Miłego czytania <3
To był jeden z najlepszych poranków w życiu Jungkooka. Nie raz budził się obok Jimina, czy nawet wtulony w niego, ale to dzisiaj pierwszy raz mógł otwarcie przyglądać się śpiącej postaci chłopaka, nie bojąc się, że zostanie przez niego przyłapany. Wykorzystał ten czas bardzo dobrze, podziwiając twarz chłopaka i obserwując z zaciekawieniem delikatne grymasy, które się na niej pojawiały. Najwidoczniej coś mu się śniło i nie był to dobry sen. Postanowił go przerwać.
Podniósł się i oparł na łokciu . Ucałował miejsce zaraz przy uchu Parka, a potem zostawił kilka całusów na linii szczęki, dzięki czemu usłyszał ciche mruknięcie. Poczuł silne ramiona owijające się wokół jego tali. Został przyciśnięty do ciepłego ciała, a jego głowa znalazła się na wysokości klatki piersiowej Jimina. Mógł wyraźnie usłyszeć równo bijące serce.
- Kookie... - po pokoju rozniósł się cichy, lekko zachrypnięty głos - Co robiłeś?
- Chciałem cię obudzić. Miałeś zły sen?
- Można tak powiedzieć.
Jungkook poczuł dłoń na swojej głowie, a potem palce przeczesujące jego włosy. Westchnął cicho. Czasami wydawało mu się, że nie tylko on to lubi, ale i Jimina w pewien sposób też to uspokaja.
- O czym był?
- Nic szczególnego - przerwało mu głośne burczenie - Kookie, jesteś głodny? - zaśmiał się.
- To nie moja wina! Nie zjadłem kolacji.
Jimin podniósł się do siadu, sadzając młodszego na swoich kolanach.
- Wiem, że jesteśmy u ciebie, ale dzisiaj ja zrobię śniadanie.
- Nie będę protestował.
Objął Parka za szyję i złożył leniwy pocałunek na jego pełnych ustach. To na pewno będzie jego ulubione zajęcie. Niech się lepiej Jimin przygotuje.
Siedział na krześle, z twarzą podpartą na dłoniach i przyglądał się jak Jimin krząta się po jego kuchni. Przed chwilą skończył kroić warzywa, nie pozwalając sobie pomóc, a teraz, po wrzuceniu ich do miski z przygotowaną żółtą substancja, zaczął wylewać je na patelnię. Piękny zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu, a po chwili na talerzu leżącym przed Jungkookiem pojawił się złoty omlet. Chwycił widelec i zaczął jeść. Uwielbiał dania przygotowywane przez Jimina. Co jak co, ale praca w kawiarni i posiadanie młodszej siostry mu służyło. Często musiał piec i gotować, więc dla Jeona był on mistrzem w tym fachu. No dobra, zaraz po pani Park i Jinie.
- Nauczyłem się niedawno przepisu na sernik. Jeśli chcesz, zrobię go.
- O rany, tak, tak, tak! Kiedy? Oby jak najszybciej.
Jimin wybuchnął niekontrolowanym śmiechem słysząc reakcję młodszego.
- Jutro? - zaproponował, nadal się śmiejąc
- Może być. Przyda mi się coś słodkiego po tej akcji.
Mina Jimina zrzedła. Spuścił wzrok na swój talerz.
- Kookie...
- Nie, Minnie. Już o tym rozmawialiśmy.
- Martwię się.
Jungkook odsunął pusty talerz, wstał i podszedł do chłopaka. Usiadł mu na kolanach i przytulił.
- Nie jestem już dzieckiem. Poza tym, jeśli chcemy zmienić cokolwiek, to wszyscy razem.
- Wiem i rozumiem to, ale...
- Wiesz co myślę, o tym miejscu, o tym świecie. Nie stawaj mi na drodze, kiedy mogę zrobić coś, by to zmienić.
Poczuł mocny uścisk, kiedy Jimin przygarnął go bliżej siebie.
- Ale bądź ostrożny. Czuję jakbym dopiero teraz miał całego ciebie i nie chcę tego stracić. - zostawił motyli pocałunek na szyi młodszego.
- Będę. Mamy jeszcze cały dzień.
***
Czerwone przydługie włosy szurały po ziemi, kiedy ich właściciel połową ciała znajdował się poza łóżkiem. Leżał na plecach, wygięty w dziwnej pozycji i nucił tylko sobie znaną melodię. Pamiętał ją z dzieciństwa. Mama zwykła śpiewać mu ją codziennie do snu. Do teraz, kiedy nie mógł zasnąć, śpiewał sobie cicho, by nie obudzić przyjaciół, znajdujących się w pokojach obok.
Nagle drzwi otworzyły się, przerywając tą monotonię. Taehyung najpierw dostrzegł szczupłe nogi chłopaka, a potem jego twarz. Obrócił się na brzuch i posłał mu swój kwadratowy uśmiech.
- Hmm? - wymruczał pytająco.
- Za dwie godziny wychodzimy.
- Wiem.
Starszy wyglądał na zakłopotanego. Podrapał się po karku i spuścił głowę. Taehyung usiadł i poklepał miejsce obok siebie.
- Siadaj, hyung. O co chodzi?
- Nie boisz się? - zapytał kiedy, usiadł na sztywnym materacu.
- Byłbym głupi, gdybym się nie bał. Ale chcę to zrobić. Chcemy podążać za klanem. Poza tym chcę to zrobić dla moich rodziców. To wina wojska i Rządu, że zginęli. - podciągnął nogi pod brodę i oplótł je rękoma.
- Opiekowałem się tobą dwa lata Tae i cieszę się, że wyrosłeś na mądrego chłopaka, ale martwię się. Ty i Kook, jesteście najmłodsi...
- Uważasz, że najsłabsi? - przerwał, przedrzeźniając go - Widziałeś w ogóle ostatnio ciało Kookiego?
- Dobra, wiem jak przy was wyglądam - mruknął Yoongi.
- Damy sobie radę. - na ustach chłopaka pojawił się kwadratowy uśmiech
Starszy westchnął głośno i podniósł się.
- Chodź przynajmniej coś zjeść.
- Bardzo chętnie. - Taehyung zerwał się z łóżka i ruszył za starszym.
***
Ludzie szybko znikali z ulic, chowając się w domach. Za 10 minut zaczynała się godzina policyjna i nikt nie chciał ryzykować, zostania na zewnątrz po 22. To mogło być bardzo nieprzyjemne w skutkach. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, a niebo przykryły ciemne chmury, zakrywając tym samym księżyc i gwiazdy. Ciemne sylwetki żołnierzy patrolujących ulice, były oświetlane słabym światłem latarni. Wydawało się, że to idealna noc, na wykonanie misji.
Grupa spotkała się pod wielkim gmachem biblioteki, a po 23 ostrożnie przemieściła się i ukryła za starym, zniszczonym budynkiem, który zdecydowanie pamiętał lepsze czasy. Służył kiedyś za kwaterę Rządu miasta, jednak po buntach dowodzonych przez Klan X parędziesiąt lat temu, zostały po nim tylko miejscami pokruszone ściany, dziurawy dach i wspomnienia. Na szczęście znajdował się on bardzo blisko magazynów, więc teraz nadawał się idealnie na kryjówkę i miejsce rozpoczęcia akcji.
- Słuchajcie - Namjoon zwrócił się do dwójki najmłodszych. Położył każdemu dłoń na ramieniu, starając się mówić jak najciszej - Zostawiłem otwarte okno, jest tylko przymknięte, wystarczy popchnąć. Od razu wyłączcie kamery, w biurze ich nie ma. Nie bierzcie za dużo. Łącznie siedem karabinów i innych pistoletów wystarczy. Jeśli tylko ktoś się pojawi, ukryjcie się i przy pierwszej, możliwej okazji, uciekajcie.
- Za 10 minut północ - odezwał się Yoongi.
- Okej. Po północy jest 10 minutowa przerwa. Potem kolejne 15 minut zajmuje zmiana warty. Jeśli nie pojawicie się za pół godziny, wejdziemy po was.
Jungkook zdawał sobie sprawę, że jego nieuzbrojeni przyjaciele nie mają szans w starciu z żołnierzami, jednak świadomość, że ich nie zostawią i będą ryzykować swoje życie, by im pomóc była bardzo miła.
- Musicie ruszać.
Jeon dostrzegł, że Jimin chce do niego podejść, więc zatrzymał go ruchem ręki.
- Nie róbmy z tego płaczliwego pożegnania. Wrócę szybciej niż myślisz.
Yoongi podszedł go Parka i położył mu dłoń na ramieniu, mówiąc coś, czego Jungkook z tej odległości nie mógł usłyszeć.
- Ruszajcie.
Taehyung i Jungkook przemieszczali się po cichu, starając się trzymać blisko ziemi i przedzierali przez wysokie zarośla, które rosły na terenie pomiędzy budynkiem, a magazynem. Ukryli się pod szarą ścianą, zaraz za krępym krzakiem, kiedy na zegarze stojącym w centrum miasta wybiła 24. Głośny dźwięk dzwonu przerwał nocną ciszę. Po chwili z magazynu wyszło 4 żołnierzy ubranych w ciemne mundury, z bronią przewieszoną przez ramię. Prowadzili ze sobą rozmowę, nawet się nie rozglądając. Tyle lat spokoju, obudziło w nich zbytnią pewność siebie. W końcu nikt od dawna nie śmiał sprzeciwiać się władzy. Kiedy już zniknęli z pola widzenia. Jungkook podsadził Tae do okna znajdującego się ponad półtora metra nad ziemią. Czerwonowłosy najpierw upewnił się, że nikogo nie ma w środku, po czym popchnął ramę, a okno się otworzyło. Wdrapał się na nie i wciągnął za sobą Jeona. Czarnowłosy podszedł od razu do urządzenia z małymi ekranami i przycisnął guziki, tak jak to Namjoon mu wytłumaczył. Po chwili ekrany zgasły. Wyjął z kieszeni niewielkie urządzenie i podłączył je, a na ekranach z powrotem pojawił się obraz przedstawiający korytarze. Jednakże był on nagrany. Kamery nadal pozostawały wyłączone.
Kiwnął na Tae i ruszyli do wyjścia z biura. Sprawdzili korytarz zanim wyszli i ruszyli prosto do ogromnych drzwi na jego końcu. Kim wbił kod, który podał im Namjoon, na urządzeniu i drzwi stanęły otworem.
W pomieszczeniu było ciemno, nie było tu nawet okien. Nie chcieli zapalać światła, by nie ściągnąć niepotrzebnej uwagi, więc wyjęli z plecaków latarki i zaczęli szukać potrzebnych im rzeczy. Ten magazyn przeznaczony był na broń, więc było tu pełno naboi, różnych rodzajów karabinów i pistoletów, pałek policyjnych i tym podobnych rzeczy, a wszystko poukładane na wysokich stojakach z półkami.
Szybko ruszyli do najbliższej leżącej broni i ostrożnie zapakowali trzy nieduże karabiny do plecaka Taehyunga. Przeszli dalej i ukryli kilka mniejszych rewolwerów do torby Jeona. Wszystko było gotowe, wystarczyło wyjść. Jungkook zerknął na zegarek. Minęło już 12 minut. Muszą się spieszyć. Kiwnął na czerwonowłosego i ruszyli do wyjścia, rozejrzeli się i zasunęli za sobą drzwi. Puścili się biegiem przez biały, jasny korytarz i zatrzymali dopiero przed drzwiami biura. Weszli do środka. Jungkook od razu podsadził starszego do okna, a sam poszedł wyciągnąć małe urządzenie, by usunąć wszelkie ślady ich obecności. Kiedy to zrobił kamery zaczęły z powrotem działać, a na ekranach pojawił się obraz. Na jednym z dolnych okienek było widać wejście do magazynu. Właśnie wchodziło przez nie dwoje żołnierzy.
Serce Kooka przyspieszyło ze strachu, ale i ekscytacji. Czuł przyjemny dreszcz adrenaliny rozchodzący sie po całym ciele. Zerwał się jak najszybciej i podskoczył do okna. Tae wciągnął go na parapet, zeskoczył, po czym ukrył się za krzakami. Jeon przymknął za sobą okno i powoli opuścił się na dół, cały czas trzymając się na rękach, by widzieć wnętrze pomieszczenia. Zdążyli idealnie. Do środka właśnie wszedł jeden z żandarmerów. Jungkook nie sprawdzał dłużej, co mężczyzna robi i puścił się betonowego podparcia.
Pokazał gestem Taehyungowi, by zachował ciszę i pobiegli z powrotem w stronę byłej siedziby Rządu.
Reszta grupy wyraźnie odetchnęła z ulgą na ich widok.
- I jak?
- Mamy! - Kim zdjął plecak z ramion i pokazał jego zawartość.
- Dobra robota - poklepał ich po ramieniu Namjoon
- Teraz musimy jeszcze wrócić do domów. - zabrał głos Jin - Kto weźmie broń?
- Nie będę was narażał. Ja ją przechowam, a jutro rano zaniosę do bazy w lesie.
Wszyscy się zgodzili. Podążali za wskazówkami lidera i Jungkooka, którzy znali rozkład wart strażników, by wrócić do domu i nie narazić się patrolowi.
Kim otworzył szeroko oczy, a po chwili na jego twarzy zagościł kwadratowy uśmiech.Grupa spotkała się pod wielkim gmachem biblioteki, a po 23 ostrożnie przemieściła się i ukryła za starym, zniszczonym budynkiem, który zdecydowanie pamiętał lepsze czasy. Służył kiedyś za kwaterę Rządu miasta, jednak po buntach dowodzonych przez Klan X parędziesiąt lat temu, zostały po nim tylko miejscami pokruszone ściany, dziurawy dach i wspomnienia. Na szczęście znajdował się on bardzo blisko magazynów, więc teraz nadawał się idealnie na kryjówkę i miejsce rozpoczęcia akcji.
- Słuchajcie - Namjoon zwrócił się do dwójki najmłodszych. Położył każdemu dłoń na ramieniu, starając się mówić jak najciszej - Zostawiłem otwarte okno, jest tylko przymknięte, wystarczy popchnąć. Od razu wyłączcie kamery, w biurze ich nie ma. Nie bierzcie za dużo. Łącznie siedem karabinów i innych pistoletów wystarczy. Jeśli tylko ktoś się pojawi, ukryjcie się i przy pierwszej, możliwej okazji, uciekajcie.
- Za 10 minut północ - odezwał się Yoongi.
- Okej. Po północy jest 10 minutowa przerwa. Potem kolejne 15 minut zajmuje zmiana warty. Jeśli nie pojawicie się za pół godziny, wejdziemy po was.
Jungkook zdawał sobie sprawę, że jego nieuzbrojeni przyjaciele nie mają szans w starciu z żołnierzami, jednak świadomość, że ich nie zostawią i będą ryzykować swoje życie, by im pomóc była bardzo miła.
- Musicie ruszać.
Jeon dostrzegł, że Jimin chce do niego podejść, więc zatrzymał go ruchem ręki.
- Nie róbmy z tego płaczliwego pożegnania. Wrócę szybciej niż myślisz.
Yoongi podszedł go Parka i położył mu dłoń na ramieniu, mówiąc coś, czego Jungkook z tej odległości nie mógł usłyszeć.
- Ruszajcie.
Taehyung i Jungkook przemieszczali się po cichu, starając się trzymać blisko ziemi i przedzierali przez wysokie zarośla, które rosły na terenie pomiędzy budynkiem, a magazynem. Ukryli się pod szarą ścianą, zaraz za krępym krzakiem, kiedy na zegarze stojącym w centrum miasta wybiła 24. Głośny dźwięk dzwonu przerwał nocną ciszę. Po chwili z magazynu wyszło 4 żołnierzy ubranych w ciemne mundury, z bronią przewieszoną przez ramię. Prowadzili ze sobą rozmowę, nawet się nie rozglądając. Tyle lat spokoju, obudziło w nich zbytnią pewność siebie. W końcu nikt od dawna nie śmiał sprzeciwiać się władzy. Kiedy już zniknęli z pola widzenia. Jungkook podsadził Tae do okna znajdującego się ponad półtora metra nad ziemią. Czerwonowłosy najpierw upewnił się, że nikogo nie ma w środku, po czym popchnął ramę, a okno się otworzyło. Wdrapał się na nie i wciągnął za sobą Jeona. Czarnowłosy podszedł od razu do urządzenia z małymi ekranami i przycisnął guziki, tak jak to Namjoon mu wytłumaczył. Po chwili ekrany zgasły. Wyjął z kieszeni niewielkie urządzenie i podłączył je, a na ekranach z powrotem pojawił się obraz przedstawiający korytarze. Jednakże był on nagrany. Kamery nadal pozostawały wyłączone.
Kiwnął na Tae i ruszyli do wyjścia z biura. Sprawdzili korytarz zanim wyszli i ruszyli prosto do ogromnych drzwi na jego końcu. Kim wbił kod, który podał im Namjoon, na urządzeniu i drzwi stanęły otworem.
W pomieszczeniu było ciemno, nie było tu nawet okien. Nie chcieli zapalać światła, by nie ściągnąć niepotrzebnej uwagi, więc wyjęli z plecaków latarki i zaczęli szukać potrzebnych im rzeczy. Ten magazyn przeznaczony był na broń, więc było tu pełno naboi, różnych rodzajów karabinów i pistoletów, pałek policyjnych i tym podobnych rzeczy, a wszystko poukładane na wysokich stojakach z półkami.
Szybko ruszyli do najbliższej leżącej broni i ostrożnie zapakowali trzy nieduże karabiny do plecaka Taehyunga. Przeszli dalej i ukryli kilka mniejszych rewolwerów do torby Jeona. Wszystko było gotowe, wystarczyło wyjść. Jungkook zerknął na zegarek. Minęło już 12 minut. Muszą się spieszyć. Kiwnął na czerwonowłosego i ruszyli do wyjścia, rozejrzeli się i zasunęli za sobą drzwi. Puścili się biegiem przez biały, jasny korytarz i zatrzymali dopiero przed drzwiami biura. Weszli do środka. Jungkook od razu podsadził starszego do okna, a sam poszedł wyciągnąć małe urządzenie, by usunąć wszelkie ślady ich obecności. Kiedy to zrobił kamery zaczęły z powrotem działać, a na ekranach pojawił się obraz. Na jednym z dolnych okienek było widać wejście do magazynu. Właśnie wchodziło przez nie dwoje żołnierzy.
Serce Kooka przyspieszyło ze strachu, ale i ekscytacji. Czuł przyjemny dreszcz adrenaliny rozchodzący sie po całym ciele. Zerwał się jak najszybciej i podskoczył do okna. Tae wciągnął go na parapet, zeskoczył, po czym ukrył się za krzakami. Jeon przymknął za sobą okno i powoli opuścił się na dół, cały czas trzymając się na rękach, by widzieć wnętrze pomieszczenia. Zdążyli idealnie. Do środka właśnie wszedł jeden z żandarmerów. Jungkook nie sprawdzał dłużej, co mężczyzna robi i puścił się betonowego podparcia.
Pokazał gestem Taehyungowi, by zachował ciszę i pobiegli z powrotem w stronę byłej siedziby Rządu.
Reszta grupy wyraźnie odetchnęła z ulgą na ich widok.
- I jak?
- Mamy! - Kim zdjął plecak z ramion i pokazał jego zawartość.
- Dobra robota - poklepał ich po ramieniu Namjoon
- Teraz musimy jeszcze wrócić do domów. - zabrał głos Jin - Kto weźmie broń?
- Nie będę was narażał. Ja ją przechowam, a jutro rano zaniosę do bazy w lesie.
Wszyscy się zgodzili. Podążali za wskazówkami lidera i Jungkooka, którzy znali rozkład wart strażników, by wrócić do domu i nie narazić się patrolowi.
***
Yoongi odetchnął z ulgą dopiero kiedy przekroczył prób swojego mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Oparł się o ścianę, zsunął po niej i usiadł na ziemi. Ukrył twarz w dłoniach. Emocje dopiero zaczęły opuszczać powoli jego ciało. Czuł jak trzęsą mu się ręce.
- Hyung wszystko w porządku? - zapytał zmartwionym głosem Taehyung. Kucnął naprzeciw niego i przyglądał mu się uważnie.
- Tak, po prostu dopiero do mnie dociera to, co zrobiliśmy.
Ramiona młodszego przygarnęły go do siebie. Ciało młodszego, przez pracę na farmie, było lekko umięśnione i już nie takie chude, jak dawniej. Wtulił się w chłopaka, ciesząc tym miłym gestem i spojrzał ponad jego ramieniem na Hoseoka.
Brunet posłał mu uśmiech, puścił oczko i po już po chwili zniknął a drzwiami swojego niedużego pokoju. Min zaśmiał się pod nosem.
- Co cię bawi, hyung?
- Nic takiego, Tae. Idź się umyj, a potem spać. Pewnie jesteś zmęczony. - odsunął się od chłopaka i spojrzał w jego błyszczące oczy.
- Mogę spać z tobą? Umyję się rano.
- W porządku. Tylko się przebież.
Od godziny Yoongi nie mógł zasnąć. Leżał i wpatrywał się w biały sufit, głaszcząc przy tym plecy, wtulonego w niego Taehyunga. Chłopak padł zaraz po tym, jak tylko się położył. Widocznie był bardzo zmęczony. On też liczył, że dzisiejsze przeżycia go wykończyły i szybko zaśnie, jednak się mylił.
Poczuł jak młodszy się wierci i w końcu podpiera na łokciu i patrzy na niego zaspanymi oczami.
- Nie śpisz, hyung? - usłyszał zachrypnięty głos.
- Nie, ale nie przejmuj się. Śpij, musisz być wypoczęty.
Przesunął rękę z pleców młodszego, na jego czerwony włosy i wplótł w nie palce, masując powoli. Taehyung zamknął oczy i schował głowę w zgięciu pomiędzy szyją, a ramieniem Mina.
- Hyung, bałeś się?
- Słucham?
- Pytam, czy bałeś się o nas? O mnie?
- Oczywiście, że tak. Mówiłem ci to, zanim wyszliśmy. Dlaczego pytasz?
Tae znowu się podniósł i musnął ustami policzek starszego. Nie było w tym nic dziwnego. Często tak robił.
- Dzisiaj, jak weszliśmy do magazynu, bardzo się denerwowałem. Bałem się o swoje życie, tak samo jak i o wasze. Bałem się, że jak coś pójdzie nie tak, to zginie któryś z nas, albo co gorsze, wszyscy. A ja nie chcę was stracić. Jesteście moją jedyną rodziną. Zwłaszcza ty, hyung. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś ci się stało.
Yoongi zobaczył, że oczy chłopaka się zaszkliły. Przyciągnął go do siebie, tuląc mocno i lekko kołysząc.
- Nie płacz, Tae. Nic nam nie jest.
- Hyung, ale ja naprawdę się przestraszyłem! Nie mogę sobie nawet wyobrazić dnia bez ciebie, a co dopiero reszty życia. Zrozumiałem też coś...
- Co takiego, Tae?
- Że powinienem ci powiedzieć, co czuję. Bo mogę nie zdążyć.
Kim popatrzył na niego poważnym wzrokiem, aczkolwiek po chwili uciekł spojrzeniem. Yoongiemu za to prawie stanęło serce na jego słowa.
- Tae, co chcesz mi powiedzieć?
- To, że lubię cię, hyung. Zawsze kochałem cię jak brata, ale ostatnio zacząłem rozumieć, że nie traktuję cię tak ja Hobiego czy Jungkooka. Nie chcę, żebyś nadal widział we mnie dziecko, którym trzeba się opiekować.
Czerwonowłosy cały czas, kiedy mówił nie patrzył na Mina i błądził wzrokiem po pokoju. W końcu starszy chwycił palcami jego brodę, zmuszając go tym samym do spojrzenia mu w oczy.
- Więc jak mam cię traktować?
- Jak... jak mężczyznę. W którym mógłbyś się zakochać...
- Tae, ja już od dawna nie widzę w tobie dziecka - zaśmiał się Yoongi - ale nie widzę też mężczyzny. Widzę mojego kochanego Taehyunga, który potrafi być odpowiedzialnym, dojrzałym mężczyzną, ale i dzieckiem, które lubi się wygłupiać i żartować. Widzę cię takiego jakim jesteś i nie chcę, abyś się zmieniał. Zakochałem się właśnie w tym Tae, a nie innym.
- Tak, po prostu dopiero do mnie dociera to, co zrobiliśmy.
Ramiona młodszego przygarnęły go do siebie. Ciało młodszego, przez pracę na farmie, było lekko umięśnione i już nie takie chude, jak dawniej. Wtulił się w chłopaka, ciesząc tym miłym gestem i spojrzał ponad jego ramieniem na Hoseoka.
Brunet posłał mu uśmiech, puścił oczko i po już po chwili zniknął a drzwiami swojego niedużego pokoju. Min zaśmiał się pod nosem.
- Co cię bawi, hyung?
- Nic takiego, Tae. Idź się umyj, a potem spać. Pewnie jesteś zmęczony. - odsunął się od chłopaka i spojrzał w jego błyszczące oczy.
- Mogę spać z tobą? Umyję się rano.
- W porządku. Tylko się przebież.
Od godziny Yoongi nie mógł zasnąć. Leżał i wpatrywał się w biały sufit, głaszcząc przy tym plecy, wtulonego w niego Taehyunga. Chłopak padł zaraz po tym, jak tylko się położył. Widocznie był bardzo zmęczony. On też liczył, że dzisiejsze przeżycia go wykończyły i szybko zaśnie, jednak się mylił.
Poczuł jak młodszy się wierci i w końcu podpiera na łokciu i patrzy na niego zaspanymi oczami.
- Nie śpisz, hyung? - usłyszał zachrypnięty głos.
- Nie, ale nie przejmuj się. Śpij, musisz być wypoczęty.
Przesunął rękę z pleców młodszego, na jego czerwony włosy i wplótł w nie palce, masując powoli. Taehyung zamknął oczy i schował głowę w zgięciu pomiędzy szyją, a ramieniem Mina.
- Hyung, bałeś się?
- Słucham?
- Pytam, czy bałeś się o nas? O mnie?
- Oczywiście, że tak. Mówiłem ci to, zanim wyszliśmy. Dlaczego pytasz?
Tae znowu się podniósł i musnął ustami policzek starszego. Nie było w tym nic dziwnego. Często tak robił.
- Dzisiaj, jak weszliśmy do magazynu, bardzo się denerwowałem. Bałem się o swoje życie, tak samo jak i o wasze. Bałem się, że jak coś pójdzie nie tak, to zginie któryś z nas, albo co gorsze, wszyscy. A ja nie chcę was stracić. Jesteście moją jedyną rodziną. Zwłaszcza ty, hyung. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś ci się stało.
Yoongi zobaczył, że oczy chłopaka się zaszkliły. Przyciągnął go do siebie, tuląc mocno i lekko kołysząc.
- Nie płacz, Tae. Nic nam nie jest.
- Hyung, ale ja naprawdę się przestraszyłem! Nie mogę sobie nawet wyobrazić dnia bez ciebie, a co dopiero reszty życia. Zrozumiałem też coś...
- Co takiego, Tae?
- Że powinienem ci powiedzieć, co czuję. Bo mogę nie zdążyć.
Kim popatrzył na niego poważnym wzrokiem, aczkolwiek po chwili uciekł spojrzeniem. Yoongiemu za to prawie stanęło serce na jego słowa.
- Tae, co chcesz mi powiedzieć?
- To, że lubię cię, hyung. Zawsze kochałem cię jak brata, ale ostatnio zacząłem rozumieć, że nie traktuję cię tak ja Hobiego czy Jungkooka. Nie chcę, żebyś nadal widział we mnie dziecko, którym trzeba się opiekować.
Czerwonowłosy cały czas, kiedy mówił nie patrzył na Mina i błądził wzrokiem po pokoju. W końcu starszy chwycił palcami jego brodę, zmuszając go tym samym do spojrzenia mu w oczy.
- Więc jak mam cię traktować?
- Jak... jak mężczyznę. W którym mógłbyś się zakochać...
- Tae, ja już od dawna nie widzę w tobie dziecka - zaśmiał się Yoongi - ale nie widzę też mężczyzny. Widzę mojego kochanego Taehyunga, który potrafi być odpowiedzialnym, dojrzałym mężczyzną, ale i dzieckiem, które lubi się wygłupiać i żartować. Widzę cię takiego jakim jesteś i nie chcę, abyś się zmieniał. Zakochałem się właśnie w tym Tae, a nie innym.
- Zakochałeś? To znaczy, że mogę cię pocałować?
- Czasami mnie zadziwiasz swoimi pytaniami. - przymknął oczy, dając młodszemu wyraźną zgodę. Nie chciał sam zaczynać pocałunku, chciał, żeby młodszy to zrobił.
Taehyung pochylił się, zbliżając do Yoongiego. Zatrzymał się kilka centymetrów przed jego twarzą. Jeszcze chyba nigdy nie był tak blisko i musiał wykorzystać tą okazję, by przyjrzeć się detalom twarzy blondyna. W końcu ucałował delikatnie wargi chłopaka, szybko się odsuwając i śmiejąc.
- Tae?
- To takie przyjemne, hyung.
Min pokręcił głową w rozbawieniu i przyciągnął młodszego do siebie, wyciskając na jego ustach głębszy pocałunek. Całował go powoli, wręcz delektując się smakiem jego różowych warg. Był prawie pewny, że to był pierwszy pocałunek młodszego i nie chciał, by cokolwiek go zraziło. Kiedy w końcu się od siebie oderwali, policzki Kima były całe czerwone, więc ukrył twarz w zgięciu jego szyi.
- Dziękuję, hyung.
- Za co, Tae? - zapytał skonsternowany Yoongi.
- Za twoje uczucia.
Min kolejny raz tej nocy zaśmiał się, na słowa chłopaka.
- Nie musisz za nic dziękować. A teraz idź spać.
Min obrócił się na bok i pozwolił czerwonowłosemu wtulić się w jego klatkę piersiową. Ucałował czoło młodszego i głaskał jego włosy uspokajającym gestem, dopóki nie usłyszał, że jego oddech stał się równomierny. Chwilę później sam zasnął, a wspomnienia dzisiejszego dnia, już go nie męczyły.
Jakie to jest urioooooocze~~~~~
OdpowiedzUsuńSzczerze to już myślałam, że Kookie jednak czegoś zapomniał i ich złapią
Ale na szczęście nie
Czy Yoongi powiedział Jiminowi coś w stylu, że wie jak się czuje? XD
(Mam taką nadzieję~~~)
Kocham to *.*
Czekam na więcej
Weny~~~~~~
Byłam ciekawa jak ktoś będzie obstawiał, czytając to, czy ich złapią czy nie XD
UsuńNie wiem, co Yoongi powiedział Jiminowi, nie wnikałam w ich prywatne sprawy haha
Dziękuję~~
Też czekam na coś od ciebie <3
Już Ci to mówiła, ale kocham to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńTen słodki Jikook na początku *-* Moje serduszko się rozpływało. Cieszę się strasznie, że wyznali sobie uczucia. Będzie im teraz łatwiej, prawda?
Jungkook i Tae byli tacy odważni. Dobrze, że nikt ich nie zauważył, ale co będzie jak odkryją, że broń zniknęła? Ja nie chcę, żeby odkryli ;c
W ogóle ten TaeGi był taki uroczy. Chociaż myślałam, że gdzieś tu znowu będzie YoonMin. Dobrze, że nie ma xd Jikook ma być szczęśliwy <3
Dużo, dużo weny! Chcę następny rozdział szybciej! ;3
Jikooki specjalnie dla ciebie ^^
UsuńNic na razie nie zdradzę~~
Już nie chciałam bardziej mieszać życia Jikookowi haha raz OTP może zaczekać, a Taegi są razem uroczy
Dziękuje~~ postaram się <3
argriggruabfiebfefeb...
OdpowiedzUsuńTy wiesz co Ty ze mną robisz, prawda? *_* Wiesz, że mam coraz większy problem z komentowaniem, bo ciężko mi się po rozdziałach zebrać? No wiesz ;___; Ty wszystko wiesz.
JiKooki są takie rozkoszne <3 Tak mnie rozczuliło to, że Kooks obudził śpiącego Jimina tylko dlatego, że ten miał zły sen. No... no ja po prostu nie wiem *_* Aww :3
Nawet nie chcę myśleć o tym, jak biedny Jimin musiał się bać, kiedy Jungkook z Tae zaczynali akcję *_* Jejuuu... Jakby tak stracił Kooksa dosłownie chwilę po tym jak w końcu otworzyli przed sobą swoje serduszka? To by było mega okrutnikowe *_*
Całe szczęście, że akcja przebiegła według planu.
Hah, dlaczego takie leżenie w dziwnych pozycjach idealnie pasuje do V? xD
Tylko ach, żeby się w żadną zemstę nie wciągnął, bo to zawsze się źle kończy :<
I uff uff... Do ostatniej chwili czekałam na jakieś komplikacje, ale na szczęście akcja przebiegła szybko i gładko.
Ciekawe jak się rozejdą wieści, że okradziono im arsenał *-* No bo... to nie jest takie nic, kiedy broń znika! *_*
I Namjoon mózg! Lubię Namjoona mózga (?)! To jego wysokie IQ...
Ojeju... Sam powrót Yoongiego do domu był taki... Ooo <3
Ten moment, kiedy docierają do ciebie te wszystkie sytuacje, to co się zrobiło przed chwilą, szczególnie, kiedy wiesz, że było to coś wielkiego, jest naprawdę przerażający *_* Całe szczęście, że Yoongi z tymi wszystkimi odczuciami nie został sam... To są chyba zalety przygarnięcia Hobiego i Tae xD
No i TaeGiii <3
Tylko ech... Nienawidzę tego, że Bangtanów jest 7. To nieparzysta liczba. Ktoś zawsze zostaje sam :< Sorry Hobi.
Ej, znajdź mu kogoś.
Nie wiem czemu, ale gdzieś wcześniej właśnie liczyłam na YoonSeoki. Ale TaeGi też mogą być <3
W ogóle ich scena była taka słodka <3
Ok, ja już nawet nie wiem co mam Ci więcej napisać. Kocham to opowiadanko (wiem, piszę to przy każdej okazji, no ale no... rozumiesz? *_*) i dodawajże następny rozdział szybciorgiem!
Łapaj duuużo weny i do następnego <3
Gosh wybacz, że tak późno odpowiadam XD
UsuńKooki ma swoją słodką stronę haha
Bo to Tae, a Tae już taki jest. Zobaczy się
Nie mogłam ich przecież zabić zaraz na pierwszej misji XD opowiadanie nie miałoby już sensu
Namjoon musi myśleć za wszystkich. Taki tatuś grupy. Biedaczek, ma tyle na głowie
Uwielbiam ta ich trójeczkę haha są jak bracia, no może Taegi już nie, ale co tam XD Serio, kocham ich takich
Jasnee, następny już w niedalekiej przyszłości
Dziękuję <3