Od autorki: To jeden z najdłuższych rozdziałów jak do tej pory. Dowiecie się z niego trochę o pozostałych chłopakach. Miłego czytania kochani ^^
Pierwszy zjawił się Hoseok. Już umyty i ubrany, przywitał się, zajął swoje miejsce przy drewnianym stole i zabrał za jedzenie. Jung i Yoongi znali się od dziecka, a mieszkali razem od kilku lat. Odkąd mama młodszego zmarła, po zarażeniu wirusem. Nastolatek sam nie był w stanie zapracować na leki dla matki i siebie, które były drogie, a ich ilość ograniczona. Długo nie potrafił się z tym pogodzić, jednak w tym świecie nie ma czasu na chwile słabości. Gdyby nie Yoongi, Hoseok pewnie szybko dołączyłby do matki.
- Gdzie Tae? Wyszedł już?
W chwili, gdy skończył mówić, do pomieszczenia wszedł czerwonowłosy chłopak. Przetarł zmęczone oczy i ziewnął. Usiadł przy stole, a Yoongi podsunął mu talerz i pałeczki.
Podziękował i zabrał się za jedzenie.
Kim zamieszkał z nimi niecałe 2 lata temu. Jego rodzice byli naukowcami. Pracowali dla Rządu nad tworzeniem i ulepszeniem leków oraz nawozów do skażonej ziemi. Przynajmniej tyle wiedział Taehyung. Pewnego wiosennego dnia razem z kilkoma innymi badaczami wyruszyli do stolicy kraju. Po dwóch tygodniach do miasta dotarła wiadomość o zgonie 5 osób, w tym państwa Kim. Przyczyny nie podano. Taehyung się załamał. Nie wychodził z domu, nie odzywał się do nikogo, przestał chodzić do szkoły. Zamknął się w pokoju, siedział na łóżku lub podłodze i płakał. Ewentualnie spał, wyczerpany nieustannym wylewaniem łez. Chłopcy chcieli mu pomóc. Przez pierwszy tydzień, kiedy go odwiedzali, próbując pocieszyć, prosił ich, by zostawili go samego, a oni uszanowali jego decyzję. Jednak okres ten zaczął się przedłużać. Tydzień zamienił się w dwa tygodnie, trzy, a potem cały miesiąc. Taehyung chudł w oczach. Jego policzki były zapadnięte, oczy zaczerwienione, a włosy rozczochrane i przydługie. W końcu Yoongi przygarnął go do siebie. Nie bacząc na opory młodszego zabrał go do mieszkania. Z jego i Hoseoka pomocą, chłopak po paru miesiącach z powrotem stanął na nogi. Wrócił do normalnej wagi. Uśmiechał się, żartował i wygłupiał. Był dawnym sobą. Po roku wolnego, wrócił do szkoły i ukończył ją, a teraz wybrał swój przyszły zawód.
Yoongi czuł się trochę tak, jakby wychował dwójkę dzieci. I na dodatek zrobił to bardzo dobrze.
- Dzisiaj twój pierwszy dzień pracy, cieszysz się? - zapytał Jung.
- Oczywiście, że tak! Wyobrażacie sobie te wszystkie urocze zwierzęta? Małe króliki i konie... może pozwolą mi się przejechać?
Yoongi roztrzepał jego włosy, uśmiechając się przy tym. Były delikatne i miękkie w dotyku.
- Jeszcze z domu nie wyszedłeś dzieciaku.
Młodszy tylko prychnął i dokończył swój posiłek. Wstawił talerz do zlewu i w mgnieniu oka już stał przy wyjściu, ubierając buty.
- Uważaj na siebie.
- Za każdym razem to mówisz - przewrócił oczami Taehyung - Dobrze. Będę.
Yoongi posłał mu nieznaczny uśmiech i podał plecak, do którego wcześniej zapakował drugie śniadanie.
- Po pracy wracaj od razu do domu!
Ostatnie słowa skierował już do zamykających się drzwi. Wrócił do kuchni i usiadł na miejscu, które wcześniej zajmował. Oparł twarz na dłoniach i westchnął.
- Poradzi sobie. Jest dorosły. Nie masz co się martwić.
- Nie chodzi tylko o pracę.
- Myślisz o Klanie X? - zapytał Jung. Było to pytanie retoryczne, gdyż znał odpowiedź. - Co o tym sądzisz?
- Boję się, to oczywiste, jednak jeśli to szansa na zmianę reguł panujących tutaj, nie będę siedział z założonymi rękami, udając że nic nie znaleźliśmy.
Hoseok tylko w zamyśleniu pokiwał głową.
- Uważaj na siebie.
- Za każdym razem to mówisz - przewrócił oczami Taehyung - Dobrze. Będę.
Yoongi posłał mu nieznaczny uśmiech i podał plecak, do którego wcześniej zapakował drugie śniadanie.
- Po pracy wracaj od razu do domu!
Ostatnie słowa skierował już do zamykających się drzwi. Wrócił do kuchni i usiadł na miejscu, które wcześniej zajmował. Oparł twarz na dłoniach i westchnął.
- Poradzi sobie. Jest dorosły. Nie masz co się martwić.
- Nie chodzi tylko o pracę.
- Myślisz o Klanie X? - zapytał Jung. Było to pytanie retoryczne, gdyż znał odpowiedź. - Co o tym sądzisz?
- Boję się, to oczywiste, jednak jeśli to szansa na zmianę reguł panujących tutaj, nie będę siedział z założonymi rękami, udając że nic nie znaleźliśmy.
Hoseok tylko w zamyśleniu pokiwał głową.
***
Otworzył szafkę i wyciągnął nieduże plastikowe opakowanie. Otworzył wieczko, a gdy zobaczył jego zawartość, przymknął powieki, starając się powstrzymać szloch. Zostało 5 tabletek, a na następną dostawę musi poczekać tydzień. Jeśli pan Kim będzie miał nagły, silny atak, tabletek na pewno nie wystarczy. Wyciągnął jedna, białą kapsułkę i wrócił z nią do sypialni.
- Proszę, weź.
Siwy mężczyzna przyjął tabletkę i popił wodą.
- Mam nadzieję, że ty też bierzesz odpowiednią dawkę, Namjoon.
- Oczywiście, że tak.
- Nie chcę, żeby ten wirus zaatakował także ciebie. Już i tak zbiera wystarczające żniwo.
- Nie martw się o to dziadku. Musi się przecież ktoś tobą zajmować. - uśmiechnął się.
To było kłamstwo. Jedno wielkie kłamstwo. Namjoon brał jak najmniejszą ilość tabletek. Taką, jaka wydawała mu się wystarczająca, by jego organizm mógł bronić się przed wirusami. Resztę lekarstwa przeznaczał dla dziadka. Liczył, że większa jego ilość pozwoli zwolnić rozwój choroby. Skrycie liczył, że może nawet całkowicie ją wyleczy.
- Wychodzę zaraz do pracy, a potem spotykam się z Jinem. Wrócę wieczorem.
- SeokJin to dobry chłopak.
- Wiem. Jego mama mówiła, że przyjdzie. Podobno miała upiec jabłecznik.
- W takim razie na nią zaczekam. - zaśmiał się, jednak po chwili przyłożył rękę do ust i zaczął kaszleć.
- Dziadku?
- W porządku, Joonie. Idź, bo się spóźnisz.
Namjoon upewnił się jeszcze, że wszystkie potrzebne rzeczy, znajdują się w pobliżu starszego pana, aby nie musiał za daleko chodzić, pożegnał się i opuścił mieszkanie. Starszy Kim, kiedy usłyszał trzask drzwi, przytrzymując się różnych mebli, ruszył wolnym krokiem do łazienki, by zmyć kilka czerwonych kropek, które pojawiły się chwilę temu na jego dłoni.
***
Dochodziło południe. Ciepłe promienie słońca, wpadały do pomieszczenia, sprawiając, że cienka warstwa kurzu, która osiadła na meblach, była jeszcze bardziej widoczna. Namjoon nie przejmował się tym bałaganem. Bardziej interesowało go to co zawierają szuflady, ukryte w nich notesy i książki stające na półce. Siedział na drewnianym krześle i czytał. Próbował znaleźć więcej informacji na temat klanu i działania tajemniczych, niebieskich kwiatów. Przewrócił kolejną kartkę książki o tradycjach Klanu X. Podskoczył na krześle, kiedy ktoś chwycił go za ramię.
- Joonie, może zrób sobie przerwę. Siedzisz tu od prawie dwóch godzin. Zaraz zjawią się chłopacy.
- Wiem, ale...
- Ej! Jesteście tu?! - usłyszeli głosy z zewnątrz.
Wyszli z jako takiego biura i znaleźli się w pomieszczeniu pełnym roślin. W środku stało już trzech chłopaków, właściwie dwóch, bo trzeci kucał na ziemi i bawił się kwiatami.
- Głośniej nie można? - zakpił lider grupy - A gdzie Jimin i Jungkook?
- Widziałem Jimina jak załatwiał coś dla kawiarni. Mówił, że przyjdą, kiedy Kook skończy lekcje. - powiedział Hoseok.
- To, co Joonie, dowiedziałeś się czegoś?
- Tak, ale wolę poczekać na spóźnialskich zakochanych. - przewrócił oczami.
- O, więc nie tylko ja to dostrzegłem? - zainteresowany tematem Taehyung, w końcu oderwał się od rośliny.
- Tae, chyba wszyscy to zauważyli. Tylko nie oni.
- Nie rozumiem tego. Ich zachowanie jest takie oczywiste...
- Co jest oczywiste, Hobi? - zapytał Jimin, wchodząc do pomieszczenia. Zaraz za nim pojawił się najmłodszy z ich grupy.
- Nic, nic. Namjoon coś znalazł.
Usiedli na podłodze, dookoła małego kociołka, który stał na środku pomieszczenia. Lider rozłożył przed sobą notes.
- Tutaj są wypisane zasady funkcjonowania Klanu X. Opisane większość akcji, które przeprowadzili oraz działanie i sposób przygotowania kwiatów. Teraz się skupcie, bo to może być wstrząsające - zrobił przerwę i spojrzał po przyjaciołach. Wziął głęboki oddech i zaczął czytać - "...Kwiaty odpowiednio przygotowane mogą leczyć rany, pobudzać organizm, a także... przywrócić do życia..."
- Co?!
- Jak to?!
- To możliwe?!
- Dajcie mi dokończyć. "...ale tylko osobę, której zgon nastąpił do 10 minut wstecz, w innym przypadku kwiaty są bezużyteczne"
- Joonie, może zrób sobie przerwę. Siedzisz tu od prawie dwóch godzin. Zaraz zjawią się chłopacy.
- Wiem, ale...
- Ej! Jesteście tu?! - usłyszeli głosy z zewnątrz.
Wyszli z jako takiego biura i znaleźli się w pomieszczeniu pełnym roślin. W środku stało już trzech chłopaków, właściwie dwóch, bo trzeci kucał na ziemi i bawił się kwiatami.
- Głośniej nie można? - zakpił lider grupy - A gdzie Jimin i Jungkook?
- Widziałem Jimina jak załatwiał coś dla kawiarni. Mówił, że przyjdą, kiedy Kook skończy lekcje. - powiedział Hoseok.
- To, co Joonie, dowiedziałeś się czegoś?
- Tak, ale wolę poczekać na spóźnialskich zakochanych. - przewrócił oczami.
- O, więc nie tylko ja to dostrzegłem? - zainteresowany tematem Taehyung, w końcu oderwał się od rośliny.
- Tae, chyba wszyscy to zauważyli. Tylko nie oni.
- Nie rozumiem tego. Ich zachowanie jest takie oczywiste...
- Co jest oczywiste, Hobi? - zapytał Jimin, wchodząc do pomieszczenia. Zaraz za nim pojawił się najmłodszy z ich grupy.
- Nic, nic. Namjoon coś znalazł.
Usiedli na podłodze, dookoła małego kociołka, który stał na środku pomieszczenia. Lider rozłożył przed sobą notes.
- Tutaj są wypisane zasady funkcjonowania Klanu X. Opisane większość akcji, które przeprowadzili oraz działanie i sposób przygotowania kwiatów. Teraz się skupcie, bo to może być wstrząsające - zrobił przerwę i spojrzał po przyjaciołach. Wziął głęboki oddech i zaczął czytać - "...Kwiaty odpowiednio przygotowane mogą leczyć rany, pobudzać organizm, a także... przywrócić do życia..."
- Co?!
- Jak to?!
- To możliwe?!
- Dajcie mi dokończyć. "...ale tylko osobę, której zgon nastąpił do 10 minut wstecz, w innym przypadku kwiaty są bezużyteczne"
- To... to niesamowite - pierwszy odezwał się Jin.
Reszt siedziała przypatrując się Namjoonowi, jakby nie do końca dowierzając jego słowom.
- Nie wiem czy to prawda. Poza tym jest jeszcze kilka reguł, dotyczących ich stosowania. - przekartkował notes - Jak na przykład wiek. Dlatego Klan kiedyś tak nagle zniknął. Po prostu członkowie stali się za starzy, by kwiaty im mogły pomóc.
- Wyobrażacie sobie, co z tą wiedzą możemy zrobić? - zabrał głos Hoseok, zwracając na siebie uwagę wszystkich - Możemy zmienić to miasto. Ten kraj.
- Ludzie przestali by głodować... umierać... - wyszeptał Taehyung
- Tak, ale jeśli jeśli chcemy coś zmienić, to musimy działać. Jak najszybciej.
Zapadła cisza.
Reszt siedziała przypatrując się Namjoonowi, jakby nie do końca dowierzając jego słowom.
- Nie wiem czy to prawda. Poza tym jest jeszcze kilka reguł, dotyczących ich stosowania. - przekartkował notes - Jak na przykład wiek. Dlatego Klan kiedyś tak nagle zniknął. Po prostu członkowie stali się za starzy, by kwiaty im mogły pomóc.
- Wyobrażacie sobie, co z tą wiedzą możemy zrobić? - zabrał głos Hoseok, zwracając na siebie uwagę wszystkich - Możemy zmienić to miasto. Ten kraj.
- Ludzie przestali by głodować... umierać... - wyszeptał Taehyung
- Tak, ale jeśli jeśli chcemy coś zmienić, to musimy działać. Jak najszybciej.
Zapadła cisza.
- Namjoon, niczego nie jesteśmy pewni i...
- Jin. - głos lidera, był twardy i stanowczy - Mogę dać wam czas na zastanowienie, ale mój dziadek i ja go nie mamy.
Spojrzał po wszystkich. Niektórzy wpatrywali się w podłogę inni, prosto na niego. Jedną z tych osób był Jin. Wyglądał na lekko zagubionego i przestraszonego.
- To od czego zaczniemy? - odezwał się Yoongi.
- Trzeba zdobyć broń. Musimy wkraść się do magazynów. Nie wszyscy. Myślę, że dwie, trzy osoby wystarczą. Nie zrobią dużego hałasu i szybciej uciekną.
- Masz kogoś konkretnego na myśli?
- Nie. Myślę, że ja...
- Ja pójdę! - wyrwali się Taehyung i Jungkook.
Perspektywa spróbowania czegoś nowego, ekscytującego i niebezpiecznego była czymś niezwykle kuszącym. Nic dziwnego, że tych dwóch zgłosiło się jako pierwsi.
- Co?!
Każdy patrzył na nich szeroko otwartymi oczami.
- Nie puszczę najmłodszych na taką misję.
- Namjoon. Potrzebujemy broni. Znam magazyny jak własną kieszeń. Jestem najbardziej wysportowany z całej naszej siódemki. Nie ma lepszego kandydata.
- Ja też go znam, Jungkook, ale nie o to chodzi...
- Jeśli podążymy drogą Klanu - spojrzał liderowi prosto w oczy - spotkają nas, bardziej niebezpieczne rzeczy.
- Kookie... - rozległ się cichy, zmartwiony głos Jimina.
- Jest w porządku.
- Namjoon! Chyba nie pozwolisz dzieciakom wkradać się do magazynu?!
- Ale Jungkook ma rację. Yoongi wypowiedz się. Chyba jedyny nie dałeś się ponieść emocjom.
Twarz Mina w tej chwili była bez wyrazu. Wpatrywał się tępo przed siebie.
- Tak. Zgadzam się. - jego głos, brzmiał jak szept.
- Dziękuję, Gi hyung. - Tae zarzucił mu ręce na szyję, ciesząc się jak małe dziecko.
- Kiedy chcemy to zrobić? - zapytał Hoseok.
- Jutro w nocy. Mam obchód po biurach w magazynach, więc wszystko przygotuję. Spotkamy się za biblioteką o 23. O tej porze, patrole tam nie krążą.
Nikt więcej się nie odezwał, w ciszy akceptując zaplanowaną właśnie akcję. Tak działa klan. Ktoś decyduje i wydaje rozkazy, a reszta je wykonuje.
- Jin. - głos lidera, był twardy i stanowczy - Mogę dać wam czas na zastanowienie, ale mój dziadek i ja go nie mamy.
Spojrzał po wszystkich. Niektórzy wpatrywali się w podłogę inni, prosto na niego. Jedną z tych osób był Jin. Wyglądał na lekko zagubionego i przestraszonego.
- To od czego zaczniemy? - odezwał się Yoongi.
- Trzeba zdobyć broń. Musimy wkraść się do magazynów. Nie wszyscy. Myślę, że dwie, trzy osoby wystarczą. Nie zrobią dużego hałasu i szybciej uciekną.
- Masz kogoś konkretnego na myśli?
- Nie. Myślę, że ja...
- Ja pójdę! - wyrwali się Taehyung i Jungkook.
Perspektywa spróbowania czegoś nowego, ekscytującego i niebezpiecznego była czymś niezwykle kuszącym. Nic dziwnego, że tych dwóch zgłosiło się jako pierwsi.
- Co?!
Każdy patrzył na nich szeroko otwartymi oczami.
- Nie puszczę najmłodszych na taką misję.
- Namjoon. Potrzebujemy broni. Znam magazyny jak własną kieszeń. Jestem najbardziej wysportowany z całej naszej siódemki. Nie ma lepszego kandydata.
- Ja też go znam, Jungkook, ale nie o to chodzi...
- Jeśli podążymy drogą Klanu - spojrzał liderowi prosto w oczy - spotkają nas, bardziej niebezpieczne rzeczy.
- Kookie... - rozległ się cichy, zmartwiony głos Jimina.
- Jest w porządku.
- Namjoon! Chyba nie pozwolisz dzieciakom wkradać się do magazynu?!
- Ale Jungkook ma rację. Yoongi wypowiedz się. Chyba jedyny nie dałeś się ponieść emocjom.
Twarz Mina w tej chwili była bez wyrazu. Wpatrywał się tępo przed siebie.
- Tak. Zgadzam się. - jego głos, brzmiał jak szept.
- Dziękuję, Gi hyung. - Tae zarzucił mu ręce na szyję, ciesząc się jak małe dziecko.
- Kiedy chcemy to zrobić? - zapytał Hoseok.
- Jutro w nocy. Mam obchód po biurach w magazynach, więc wszystko przygotuję. Spotkamy się za biblioteką o 23. O tej porze, patrole tam nie krążą.
Nikt więcej się nie odezwał, w ciszy akceptując zaplanowaną właśnie akcję. Tak działa klan. Ktoś decyduje i wydaje rozkazy, a reszta je wykonuje.
***
Jimin i Jungkook znowu siedzieli na dachu domu młodszego. Było to miejsce, gdzie spędzali wspólnie naprawdę dużo czasu. Park postanowił zostać kolejną noc, nie chcąc zostawić go samego, kiedy następnego dnia, miał tak ważne zadanie do wykonania. Prawda była taka, że bardzo bał się o chłopaka. Przerażało go to, co może się stać. Był pewien, że gdyby spędzał dzisiejszą noc z dala od niego, nie zmrużyłby oka ani na chwilę.
Jungkook za to, cieszył się, że zgłosił się jako ochotnika do wykonania tak ważnej misji. W końcu zrobi coś ciekawego w swoim nudnym, monotonnym życiu. W końcu coś dostarczy mu adrenaliny i dawki emocji na poziomie, którego mu brakuje.
- Kookie... - usłyszał słaby głos - Nie chcę, żebyś szedł.
Wiedział, że to usłyszy. Wcześniej czy później. Jimin zawsze starał się go chronić przed wszystkim. Był pewien, że gdyby poprosił lub tylko chwilę się zawahał, chłopak poszedłby za niego.
- Nie martw się. Nic mi nie będzie.
Włożył rękę do kieszeni spodni. Dotknął ręką zimnej, srebrnej zawieszki. Podjął decyzje. Postanowił, że wyjawi swoje uczucia dzisiaj. Czuł, że to jest dobry moment. Jednak rękę trzęsła mu się z nerwów. Oblizał spierzchnięte wargi, starając się uspokoić.
- Nie martw się. Nic mi nie będzie.
Włożył rękę do kieszeni spodni. Dotknął ręką zimnej, srebrnej zawieszki. Podjął decyzje. Postanowił, że wyjawi swoje uczucia dzisiaj. Czuł, że to jest dobry moment. Jednak rękę trzęsła mu się z nerwów. Oblizał spierzchnięte wargi, starając się uspokoić.
- Jiminie, chciałbym ci coś dać.
Wyciągnął przed siebie zaciśniętą w pięść dłoń, a kiedy Park na nią spojrzał, otworzył ją.
- Naszyjnik? - oczy starszego rozszerzyły się ze zdziwienia - Kookie, nie mogę tego przyjąć. To ty go znalazłeś. Poza tym jest bardzo cenny. Powinieneś go...
- Jesteś dla mnie cenniejszy niż on. Chcę, żebyś go wziął. Chcę żeby to był dowód jak drogi mi jesteś. Dowód tego, że cię... kocham.
Jungkook nie wiedział dlaczego, ale w jego oczach stanęły łzy. Czuł jakby ktoś chwycił go za gardło i nie chciał puścić. W tej chwili bał się nawet bardziej, niż wtedy w lesie, kiedy uciekał przed zmutowanym zwierzęciem. Bardziej obawiał się tego, co powie czarnowłosy, niż jutrzejszego zadania. Drażniła go panująca cisza. Miał ochotę krzyknąć, aby chłopak w końcu coś powiedział, zamiast się tylko w niego wpatrywać. Zanim jednak zdążył to zrobić, poczuł jak Jimin wyciąga naszyjnik z jego dłoni. Obserwował jak zakłada go przez głowę, poprawia go, by ułożył się idealnie pomiędzy obojczykami, a potem jak przysuwa się do niego i przytula.
Bał się wykonać jakikolwiek ruch.
Bał się wykonać jakikolwiek ruch.
- Przytul mnie. - usłyszał i automatycznie wykonał polecenie starszego, obejmując rękami jego plecy i zaciskając w palcach jego koszulę. Poczuł jak chłopak zadrżał, kiedy się zaśmiał. - Co się stało? Denerwujesz się?
- Jimin, czy ja coś zepsułem?
- Niczego nie zepsułeś. Tylko nie wiem, dlaczego mówisz mi to teraz. Przed...tym wszystkim. - wyczuł niepokój w głosie chłopaka.
- Bo chcę, żebyś wiedział, że mam zamiar wrócić, do osoby którą kocham.
- Więc wróć, bo ja będę czekać na osobę, którą kocham.
- Naprawdę? Bardzo? To... znaczy...
- Więc wróć, bo ja będę czekać na osobę, którą kocham.
- Naprawdę? Bardzo? To... znaczy...
Jimin odsunął się odrobinę i chwycił podbródek chłopaka.
- Zachowujesz się dzisiaj jak nie ty. Po prostu już nie gadaj.
Przycisnął swoje usta do tych Jungkooka. Jeon oplótł jego szyję ramionami, oddając pocałunek. Wsunął palce w czarne włosy starszego, rozchylił usta, pozwalając mu na więcej. To co robił Park, było nie do opisania. Jungkook czuł, że właśnie znalazł nową rozrywkę na nudne dni. Jak to możliwe, że pocałunek mógł przekazać tyle emocji? Tyle miłości, potrzeby bliskości i tęsknoty. Pierwszy raz czuł te wszystkie uczucia na raz. Wręcz kręciło mu się od nich w głowie.
Park odsunął się pierwszy, całując jeszcze czoło młodszego. Jungkook nie potrafił nic poradzić na to, że jego wzrok z powrotem skierował się na pełne wargi chłopaka, które były teraz lekko spuchnięte i jeszcze bardziej kuszące. Ciężko mu były się powstrzymać już wcześniej, kiedy jeszcze nie wyznał swoich uczuć, a co dopiero teraz. Dlatego nawet nie starał się tego robić. Przysunął się jeszcze bliżej Jimina i wpił znowu w jego usta. Przygryzając przy tym jego dolną wargę. Po prostu nie potrafił się oprzeć.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki nienasycony - zaśmiał się, kiedy Kook w końcu się odsunął.
Wzruszył tylko ramionami na tą uwagę i starał się złapać oddech.
Na dworze w tym czasie zdążyło się już zrobić całkiem ciemno. Tylko uliczne latarnie rzucały odrobinę światła.
- Chodźmy do środka.
Zamknęli za sobą klapę na dach i poszli się przebrać oraz umyć. Po kilkunastu minutach leżeli na miękkim łóżku. Jungkook ułożył głowę na piersi Jimina, a starszy głaskał go, od czasu do czasu zanurzając rękę w gęste, ciemne włosy.
- Uwielbiam jak tak robisz - zamruczał Jeon.
- Jesteś jak kot. - zaśmiał się starszy. - Nigdy nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo to lubisz.
- Po prostu jest przyjemne.
Poczuł pocałunek na czubku głowy. Jeden. Drugi. Trzeci.
- A to co?
- Nic. Jestem po prostu szczęśliwy.
- Ja też. - ziewnął - O rany. Jak dalej będziesz tak robił, to zasnę.
- Śpij. Dzisiejszy dzień był męczący, a jutrzejszy lepszy nie będzie.
- Mhm...
Po chwili oddech młodszego stał się równy i spokojny. Zasnął.
Jimin przyglądał się chwilę twarzy młodszego. Podczas snu stawała się delikatna. Długie rzęsy rzucały cień na policzki i cienką bliznę znajdującą się na jednym z nich, Różowe, lekko spękane usta były uchylone. Zdecydowanie uroda Jungkooka była zniewalająca. Dla niego młodszy był idealny w każdym calu. Uśmiechnął się do siebie. W końcu wyznał swoje uczucia. W końcu Kookie był jego. Bał się tego, co nastanie z jutrzejszym zachodem słońca, ale wierzył w słowa młodszego. Wierzył, że wróci do niego.
Z tą myślą zamknął powieki i zapadł w sen.
:')
OdpowiedzUsuńOjeju.
Niaaa <3 ♥
Aaaaa!
Nie mogę się pozbierać xD Kurczę, zostawiłaś mnie bez słów. Tyle emocji jest teraz w moim serduszku :3 Nawet nie wiesz jak przyjemnie zasypiało się z myślą, że jutro będzie na mnie czekał kolejny rozdział, a gdy się obudziłam już był ^.^ Zrobiłaś mi dzień!
Okokok. Tak właściwie nie wiem od czego zacząć, heh.
O! Wiem. Yoongi. No... Yoongi... Boziu, to chyba moja ulubiona postać tutaj. Na ten moment naprawdę. Lubię, kiedy jest pokazywany jako taki odpowiedzialny, trzeźwo myślący, bardzo opiekuńczy. No, właśnie taki tatuś :>
Kocham Cię za to, że przedstawiłaś go takiego w Save me ^^
I Tae. Ten biedny Tae ;____; Ale to takie kochane, że wyszedł dzięki przyjaciołom na prostą i mimo tego wszystkiego, co go spotkało, znowu jest takim małym, pociesznym słoneczkiem ♥
Namjoooooon ;_; Jeju, opieka nad starszą osobą, szczególnie tak bliską, to naprawdę ogromne brzemię. Joonie jest taki dzielny i odpowiedzialny, zorganizowany... To jest jednocześnie takie wspaniałe, że poświęca swoje zdrowie dla dziadka, przyjmuje mniej tych tabletek, ale przy tym takie smutne :< Znaczy... Ech, to taka trudna sytuacja. No i lider! Jeny, ten człowiek mógłby zostać prezydentem!
Namjin to taka kochana para *-* Są tacy wspaniali ♥
Oho! Zaczyna się dziać!
Dlaczego mnie nie zdziwiło, że to właśnie Jungkookie i Tae wyrwali się do tej akcji? xD Chociaż nie wiem czemu spodziewałam się, że to Hobi się wyrwie *-*
W każdym razie, jestem meeega ciekawa jak przebiegnie akcja, czy im się uda. Dlaczego zmuszasz mnie do czekania? =___=
Tak! Jungkook i Jimin wyszli z friendzone! xD Ojeju, oni są tacy rozkoszni ♥
To takie kochane, ze Chimchim tak się martwi o Kooksa *-* W ogóle są jak takie dwa, urocze, kochane pomponiki <3
Ten rozdział był wspaniały *-* I jakoś tak głupio się cieszę, że zakończyłaś go przesłodkim JiKookiem!
Ale i tak powinnaś wrzucić od razu całe opowiadanie i nie kazać mi czekać na kolejny rozdział. Ja w środku umieram po każdym przeczytaniu, bo myśl, że muszę czekać na to co stanie się dalej, jest taka przytłaczająca ;__;
Ale wytrzymam. Mam nadzieję. Liczę na to.
Strasznie mnie nosi po przeczytaniu tego rozdziału xD
Duuużo weny Ci życzę <3 I zdrówka i czasu ♥
Nie wiem czemu, ale też lubię tu Yoongiego XD
UsuńJeszcze historia tej trójki nie jest pełna, także... ;)
Każdy shipuje Namjina, każdy!
Nie mogłam im kazać tak długo czekać hahha I tak już się namęczyli
Ale określenia pomponiki jeszcze nie słyszałam XD
Wytrzymasz haha
Dziękuję~~ <3
Jeju! Kocham to opowiadanie! Jest takie niesamowite i inne, oryginalne!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Tae i Hoseoka, ale dobrze, że obaj mają Yoongiego, a Yoongi ma ich. Są taką dość nietypową rodziną. Martwi mnie Namjoon i jego dziadek. Nie uśmiercaj mi go, bo będę płakać, Monsterek się za łamie, a z nim Jin i potem wszyscy po kolei. Ciekawi mnie działanie tych kwiatów i w ogóle cały ten Klan X, więc z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji! Cieszę się, że Jungkooki wyznał uczucia Jiminowi. Ogólnie ta scena była mega i uśmiechałam się kiedy ja czytałam. Mam nadzieję, że plan chłopaków się uda i nikt ich nie złapie ;)
Kocham to opowiadanie! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Dużo dużo weny i czasu ;3 <3
Miałam nadzieję, że spodoba Wam si taka nietypowa rodzinka haha
UsuńWszystko okaże się w kolejnych rozdziałach, nic nie zdradzę ;)
Jikook specjalnie dla ciebie <3
Dziękuję <3