi spokojnie.
- Tylko tyle? - blondyn skinął głową, a Park oblizał wargi w zdenerwowaniu, niepewny, co ma teraz zrobić. - Wybacz, hyung, ale nie chce na razie o tym rozmawiać.
- W porządku. Rozumiem. - Min ułożył zimną dłoń, na jego głowie i przeczesał kilka razy miękkie kosmyki. - Wszyscy mamy sekrety.
Jimin uśmiechnął się, będąc wdzięcznym za to, że chłopak nie ciągnął tematu.
- To, co robisz w Japonii, hyung? Oczywiście poza pracą w klubie. Studiujesz?
- Nie. Studiowałem przez jakiś czas w Korei. Potem miałem dosyć rodziny naciskającej na mnie i przeniosłem się tutaj. Znalazłem pracę i nie jest źle.
Zimny wiatr wyminął barierę utworzoną z drzew i dotarł do nich, sprawiając, że rude kosmyki Jimina ułożyły się we wszystkich możliwych kierunkach, a on sam zatrząsł się na niespodziewany chłód, który przeszył całe jego ciało.
- Jeśli jest ci zimno, możemy iść tam. - starszy wskazał drewniany domek, który Park dostrzegł wcześniej. - Możemy tam dokończyć rozmowę, widok jest równie ładny. Podają świetny sernik i zieloną herbatę.
Młodszy podniósł się z miejsca i wyciągnął dłoń do Yoongiego, by pomóc mu wstać.
- Podoba mi się twój pomysł. - posłał mu radosny uśmiech.
- Mam nadzieję, że się nie przeziębiłeś. - powiedział zmartwiony, kiedy młodszy kichnął głośno. Przyciągnął go bliżej siebie, by podzielić się swoim ciepłem.
- Na pewno nie. Dziękuje, hyung.
- Hmm? Za co?
- Za to, że mnie tu zabrałeś. To piękne miejsce.
- Dziękować będziesz, jak spróbujesz sernika.
Rudowłosy zaśmiał się i pozwolił poprowadzić do chatki, która okazała się przytulną kawiarnią.
***
Jungkook wrzucił do czarnego plecaka najpotrzebniejsze rzeczy, po czym zamknął srebrny suwak. Do tylnej kieszeni jeansów wsunął portfel. Przeszedł przez swój niewielki, akademicki pokój i założył już dość znoszone trapery. Z wieszaka zdjął kurtkę i również włożył na siebie, a na ciemne włosy, naciągnął równie ciemną czapkę.
Chłopak opuścił mieszkanie i zamknął je. Kilka razy sprawdził, czy jego dom na pewno jest bezpieczny, zanim zszedł na dół. Na zewnątrz czekała na niego taksówka, która zawiozła studenta na lotnisko. Jeon zapłacił i podziękował kierowcy. Samochód odjechał, a Kook spojrzał na wielki budynek, do którego zaraz się udał. W ogromnej hali odnalazł tablicę odlotów, a następnie swoje stanowisko. Pech chciał, że przed nim stało całkiem sporo osób.
Jungkook westchnął i rozejrzał się dookoła siebie. Pamiętał, jak przyjechał tutaj pierwszy raz po wypadku Jimin. Miał nadzieję, że zmiana otoczenia jakoś mu pomoże, a z każdym dniem było coraz gorzej i gorzej. Teraz Park był w Japonii, a Jeon musiał ją opuścić. Chociaż czy ten rudzielec to na pewno jego ukochany? Gdyby Minato trochę przytył, to wyglądałby identycznie jak partner Kooka i mają przecież takie same tatuaże, w tym samym miejscu. Lubią tę samą kawę, ale Jimin nie zraniłby go w taki sposób. Nie zapomniałby o nim, prawda?
Czarnowłosy roztrzepał swoje kosmyki i pokręcił głową z rezygnacją. Co ma teraz zrobić? Powinie zapytać kelnera o to wszystko? Tylko go tym spłoszy. A może skorzysta z wizyty w Korei i odwiedzić dom państwa Park? To zdecydowanie było najrozsądniejsze wyście.
Kolejka zmniejszyła się, a Jungkooka w końcu obsłużyła dość wysoka, jak na standardy Japonii, brunetka. Jeon grzecznie podziękował i pożegnał się. Kook ruszył do stanowiska kontroli bezpieczeństwa i bez problemu przeszedł przez bramkę.
Student nie przepadał za latanie, a tym bardziej za tymi wszystkim procedurami, które odbywają się na ziemi. Oczywiście rozumiał dlaczego, tak to wygląda i tyle trwa. Był niesamowicie szczęśliwy, kiedy w końcu znalazł się w hali odlotów.
Jungkook kupił butelką niegazowanej wody, a następnie usiadł na mały krzesełku przed ogromny oknem. Chłopak obserwował olbrzymie maszyny, które powoli przemieszczały się po płycie lotniska. Wokół nich biegało mnóstwo ludzi i co jakiś czas przejeżdżały najróżniejsze maszyny. Poszczególne osoby wyglądały obok metalowych ptaków, jak małe mrówki, a Kookiego niesamowicie to wszystko zastanawiało. Jak to możliwe, że taka kupa metalu może fruwać? Z jednej strony widział, że przecież unoszą je silniki i jest to bardzo zaawansowana technologia, mimo to z drugiej nie rozumiał, dlaczego ludzkość musi łamać wszystkie prawa natury. Człowiek nie ma skrzydeł, nie został stworzony do przemierzania nieba, a jednak wbrew temu nauczył się latać. Zarazem fascynujące i przerażające. Jeon bał się trochę tego, co jeszcze mogą wymyślić mózgi naukowców, jednak dzięki nim jego Jimin przeżył i prawdopodobnie wybudził się, był tutaj w Japonii. O ile to na pewno jest Park.
No ja nie mam słów na to opowiadanie, ok?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to spodziewałam się jakiegoś mega buuuum w tej całej JiKookowej sprawie. Ale z drugiej strony podoba mi się takie powolne dochodzenie Kooksa do prawdy.
No i matko z córką, to już drugi raz, kiedy Jimina nawiedzają jakieś wspomnienia! Tylko tym razem najwidoczniej nie tak silne jak to z kawao. Kawao... Heh... xD
Ciekawe jakie kroki Jungkook dalej podejmie.
Swoją drogą, ile jeszcze macie zamiar mnie przetrzymywać, zanim poznam prawdę i przeszłość dwójki wspaniałych gołąbków? Hmmm?!
Bo już mnie trochę zżera od środka, żeby wiedzieć, a ja nie wiem czy mam na tyle silne serduszko, żeby wytrzymać do końca tego małego kawałka sztuki :)
W ogóle, to byłam przekonana, że będę kibicowała tutaj JiKookom od samego początku do końca, ale po tych uroczych YoonMinach to się waham. Bo Yoongi z poprzednich rozdziałów, a Yoongi teraz... czy on ma jakieś rozdwojenie jaźni? haloooo?!
I albo to się zakończy mega wielkim fluffem, albo złamanym sercem ew. tragedią. Oj ja już mam swoje teorie na obie te wersje xD (nie, Kari, nie powiem).
Hm, co Hoseok taki do Jungkooka uprzedzony? ;-; Daj mu szansę! Powinieneś być NADZIEJĄ, a nie...
Aepigfows... Ja już pisałam, że trzymam kciuki za VHopy, ale to napiszę jeszcze raz: trzymam kciuki za VHopy xD Są rozkoszni ♥
Yoonminy mnie w sumie nie dziwią. To Kari. Kari wszędzie wciśnie Yoonminy.
No i dalej się nic nie rozwiązało z matką Jimina. Halooo? Ja trochę czekam na to xD
W sumie to chciałabym napisać więcej i lepiej, ale głowa sama mi leci ze zmęczenia ;-;
W każdym razie pamiętajcie, że ja kocham to opowiadanko calutkim serduszkiem. Z wielką niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział ♥
Obie jesteście wspaniałe i niesamowite <3
Łapcie dużo weny ♥ I czasu!
Trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia w następnym "Mon ange" <3
Kawao? Uczysz się ode mnie tworzyć słowa? XD
UsuńOj dłuuugo, dłuuugo, specjalnie dla ciebie historia będzie się ciągnąć i ciągnąć xD
Hahahah Yoongi jest tu bardzo ciekawym bohaterem
DLACZEGO MI TO ROBISZ NOoooo?! Miałaś mi powiedzieć T.T
Ktoś musi biednego Jimina pilnować, a Hobi się wczuł w rolę mamy
Okeeej ja wiem, że myślisz, że to moja wina, ale taki był zamiar nooo te Yoonminy są tu celowo XD
Dziękujemy za całą twoją miłość <3
POWRACAM!
OdpowiedzUsuń(Jakoś ostatnio jestem wyjęta z życia i nie ogarniam co się dzieje dookoła dlatego nie czytałam wcześniej a teraz nie chce mi się pisać przecinków bo to najgorsze co może być...)
Yoonmin team!
Bo Yoongiś w tym rozdziale to taka słodka i urocza kuleczka że chce się go złapać za polika i tak wyściskać (ostatnio tak chłopakom w szkole ciągle robię XD)
Emmm... Uciekła mii myśl
Ale wiem jedno!
W KOŃCU ZŁAPAŁAM TROP!!!
Jestem jak pies policyjny XD
Już wiem co chciałam
Tak w sekrecie wam powiem ciekawostkę z mojego życia
Nawet bez większej uwagi czuję się osaczona XD
(czy to już choroba?)
(czemu ja nie umiem w ładne komentarze T^T)
Ale tak ogólnie to cudeńko
I kocham bardzo <3
I weź mi napisz jak coś wstawiasz bo pewnie jeszcze przez jakiś czas nie będę zwracała na to uwagi
Ps... A wy wiecie co się bliża?~~~~
Weny~~~~
PS2 Stawiam Hośkowi piwo za akcję z telefonem XD
<3
Spoko, przez szkołę ja tak trochę też XD
UsuńYayy w końcu ktoś lubi Yoonmina ^^
Dlaczego nikt mi nie chce powiedzieć swoich teoriii, noooo ludzieee T.T
Okeej, napiszę ^^
Coooo się zbliża?
Dziękujemyy~~ <3
hahha Hobi będzie wdzięczny xD