Mam nadzieję, że Wam się spodoba! ^^
Zachęcamy do pozostawienia swojej opinii ;)
Przekartkował szybko kolejną książkę, jednak nie znajdując w niej niczego, czego szukał, odłożył ją na półkę obok pozostałych, które zdążył już przeglądnąć. Jęknął głośno z bezradności. Przeszukał już wszystkie książki, notesy i pudełka, w których, jak podejrzewał, mógł schować zdjęcia. Jednak nie znalazł niczego. Czy ludzie nie prowadzą albumów?
Usiadł na miękkim, jasnym dywanie i rozejrzał się dookoła. Nie było to wielkie pomieszczenie, ale dało radę zmieścić dużą, czarną kanapę, szklany stolik do kawy oraz całkiem spory telewizor. W dodatku w rogu pomieszczenia znajdowało się biurko oraz krzesło obrotowe, oprawione w tą samą sztuczną skórę co kanapa. Wszytko, było czyste i zadbane. Podczas jego nieobecności mieszkaniem zajmowała się pani Park, dbając, by wszystko wyglądało ładnie, kiedy jej syn w końcu się obudzi i wróci do swojego codziennego życia.
Jego wzrok zatrzymał się na laptopie leżącym na biurku. Jak mógł na to nie wpaść! Kompletnie o nim zapominał. Przecież ludzie w tych czasach większość zdjęć trzymają zapisane w wersji cyfrowej w swoich urządzeniach elektronicznych. Włączył laptopa i po chwili ukazała mu się jasna tapeta z jakimś tancerzem. Zaskoczyła go niewielka ilość ikonek znajdujących się na pulpicie. Podstawowe programy i zaledwie dwa foldery zatytułowane "Jimin 2015" i "2013-2014". Otworzył pierwszy ze starszą datą. Znajdowało się tam kilkanaście zdjęć z jakichś spotkań towarzyskich ze znajomymi, niektórych kojarzył ze szpitala, kilka jego zdjęć w mieszkaniu, a dokładniej w kuchni, kiedy coś gotował. Nic mu to nie dało. Nie pamiętał tych sytuacji. Otworzył drugi folder. Znajdowało się tam dokładnie 5 zdjęć. On sam stojący na tle zachodzącego słońca w zimowej kurtce na plaży. Data powstania zdjęć wskazywała na to, że zostały zrobione w czasie ferii zimowych. Tego momentu też nie pamiętał, ale patrząc na nie, czuł dziwną nostalgię. Był ciekawy, kto je zrobił. Zamknął folder, włączył internet i spróbował wejść na jakiś portal społecznościowy. Był młodym studentem. Ludzie w jego wieku przecież praktycznie żyją w sieci, więc on pewnie też wrzucał jakieś zdjęcia, informacje i tym podobne rzeczy. Jednakże po kilkunastu minutach po prostu się poddał, nie pamiętał żadnych haseł. Westchnął głośno, zdenerwowany i oparł głowę na dłoniach, nie wiedząc, co więcej, może zrobić.
Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i odebrał połączenie.
- Halo?
- Hej, Jiminie. Masz ochotę się spotkać? - uśmiechnął się, słysząc głos przyjaciela.
- Jasne, Hyung. Kiedy?
- Masz dzisiaj jakieś plany? Co robisz?
Jimin spojrzał na laptopa i zamknął go.
- W sumie już nic. Niczego nie planowałem.
- To spotkajmy się... o 18 może być? W tej kawiarni co ostatnio.
Spojrzał na zegar. Została mu niecała godzina.
- W porządku.
- Będę czekał.
Stawiał wolno kolejne kroki, uważając, aby się nie poślizgnąć, a z każdym kolejnym, śnieg skrzypiał cicho pod jego butami. Padający z nieba puch, osiadał na jego czarnych kosmykach, powodując, że jego długa grzywka przyklejała mu się do twarzy. Naciągnął szarą czapkę głębiej na uszy i schował ręce z powrotem do kieszeni, aby nie zmarzły, a nos ukrył w szaliku.
Po chwili dostrzegł szyld kawiarenki, do której zmierzał. Ładna wystawa przyozdobiona w płatki śniegu i małe urocze bałwanki przyciągała wzrok oraz klientów, a zapach kawy i przypraw korzennych docierał nawet do miejsca, w którym się znajdował. Przyspieszył kroku i prędko wszedł do środka, chcąc jak najszybciej się rozgrzać. Rozejrzał się po pomieszczeniu i po chwili dostrzegł znajomą, brązową czuprynę. Ruszył w jej stronę.
- Hej, hyung. - zajął miejsce i ściągnął kurtkę, czapkę i szalik.
- Cześć, Jiminie - wielki uśmiech pojawił się na twarzy starszego chłopaka. - Czekałem na ciebie z zamówieniem. Co wybierasz? Ja stawiam.
- Skoro tak, to poproszę: gorącą czekoladę z piankami i... - udał, że się zastanawia - może sernik.
- Czyli to samo co ostatnio.
Park tylko wzruszył ramionami i przyglądał się jak Hoseok podchodzi do lady i składa zamówienie. Jimin rozejrzał się po lokalu. Pomimo dość późnej godziny w kawiarni siedziało sporo osób. Były to głównie pary, ale także grupy nastolatków. W sumie nie dziwił się liczbie gości, kawiarnia pomimo nowoczesnego wystroju, sprawiała wrażenie bardzo przytulnej. Utrzymana była w ciepłych, jasnych kolorach z przewagą brązu. Stoły, krzesła i kanapy były zadbane i zawsze czyste. Z małych głośników leciały głównie spokojne piosenki lub same melodie. Jednak nie tylko wystrój przyciągał klientów. Serwowali tutaj, tak przynajmniej twierdził Hoseok, jedne z najsmaczniejszych gorących czekolad w Busan, o czym Jimin już zdążył się przekonać. Co prawda nie miał porównania, ale wyjątkowo wyraźny smak czekolady przypadł mu do gustu. Po chwili Jung wracał do stolika z kawami, a towarzyszyła mu młoda, ładna kelnerka, która była na tyle miła, że pomogła nieść ciasta.
- Smacznego - uśmiechnęła się i mrugnęła w stronę Jimina.
Chłopak zmieszał się lekko i nie za bardzo wiedział, co ma zrobić. Uśmiechnął się delikatnie, co wyglądało dość komicznie.
- Umm..Tak...Dziękujemy - odpowiedział szybko. Spojrzał na przyjaciela, szukając jakiejś pomocy, jednak tan wydawał się świetnie bawić, mogąc pośmiać się z jego nieporadności.
- Chyba jej się spodobałeś - żartował, kiedy dziewczyna zostawiła zamówienie i wróciła do swoich obowiązków, przed odejściem rzucając Parkowi jeszcze jedno, długie spojrzenie.
- Po prostu chciała być miła.
- Czy ty, razem z pamięcią, straciłeś całe pojęcie o tym świecie? - zaśmiał się, na co Jimin tylko przewrócił oczami i zabrał się za jedzenie swojego kawałka sernika. Hoseok widząc, że młodszy nie daje się sprowokować jego docinkami, odpuścił i także zabrał się za jedzenie.
Na chwilę zapadła cisza. Jimin odsunął pusty talerzyk i zaczął wyjadać miękkie, białe pianki pływające na powierzchni gorącej czekolady. Zerknął na Hoseoka, który zapatrzony w swój kawałek jabłecznika, grzebał w nim widelczykiem, ani razu nie podnosząc, żadnego kawałka do ust, które normalnie zniknęłoby w mgnieniu oka. Wydawał się czymś strapiony.
- Hyung, co ci jest?
- Jiminie, muszę ci powiedzieć coś ważnego - ton jego głosu zaskoczył młodszego.
- O co chodzi?
Chłopak wziął głęboki wdech i spojrzał na Parka. Jego twarz była poważna.
- Za tydzień wyjeżdżam.
- C-co? Gdzie? - zacisnął palce na nogawkach spodni.
- Wracam do Japonii. Czuję się z tym naprawdę źle. Ty nadal nic nie pamiętasz, a ja cię zostawiam samego. Ale mam studia i nie mogę tego ot, tak rzucić...
Jedyna osoba, poza rodzicami, która wydawała mu się bliska, jedyny przyjaciel, któremu zaufał, pomimo tego, że ledwo go znał, miał go opuścić?
- Rozumiem. Nie przejmuj się mną, hyung. - przerwał mu Jimin i starał się uśmiechnąć, jednak na jego twarzy pojawił się tylko grymas udający uśmiech.
- Jeszcze nie skończyłem. Mam dla ciebie propozycję - młodszy podniósł głowę i spojrzał na Hoseoka zaciekawiony. - Chcę, abyś pojechał ze mną.
Jimin otworzył szeroko oczy. Tego się nie spodziewał.
- Mam swoje mieszkanie - kontynuował Jung - mogę cię przyjąć. Samemu jest strasznie nudno. A wiesz, że ja nie lubię nudy. - rzucił mu zadziorny uśmieszek.
Młodszy uniosł delikatnie kąciki ust. Hobi próbował rozluźnić atmosferę żartem, ale to nie pomogło. Wyjazd nie był łątwą decyzją, którą Park mógł podjąć od zaraz.
- Muszę to przemyśleć, Hyung. To trudna decyzja.
- Wiem o tym. Masz jeszcze 6 dni na jej podjęcie.
***
Jeonowi raczej nie zdarzało się spóźniać na zajęcia, a co dopiero zaspać. Jednak wczorajszy dzień w pracy był koszmarny i jeszcze bardziej wykończył jego, i tak zmęczony, organizm. Pogoda na zewnątrz też nie sprzyjała polepszeniu stanu studenta, a raczej pchała w ramiona przeziębienia.
Chłopak westchną i zaczął kompletować rzeczy potrzebne na dzisiejsze wykłady. Powrzucał, do czarnej torby, kilka zeszytów, ołówek i długopis. Umieścił w niej również dokumenty i portfel. Następnie ruszył do szafy i wyciągnął ciepły, wełniany sweter w kolorze delikatnej szarości. Założył go na siebie i stanął przed lustrem, które było wmontowane w drzwi mebla. Przeczesał ciemne włosy i posłał odbiciu blady uśmiech. Kook czuł się okropnie i okropnie też wyglądał. Jego cera miała blady, niemalże kredowy odcień, a pod oczami widniały sine okręgi. Postanowił w tej chwili, że jeżeli tylko trafi mu się trochę wolnego, to wykorzysta go na odpoczynek i odrobinę relaksu.
Jungkook ubrał zimową kurtkę, czapkę i ukochane trapery w kolorze musztardowym, cały czas uważnie obserwując swoją sylwetkę w tafli. Do kieszeni nakrycia schwał skórzane rękawiczki i zgarnął, spakowaną już, torbę z krzesła. Jeszcze raz zerknął na samego siebie. Przymknął oczy i wyobraził sobie delikatne dłonie pewnego chłopaka, oplatają go w pasie. Przypomniał sobie jak ten układał brodę na jego ramieniu i szeptał motywujące słowa do ucha. Całował szyję, policzek, a potem przenosił się na usta, by złożyć na nich najcudowniejszy, najmiększy i przepełniony miłością buziak.
Jeon pokręcił głową żeby odgonić od siebie te wszystkie myśli i wspomnienia. Szybko opuścił swój skromny, akademicki pokoik i zamknął go szczelnie na klucz. Jak zawsze podłączył czerwone słuchawki do swojego telefonu i wsadził je do uszu. Z urządzenia popłynęła muzyka, a humor Jeona nieco się poprawił. Delikatne dźwięki potrafiły czasem zdziałać cuda. Kook uwielbiał te wszystkie melodie i, w ostatnim czasie, tylko one potrafiły sprawić, że na jego ustach wykwitał szczery uśmiech.
Droga na uczelnię, mimo że była krótka, dzisiaj wydawała się Kookowi prawdziwą męką. Wielkie płatki śniegu nie oszczędzały niczego, w tym biednego, spóźnionego studenta. Chłopak próbował zmusić się do szybszego tempa, ale mróz i zacinające, białe puszki utrudniały przemieszczanie nawet pojazdom, a co dopiero ludziom.
Po ciężkiej walce z żywiłem ciemnowłosy w końcu dotarł na miejsce. W tym momencie jeszcze bardziej przeklinał swoją uczelnię, było w niej tylko odrobinę cieplej niż na zewnątrz. Jeon zdjął czapkę z głowy i wsadził ją do kieszeni kurtki. Następnie ruszył przez puste korytarze do auli, w której odbywały się jego zajęcia.
Cichutko wszedł do sali i zajął jedną z ostatnich ławek. Wykładowca nawet nie zauważył, że najlepszy z jego uczniów przyszedł po czasie. Większość lekcji, jakby znudzony, opowiadał o strategiach ekonomicznych opierającą brodę o swoją pomarszczoną dłoń. Studenci starali się uważnie słuchać nauczyciela i robić dokładne notatki, co nie było proste. Niektórzy przysypiali z ołówkami, długopisami lub innymi przedmiotami do pisania w dłoni, a na ich kartkach zostawały tylko bliżej nieokreślone szlaczki.
Wymęczony umysł Jungkooka zaczął go pchać w nieodpowiednie rejony. Student wyciągnął z małej kieszonki w torbie, telefon i dyskretnie położył urządzenie na blacie ławki. Odblokował komórkę, rysując na niej wymyślny wzór i wszedł w galerię. Jednak nie byle jaką, a tą zakazana dla niego. Kook nie pozwalał sobie na zaglądanie w to miejsce, zwłaszcza w momencie gdy miał naprawdę dużo nauki. Zawsze kiedy to robił, popadał w minidepresję. Szedł za tym brak chęci do chodzenia na wykłady, do pracy, a nawet na tak proste, codzienne czynność jak jedzenie i spanie. Mimo to czasem, jakby z masochistycznych zapędów, dręczył serce i oglądał zdjęcia ukochanej osoby, Znał już na pamięć każdą fotografię.
Gładził opuszkami ekran, wyobrażając sobie jak dotyka pucułowate policzki i marzył o tym by znów poczuć tą delikatną, miękką skórę. Chciał znów przeczesać palcami ciemną czuprynę i poczuć usta partnera na tych swoich. Na samo wspomnienie ich pocałunków jego nastrój się pogorszył, a w oczach zaszkliły łzy. Szybko przesunął palcem po ekranie i zmienił zdjęcie. Dzięki tamu udało mu się powstrzymać od płaczu. Kolejny kolorowy obrazek przedstawiał ich razem podczas zachodu słońca. Były wtedy ferie zimowe, a oni postanowili wykorzystać czas wolny na nadrobienie bliskości, którą odbierała im szkoła. Pamiętał, że to Jimin robił zdjęcie i próbował zmusić do uśmiechu. Fotografia teraz wydawała się Jungkookowi bardzo odległa. Poczuł jak coś ściska go w klatce piersiowej, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku spadając prosto na ekran telefonu. W tym momencie Kook szybko się opanował i starł słoną kroplę. Już drugi raz tego dnia pozwolił sobie na odpłynięcie w zakazane miejsce. Musiał być naprawdę zmęczony.
♥♥♥
Blask księżyca wpadał przez niezasłonięte okno, rozświetlając ciemny pokój. Padało na twarz leżącego na łóżku chłopaka, który pomimo późnej godziny nie mógł zasnąć. Od dłuższego czasu wpatrywał się w srebrną tarczę znajdującą się wysoko na niebie, otoczoną wieloma małymi, błyszczącymi punktami. Dookoła panowała prawie idealna cisza, zakłócana tylko miarowym tykaniem zegara, wiszącego na ścianie. Mimo, zdawać się mogło, idealnych warunków do spania, oczy Jimina nadal pozostawały otwarte, a przez jego umysł przelatywało tysiące myśli.
Odkąd wrócił z kawiarni cały czas rozmyślał nad propozycją Hoseoka. Nie wiedział, co ma zrobić. Czuł się jak ślepy, błąkający się w ciemnościach, niemogący znaleźć wyjścia, pomimo jasnego światełka znajdującego się praktycznie przed nim.
To nie tak, że nie chciał jechać, gdyby nie chciał, nawet nie rozważałby tej propozycji. Po prostu nie wiedział, czy to dobry pomysł, jak jego rodzice zareagują, czy sobie poradzi w obcym państwie. Wyglądało na to, że nie zapomniał niczego, czego się w życiu nauczył, w tym języków, jedynie jego wspomnienia związane z rodziną i przyjaciółmi zniknęły.
Był pewny, że rodzice na pewno łatwo nie zaakceptują jego decyzji o wyjeździe, przecież dopiero co odzyskali syna i znowu mieliby go stracić? Jednak wyglądało na to, że od pójścia na Uniwersytet nie utrzymywał tak bliskich kontaktów z nimi, jak wcześniej. Więc może to łatwiej to zaakceptują?
A przyjaciele? Nie pamiętał ich. Nikogo. Mimo że bardzo się starał ich imiona i opowieści, co z kim robił i gdzie kogo poznał, nadal mu się mieszały.
Więc w sumie nic go tu nie trzyma. Ze wszystkich osób, które widział, od kiedy się obudził to Hoseok wydawał mu się najbliższy i najbardziej przyjazny, pomimo że poznali się 2 tygodnie temu. Lekarz nie wiedział, kiedy jego pamięć wróci. Uważał, że to indywidualna kwestia każdego człowieka. Może mu to zająć tydzień, miesiąc, ale może zająć nawet kilka lat. A Jimin nie mógł tyle czekać. Miał dość mylenia nazwisk sąsiadów. Szukania rzeczy po domu, bo nie pamiętał, gdzie je schował. Czy też ciągłego udawania, że wszystko jest w porządku i wcale amnezja mu tak nie przeszkadza, jakby mogło się wydawać.
Może jak znajdzie się w nowym środowisku, z dala od rodziny, znanych sobie stron, jego umysł podświadomie zatęskni, wspomnienia ożyją i powrócą. Próbował tłumaczyć to sobie w taki głupi, prosty sposób i niejako usprawiedliwić siebie, że chce zostawić mamę. Tą, która wpadła do szpitalnej sali, zapłakana, wołająca jego imię...
Nie zastanawiał się dłużej.
Sięgnął do szafki nocnej i chwycił komórkę. Wybrał numer Hoseoka i wysłał krótką wiadomość.
Jadę.
Za oknem nadal prószył śnieg. Białe kryształki osiadały na budynkach, samochodach stojących na parkingu i chodniku, jednak w centrum miasta było zbyt ciepło, aby mogły zostać tam na długo. Płatki zlepiały się, tworząc mokrą powierzchnię, po której ślizgali się przechodnie. Jimin zdziwił się, że pomimo takiej pogody tyle osób spaceruje po mieście i, że tyle osób może siedzieć u fryzjera.
Jego palce stukały nerwowo w ramię czarnego fotele, od czasu do czasu zgrywając się z rytmem popowych piosenek lecących z radia. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie i westchnął głośno. Za 4 godziny musi być na lotnisku, a farbowanie nawet się nie zaczęło. Poza tym musi jeszcze zabrać swoje torby z mieszkania i pożegnać się z rodzicami, a to wydawało mu się, że trochę potrwa. Pani Park płakała, kiedy tylko powiedział jej o planowanym wyjeździe. Jednak w końcu, po długiej rozmowie z mężem, pozwoliła się przekonać, jednakże zaznaczyła, że przed wyjazdem ma przyjechać, się pożegnać. Pozostaje jeszcze przejechanie przez centrum Busan i dotarcie do lotniska w godzinach szczytu i to jeszcze w piątek, co jest czasochłonne, męczące i praktycznie niemożliwe w mniej niż godzinę.
Zerknął na właścicielkę salonu, młodą kobietę z krótkimi kolorowymi włosami, która właśnie kończyła układać jakiejś nastolatce fryzurę zgodną z najnowszymi trendami. Nie, żeby Jimin wiedział, co było aktualnie modne, ale widział podobną w kilku magazynach, które zdążył przeglądnąć podczas oczekiwania na swoją kolej. Właściwie to powinien się cieszyć, że pomimo napiętego grafiku fryzjerka była na tyle wyrozumiała i go przyjęła. Nie pomyślał, że do salonu fryzjerskiego może być taka kolejka i trzeba się zapisywać nawet z 2 tygodniowym wyprzedzeniem.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Jego skóra już nie wydawała się taka szara i odzyskała zdrowy, jasny kolor, ale nadal był szczupła. Dużo szczuplejsza niż na tych nielicznych zdjęciach sprzed wypadku. Jego pulchne policzki praktycznie zniknęły. Nawet jego oczy wydawały się trochę większe, mimo to nadal zmieniały się w wąskie szparki, kiedy się uśmiechał. To się chyba nigdy nie zmieni.
W końcu kobiety ruszyły do kasy, a kiedy fryzjerka rozliczyła już zadowoloną nastolatkę, podeszła do Jimina. Założyła mu czarną pelerynę fryzjerską i przeczesała włosy grzebieniem.
- Masz ładne, zdrowe włosy. Wiesz, że farbowanie je zniszczy? Na pewno chcesz to zrobić?
- Tak - odparł bez wahania.
Chciał zacząć jako nowy On.
***
Przez resztę dnia nie wiedział, co tak właściwie dzieje się na zajęciach. W głowie miał piękną twarz, brązowe oczy i czarne włosy ukochanego. Serce bolało go i ściskało za każdym razem jak przypominał sobie momenty z ich wspólnego życia w Korei. Jednak musiał wziąć się chodzi trochę w garść, nie mógł sobie pozwolić na zaległości.
Akurat miał okienko i przeglądał notatki z zeszłego tygodnia, przechadzając się wolno korytarzem w kierunku uczelnianej kawiarni. Nie zauważył wychodzących zza rogu postaci. Z impetem wpadł na jedną z nich.
- Uważaj jak chodzisz, idioto. - warknął brunet i zaczął podnosić swoje cenne zeszyty z marmurowej posadzki.
- Może trochę grzeczniej. - warknął wysoki blondyn, który zdążył się już podnieść z podłogi.
- Nie mam zamiaru być grzeczny i miły dla tak upośledzonej osoby. - odparł złośliwie Jungkook, któremu dzisiaj naprawdę nie wiele brakował żeby wybuchnąć.
- Z tego co wiem, to jestem od ciebie starszy. - powiedział ostro Namjoon i spojrzał wrogo na Jeon. - Powinieneś okazać mi szacunek, gówniarzu?
Kook prychnął pod nosem.
- Wybacz, ale mimo wieku, jestem ponad tobą. - ciemnowłosy uniósł wysoko podbródek. - Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. W przyszłości będziesz co najwyżej zlizywać błoto z moich butów.
Niektórym mogłoby się wydawać, że młody student naprawdę jest zarozumiałym gburem, ale chłopak musiał dzisiaj jakoś odreagować zmęczenie psychiczne i wylać na kogoś swój ból poprzez ostre słowa.
- Słucham?! - krzyknął Kim i złapał przód sweterka pierwszoroczniaka.
Z rąk Jeona wyleciały jego notatki, które wcześniej pozbierał, i rozsypały się po podłodze.
- Ojej nie dość, że głupi to jeszcze głuchy. Kogo bóg pokarał takim synem? - zakpił niemądrze Jungkook i, widząc czerwoną ze złości twarz starszego, wiedział, że przesadził.
Brunet został brutalnie pchnięty na ścianę. Zsunął się po niej i to był ogromny błąd, ponieważ teraz Kim miał nad nim przewagę. Mężczyzna zanim jeszcze zaczął okładać słabe ciało młodszego, opluł jego notatki, podeptał, a z niektórych zeszytów, wyrwał kartki. Kooki patrzył ze smutkiem jak jego wielomiesięczna praca jest niszczona. W oczy mu się zaszkliły, już któryś raz tego dnia.
- Nie jesteś teraz taki mądry? - warknął Namjoon i podszedł do skulonej postaci pod ścianą.
Najpierw kopnął ofiarę kilka razy. Jeon z bólu, który zaczął pulsować w jego prawej nodze, odsłonił brzuch. Kolejny błąd tego dnia. Ciosy spadły na jeszcze nie do końca zagojoną klatkę piersiową dzieciaka. Kiedy starszy odsunął się od niego odrobinę, chłopak już miał nadzieję, że to koniec. Jak bardzo się mylił. Nam szarpnął włosy Jungkooka i zmusił go do wstania zimnej posadzki. Młody student jęknął z bólu, a Kim wymierzył mu siarczysty cios prosto w lewy policzek. Głowa Kooka z impetem odskoczyła do tyłu, uderzając tym samym o twardą ścianę. Dzieciak zsunął się z powrotem na ziemię.
- Mam nadzieję, że nauczy cię to szacunku do starszych. - odparł Nam na odchodne i splunął jeszcze prosto przed skuloną sylwetkę swojej ofiary.
Kiedy jego oprawca odszedł wraz ze swoim kolegom, który przyglądał się całemu przedstawieniu, Jeon pozwolił sobie na chwilę słabości. Z pod powiek studenta wypłynęły słone łzy, których nie próbował powstrzymać. Cieszył się, że zajęcia nadal trwają i nikt nie może go zobaczyć w takim stanie. Chociaż jeszcze chwilę wcześniej pragnął, by ktoś wyszedł i uratował spod pięści Namjoona.
Po jakiś pięciu minutach uspokoił trochę swój organizm i zmusił się do wstania. Nie miał zamiaru wracać na wykłady. Nie w takim stanie. Nie chciał też jechać do akademika, ponieważ potrzebował kogoś. Jakiegoś człowieka, który by go wysłuchał. Postanowił więc, że pojedzie do pracy, do jedynej osoby, która w tym kraju uważał za dobrego znajomego.
Pozbierał to co zostało z jego zeszytów, krzywiąc się praktycznie przy każdym ruchu. Schował je do torby, którą narzucił na ramię. Lekko kuśtykając skierował się w stronę wyjścia z gmachu uczelni. Miał nadzieję, że nie spotka żadnego wykładowcy. Podejrzewał, że nie wygląda zbyt dobrze, a nie miał ochoty nikomu tłumaczyć swojego stanu.
Na szczęście dotarł, przez nikogo niezaczepiony, na stację metra. Sprawdził rozkład jazdy na ogromnej tablicy i lekko się uśmiechnął widząc, że pociąg przyjedzie za pięć minut. Westchnął i ruszył w stronę niedużej, niebieskiej ławeczki. Usiadł ze spuszczoną głową. Dopiero teraz wyciągnął czapkę z torby i ubrał ją na głowę. Po raz pierwszy się cieszył, że nie zdejmował kurtki w szkole. Miał wrażenie, że zamortyzowała ona trochę ciosy i dostał odrobinę słabiej niż zwykle.
Kiedy przyjechał transport, wstał i powoli wgramolił do środka. O tej porze niestety jechało sporo osób. Musiał całą drogę stać, co w obecnym stanie jego organizmu, raczej nie było wskazane. Cudem dojechał do celu i opuścił ciasne, metalowe pudło. Wyjechał na powierzchnię ruchomymi schodami i powoli ruszył w stronę baru. Z racji, że dzisiaj nie pracował, a przyszedł jedynie do swojego kolegi, wszedł przednimi drzwiami. W barze panował pół mrok, który miał nadać nastrój temu miejscu, a jedynie sprawiał, że dym papierosowy był bardziej widoczny w bladym świetle lampek. Jungkooka czasem zastanawiał się dlaczego tyle osób tu przychodzi na piwo czy imprezy.
Student wypatrzył przy barze Yoongiego i skierował kroki w tamtą stronę. Przysiadł na wysoki stołku barowym i czekał aż kolega go zauważy. Min skończył obsługiwać jednego, już wstawionego, klienta i wtedy skupił uwagę na Kooku.
- Co ci się stało? - zapytał z nieukrywanym niepokojem w głosie.
- Małe komplikacje. - odparł chłopak i posłał słaby uśmiech. - Pomożesz mi, hyung.
Szaro-włosy westchnął. Była jego zmiana za blatem, ale nie mógł zostawić młodszego w takim stanie.
- Okej, idź na zaplecze. Zaraz do ciebie przyjdę.
Jeon kiwnął głową na zgodę i ruszył w wyznaczone miejsce. Schował się w pomieszczeniu przeznaczonym dla pracowników i czekał grzecznie aż Min do niego dołączy.
- No to opowiadaj co ci się stało. - powiedział Suga, kiedy przekroczył próg pokoiku.
- Za dużo mówię, hyung. - wyjaśnił młodszy.
- Boże, jesteś taki głupi. - stwierdził Min i nalał wodę utlenioną na wacik. Przyłożył go do rozcięcia na łuku brwiowym kolegi, o którym sam chłopak nie miał pojęcia. Syknął kiedy preparat zetknął się z jego raną.
- To nie moja wina, że wokół mnie żyją sami idioci.
- Wiesz, to raczej ty tu jesteś idiotą. - odparł Yoongi. - Sam jesteś sobie winien, że cie biją i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Mężczyzna nakazał Jungkookowi wstać i zdjął jego kurtkę, a następnie sweter i koszulkę. Odsłonił jego, również zakrwawioną, klatkę piersiową i brzuch.
- Jak oni to zrobili, to ja nie wiem, ale muszą cię strasznie nie trawić. - westchnął starszy. - Dobrze ci radzę, w przyszłości powstrzymaj się od niepotrzebnych komentarzy, chyba że bardzo chcesz wylądować na ostrym dyżurze.
Awwwwwwwwwwwwww spotkają się! Spotkają!! Wgl Kook ty ameboooo.. Jak można stawiać się Namowi? No debil.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;*
Hahaha wcale nie chciałam zrobić z Kooka ameby, ale wyszło inaczej XDDD
UsuńDziękujemy ;3
Taka już natura Kooka XD
UsuńCzy mi si zdaje, czy widzę cię tu pierwszy raz? Bardzo się cieszę, że się ujawniłaś ^^
Dziękujemy :3
Przepraszam bardzo, ale ku*wa nie
OdpowiedzUsuńChociaż wiedziałam, że tak będzie, ale nie
I mam kolejną teorię *.*
AAaaaahhhh
Chcę już kolejny
Weny~~~~
Ciekawe jaką XD
UsuńNie mogłaś wiedzieć, że tak będzie! Nie zgadzam się na to ;3
Dziękujemy!
(Ja tak strasznie lubię odpowiadać na komentarz hihihi <3)
Hahahha twoja poprzednia teoria była całkiem ok, ale nie do końca właściwa XD
UsuńJestem ciekawa jak brzmi teraz :D
Już niedługo~~
Dziękujemy <3
Cześć cześć cześć ^^
OdpowiedzUsuńOk, zebrałam się w końcu mentalnie, żeby w całości przeczytać ten rozdział *_* Serio, jak tylko widzę powiadomienie o kolejnym rozdziale, to dostaję palpitacji serca i muszę odczekać, żeby po naciśnięciu powiadomienia, serducho mi nie wybuchło od tej euforii xD
Naprawdę nie ma nic przyjemniejszego niż usiąść z ciepłą herbatą, kinder czekoladkami i przeczytać rozdział wspaniałego "Mon Ange" ♥
Ale tak się wciągnęłam w trakcie, że nic nie zjadłam. Dbacie o moją linię xD
Po przeczytaniu stwierdziłam, że jednak nie byłam na to gotowa ;___;
Przez moment zrobiło mi się bardzo smutno, kiedy Hobi powiedział Jiminowi, że wyjeżdża. Nawet kiedy zaproponował, żeby pojechał z nim, jakoś tak nie byłam przekonana co do tego, jakoby Park się zgodził. Dlatego tak troszkę odetchnęłam z ulgą, kiedy ostatecznie się zgodził.
Z jednej strony, to dobra decyzja. Pomijam już fakt, że jest tam jego Jungkook ( :3 ), ale taka zmiana otoczenia, szczególnie, którego się tak na dobrą sprawę nie zna, to może być naprawdę dobre wyjście. Może w Japonii poczuje się pewniej? Znajdzie swoje nowe miejsce? Tego jestem mega ciekawa!
Ach, no i Jungkook... Jakoś tak lubię postacie z niewyparzonym językiem xD
Tylko naprawdę zrobiło mi się przykro, kiedy tak przeglądał sobie zdjęcia i... aaach :< Chcę już wiedzieć... w sumie wszystko.
To takie smutne, że Jungkook tak cierpi przez Jimina, który nawet nie wie, że ktoś taki jak Kookie istnieje *_*
Ale się przecież niedługo dowie... Bo... się dowie, prawda?
Boziu, Namjoon! Dlaczego mu to zrobiłeś?! Jak mogłeś pobić swojego syna?! ;__;
Utożsamiam się tak bardzo z Kooksem, bo tak okropne teksty również wychodzą z moich ust. Problem polega tylko na tym, że ludzie sądzą, że to za zabawne i uważają to za sarkazm, bo uśmiecham się przy tym :') Och, ja to jednak zły człowiek jestem. Dlatego tym bardziej nie rozumiem, dlaczego ostatnio jedna z dziewczyn w klasie nazwała mnie: "najukochańszą, najsłodszą osobą na świecie", kiedy chwilę wcześniej zażartowałam, że jest niższa niż Bilbo Baggins. Co z tymi ludźmi jest nie tak?! Jestem przecież niemiła i niekoleżeńska! No heloł!
Ech, wkurzyłam się xD
W każdym razie podoba mi się kreacja Kookiego w "Mon Ange" :> Jednocześnie ten chłopak tak cierpi... I fizycznie i psychicznie. Omg, naprawdę słabo *_*
Ach, Yoongi to taki po prostu dobry hyung :3 Wydaje się tym typem, który walnie prosto z mostu i cierp swe grzechy nieokrzesany dzieciaku xD
Ok, po rozdziale stwierdzam, że, jak pisałam wcześniej, nie byłam na niego gotowa xD
Ale i tak już czekam niecierpliwie na następny :) Boziu, jak ja Was uwielbiam ;___; Z osobna jesteście niesamowite, a Wasza współpraca to najlepsza rzecz jaka mnie spotkała, od momentu, w którym dostałam pierwszy komputer ♥
Trzymajcie się cieplusio, łapcie wenę i znajdujcie mnóstwo czasu ♥
Nadal nie wiem, dlaczego musisz się mentalnie przygotowywac XD
UsuńHobi nie zostawił by Jimina w potrzebie :3
Och wszystkiego się dowiesz w swoim czasie hahah
Jesteś kochaną i słodką osóbką, dlaczego ktoś miałby myśleć inaczej <3
Oh ten Yoongi...XD
Dziękujemy~~~<3
Hahaha nie przejmuj się, ja też nie rozumiem tych wszystkich ludzi ;3
UsuńNikt nie lubi Namjoona, bo nie powinno się bić Kookiego!
Yoongi dobry hyung.. może, może XD
W ogóle to uwielbiam twoje komentarze! Są niesamowite i cieszę się, że je piszesz, że jesteś i w ogóle! ;3 Dają mega dużo energii i chęci do czytania!
Ja też czekam na kolejny rozdział jednego z twoich opowiadań (jeszcze nie zdążyłam przeczytać innych ;c)
Dziękujemy z całego serduszka <3