piątek, 16 grudnia 2016

Save Me Before I Fall - 3

Od autorki: Yay, to już 3 rozdział ^^  Mam nadzieję, że pamiętacie, co wydarzyło się w poprzednim haha 
 Liczę, że Wam się spodoba. Miłego czytania ;)


Spotkania z przyjaciółmi i siedzenia na dachu nie były jedynymi zajęciami Jungkooka. W pewne wakacje, kiedy miał 9 lat, jego ojciec siedział w pracy godzinami, nie wracając do domu nawet na chwilę, a Jimin musiał pomóc rodzicom w kawiarni, więc znudzony, sam zaczął wędrować po mieście. W ten sposób dotarł do budynku biblioteki i spędził tam cały dzień. Od tamtej chwili pokochał czytanie, a szafka w jego pokoju była wypełniona różnymi książkami, które dzięki wpływom ojca, mógł sprowadzać ze stolicy. Lubił czytywać klasyków, o których uczył się w szkole, czasami sięgał po tomiki poezji z całego świata, ale jego ulubionym gatunkiem była fantastyka. Zawsze zachwycały go niesamowite przygody książkowych bohaterów, żyjących w pięknym, niezwykłym, wolnym świecie. Albo o ten świat walczyli. Podziwiał ich. Byli silni i odważni, a on nawet nie potrafił postawić się swojemu ojcu i zadecydować o swojej przyszłości.
Pomimo setki przeczytanych fantastycznych książek, nawet one nie były w stanie przygotować go na to, co zobaczył. W środku chaty znajdowało się pełno różnokolorowych roślin, głównie w odcieniach niebieskim i fioletowym. Stały w doniczkach na oknie, wisiały przy suficie, a nawet stały w wiaderkach w rogu pomieszczania, wspinały i wiły się po ścianach. Na środku stał mały, czarny kociołek. Naprzeciwko wejścia znajdowały się drzwi prowadzące do dalszej części domu.
Jungkook czuł, jakby trafił do bajkowego świata z książeczki dla dzieci. Rozglądał się dookoła zafascynowany. Reszta robiła dokładnie to samo. Jedynie Namjoon podszedł do drzwi prowadzących do jeszcze nieodkrytej przez nich części domu. Skierował się zaraz za nim.
Pomieszczenie nie było duże. Stało tu kilka szafek pełnych książek, jakichś zwojów i innych, luźnych kartek. Kim zaczął po kolei otwierać i przeszukiwać szuflady. Znalazł kilka probówek i małych buteleczek. Kilka map, jak się okazało, miasta i jakieś zapiski.
Jungkook zbyt zaciekawiony tym wszystkim, by tylko stać i patrzeć, więc zaczął szperać pomiędzy książkami, czytając tytuły i kartkując strony. Po chwili do pomieszczenia wszedł Yoongi i przyłączył się do niego. Podczas przerzucania stron jednego z zakurzonych woluminów, coś upadło z brzdękiem na ziemię. Min schylił się i poniósł małą, błyszczącą rzecz.
- Namjoon - zawołał chłopaka i wyciągnął przed siebie rękę - spójrz.
Na jego dłoni leżała srebrna zawieszka w kształcie litery "X".
- W lesie znalazłem taką samą! - Jungkook włożył rękę do sakiewki przymocowanej przy spodniach i wyciągnął medalik. - Kompletnie o tym zapomniałem.
Kim zwołał resztę i pokazał im przedmioty.
- To dlatego biegłeś na skróty? - zaśmiał się Taehyung - Liczyłeś, że wygrasz?
- W sumie i tak wygrał. To on znalazł drogę do tej chaty. - uciszył go Yoongi.
- Jak myślicie, skąd to się tu wzięło?
- Nie wiem, ale wygląda na prawdziwe srebro. Musiało być drogie.
- Skoro ktoś poświęcił na to tyle pieniędzy, może po to wrócić.
- Nie sądzę. Widać, że nikt tutaj od lat nie wchodził. Zresztą, po co ukrywałby coś tak cennego w drzewie.
- Ej, chłopaki! Zobaczcie.
Wszyscy podeszli do Hoseoka, który trzymał w rękach książkę. Jednak nie wyglądała ona jak wszystkie pozostałe. Było to kilkanaście stron, pożółkłych kartek połączonych ze sobą sznurkiem. Przypominała bardziej notes. Jednak nie to było ważne. Tytuł głosił "Klan X". Namjoon odebrał notatnik z rąk Junga i zaczął czytać pierwszą stronę.

"Jesteśmy "Klanem X". Istniejemy, by pomagać ludziom. Poświęciliśmy temu całe swoje życie, swoje zdrowie i bezpieczeństwo. Nikt nas nie zna, nikt nas nie wynagrodzi, wszyscy o nas zapomną. Jeśli nie boisz się odpowiedzialności, jeśli znajdujesz się w krytycznej sytuacji, stań się jednym z nas. Naszym następcą. Chroń świat i tych, których kochasz przed Systemem."

Namjoon poniósł głowę znad kartek i popatrzył po przyjaciołach. Mina każdego z nich była niepewna. Wyrażały różne emocje od lekkiego szoku po strach.
- Na samym dole strony jest "Jeśli jesteś gotowy, czytaj dalej. Jeśli nie, zapomnij."
Każdy z nich znał zakazaną przez Rząd opowieść o "Klanie X". Każdemu z nich rodzice opowiadali o ich niezwykłych czynach. W innych miastach legenda zaniknęła całkowicie, a w ich nadal była dość żywa. Teraz już wiedzą dlaczego. Klan powstał tutaj. W jednym z największych miast na południe od stolicy i w samej Korei.
- Odwróć stronę - zachęcił Taehyung. - No co, nie chcecie się niczego dowiedzieć?
- Nie w tym rzecz. Klan X to zawsze była bajka dla dzieci, nigdy nawet nie przypuszczałem, że to może być prawda. - odezwał się cichy do tej pory, Jin.
- Poza tym podobno wyglądali jak kosmici. Ich skóry były niebieskie. Oczy też. Straszne - Hoseok aż się otrząsnął.
- Tutaj jest napisane, że te kwiaty są zmutowane. Przez promieniowanie zdobyły niesamowite właściwości. Potrafią uleczyć nawet najgorsze rany. Dodają siły i... odwagi? Nie wiem, o co chodzi.
- Namjoonie, dlaczego to czytasz i nas ignorujesz?!
- Jin. Nie stać mnie na leki, których potrzebuje mój dziadek. - ton głosu chłopaka stał się poważny - Jeśli zostając członkiem klanu X, mogę przedłużyć jego życie i ulżyć jego cierpieniom, nie będę się wahał.
Jin westchnął głośno i pozwolił Namjoonowi czytać dalej.
- Jest też coś o tym, że te kwiaty, ugotowane czy też zaparzone w odpowiedni sposób wzmacniają swoje działanie...
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale jeśli się nie pospieszymy, nie zdążymy na zmianę patroli.
- Ale...
- Jutro możemy tu wrócić. Jeśli zaraz nie wyruszymy, możemy już więcej słońca nie zobaczyć.
Namjoon westchnął poddańczo, schował notatnik pod bluzę. Wszyscy wyszli z budynku i ruszyli w stronę miasta.

***

- Więc to ja wygrałem? - zaczął Jungkook, chcąc trochę rozluźnić napiętą atmosferę.
- Ciesz się. I tak nic nie niesiemy, więc nie za bardzo na tym skorzystasz. - burknął Taehyung.
Był obrażony, bo ani Jungkook, ani Suga, którzy zatrzymali naszyjniki, nie chcieli mu ich dać, twierdząc, że je zniszczy. Nie doprosił się nawet, by móc na nie zerknąć.
- Będę się cieszył tym zwycięstwem, nie martw się. - zaśmiał się z miny starszego, który zmrużył oczy, prychnął i poszedł na początek ich pochodu dołączając do Jimina i Hoseoka, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali.
Jeon szedł na końcu, kilka kroków za resztą. Wyciągnął medalik i przyglądał mu się, delikatnie gładząc jego powierzchnię.
- Jest śliczny, prawda?
Lider zrównał się z nim krokiem. Odpowiedział kiwnięciem głowy.
- Co z nim zrobisz?
- Słucham?
- Powiedziałeś wcześniej Tae, że masz już plany, co do naszyjnika.
- Ach tak. Chcę go dać komuś. - uśmiechnął się.
- Jiminowi?
Jego twarz pokrył soczysty, czerwony rumieniec. Oczy otworzyły się szeroko. Rzucił szybkie spojrzenie czarnowłosemu, który szedł z przodu. Na szczęście nie usłyszał.
- D-dlaczego tak myślisz?
- Przecież wszyscy widzimy, jak na siebie patrzycie. Nie wiem, jak dla pozostałych, ale dla mnie jest oczywiste, że się kochacie. Nie rozumiem tylko dlaczego jeszcze nie jesteście razem. - Namjoon przerzucił przyjacielsko ramię przez jego bark.
- Nigdy nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni. - odpowiedział cicho i zwiesił głowę.
- A ja i Jin? Myślisz, że się tego nie bałem? Teraz bardzo się cieszę, że odważyłem się mu powiedzieć, co czuję.
- Ale...
- Słuchaj, Kookie. Dam ci ważną radę. Na tym świecie nie możesz być niczego pewny. Tyle ludzi, których kochałem, już ode mnie odeszło. Nawet nie zorientowałem się, kiedy. To było jak mrugnięcie okiem. Bach i nie ma niczego. - podniósł głowę i spojrzał na błękitne niebo. Starając się odegnać bolesne wspomnienia i łzy, które stanęły mu w oczach. - Lepiej się pośpiesz, zanim będzie za późno.
Jungkook zamyślił się. Dzisiejszy dzień, zresztą nie tylko on, dał mu wiele okazji, by mógł się przekonać, jak ulotne jest życie. Mógł zginąć w tym rowie. Mógł zginąć, gdyby w porę nie zauważył zmutowanego zwierza. W sumie mógł zginąć nawet wczoraj, gdyby żołnierze tak postanowili. Dlatego, kiedy wyszli z kryjówki klanu, nie mógł się odpędzić od myśli, że powinien porozmawiać z Jiminem. Szczerze porozmawiać, nie patrząc na konsekwencje. Żyjąc chwilą. Bo innej może nie doczekać. Namjoon go tylko w tym upewnił.
- Dziękuję.
- Uważaj na siebie, dzieciaku. Nieźle mnie dzisiaj wystraszyłeś.
- Przepraszam.
- Nie musisz mnie przepraszać. Ale wiedz, że mina Jimina, kiedy usłyszał twój krzyk, była czymś, co zapamiętam do końca życia.

***

- Zostajesz dzisiaj na noc?
- Jasne. Tylko muszę powiedzieć mamie. Idziesz ze mną?
Państwo Park prowadzili jedyną kawiarenkę w mieście. Sprzedawali tam głównie herbatę, kawę oraz lody własnej roboty. 
Nie byli bogaci, ale nie należeli do tej ubogiej warstwy. Żyli na przeciętnym poziomie, takim jak większość ludzi, zarabiając tyle, by móc wyżywić siebie, Jimina i jego młodszą siostrę. Ich mieszkanie znajdowało się zaraz nad kawiarnią. Jeon nawet nie zliczy, ile godzin spędził w salonie ich domu, grając w różne gry z przyjacielem lub pomagając w kawiarence. Lubił spędzać tu czas. Ta rodzina była zupełnie inna od jego. Kompletna, pełna miłości i szacunku dla siebie nawzajem.
 Usłyszeli cichy dźwięk dzwoneczka, kiedy tylko otworzyli drzwi. Kobieta przy ladzie spojrzała w ich kierunku i się uśmiechnęła. Ciemnobrązowe włosy, w które zaczęły się powoli wkradać siwe pasma, zawsze nosiła spięte w kok. Miała delikatne rysy twarzy, naznaczone już wiekiem, skórę delikatnie opaloną, a oczy ciemne, ale zawsze wesołe. Może dlatego, że zawsze się uśmiechała, a one razem z nią. Jungkook był pewien, że Jimin odziedziczył swój uśmiech i oczy po matce, i to była najpiękniejsza rzecz, jaką mógł od niej otrzymać.
- Hej, mamo. Przyszedłem tylko po rzeczy. Idę spać do Kooka.
- W porządku.
Weszli na górę, gdzie zaatakowała ich dziesięcioletnia siostra Jimina - Minji.
- MinMin wróciłeś. - rzuciła się bratu na szyję.
Byli do siebie bardzo podobni, jednak dziewczynka z pewnością duże, okrągłe oczy odziedziczyła po ojcu.
- Tak, ale zaraz wychodzę.
- Hej. Minji. Co u ciebie?
Dziewczynka rzuciła się teraz Jeonowi na szyję.
- Dawno cię nie widziałam, Kookie oppa.
- Wiem, wiem. Obiecuję, że następnym razem przyniosę ci jakąś książkę.
Minji pisnęła w zachwycie, jednak za chwilę zniknęła w kuchni, skąd wołał ją pan Park.
- Tylko się spakuję i możemy iść.

***

- Dzień dobry. - ukłonił się Park, kiedy tylko dostrzegł ojca Jeona siedzącego w salonie.
- Witaj, Jimin.
- Może Jimin zostać na noc?
- Nigdy mi to nie przeszkadzało. Mam dzisiaj nocną zmianę, więc przynajmniej będziesz miał towarzystwo. W piekarniku stoi potrawka z kurczaka. Jeśli chcecie, to zjedźcie.
- Zrobię herbatę i przyniosę wszystko do pokoju, a ty idź, się rozpakuj.
Jungkook wstawił wodę w czajniku, a kiedy ten zaczął gwizdać, zalał wodą wcześniej przygotowane w małym porcelanowy, czajniczku, liście. Postawił dwa kubki, herbatę i dwie miski z potrawką na tacy i wszystko zaniósł na piętro. W międzyczasie zauważył, że jego ojciec wyszedł z domu.
- Może zjemy na dachu?
Usiedli na kocu, rozłożonym pod gołym niebem. Jedli w ciszy, podziwiając zachodzące za horyzontem pomarańczowe słońce.
- Dopiero jak się najadłem, poczułem, jaki byłem głodny. - zaśmiał się starszy, kładąc na plecach i głaszcząc po brzuchu.
- W końcu spędziliśmy trochę czasu w lesie.
- Mhm - na chwile zapanowała cisza - Kookie, co myślisz o tym całym klanie?
- Nie wiem.
- Wierzysz, że te kwiaty mają magiczną moc?
- Widziałem tyle zmutowanych zwierząt i innych dziwnych rzeczy, że jestem w stanie w to uwierzyć.
- Myślisz, że to jest szansa, by poprawić w jakikolwiek sposób życie ludzi? - podekscytował się Jimin i usiadł prosto, patrząc na Jeona.
- Nie wiem, Minie. Słyszałeś co czytał Namjoon, znasz opowieści. Jednak wydaje mi się, że za mało wiemy o tym wszystkim.
- Może masz rację. Jednak to bardzo pesymistyczne podejście.
- Realistyczne. - podkreślił - Jestem realistą.
Park wzruszył ramionami i spojrzał na słońce, które rzucało ostatnie krwistoczerwone promienie, barwiąc chmury na różne odcienie pomarańczowego, żółtego i różowego. Jungkook przyglądał się profilowi przyjaciela. Chciałby, żeby patrzył w tej chwili na niego. Chciał widzieć jego ciemne oczy, które uśmiechają się w jego kierunku. Obrócił w dłoni naszyjnik, który chwilę wcześniej wyjął z sakiewki. Odetchnął głęboko. Najwyżej już nigdy go nie zobaczy. To chyba lepsze niż życie w ciągłej niepewności.
- Została mi potrawka na twarzy?
- Co?
- Patrzysz się na mnie. Od dłuższej chwili.
Dwoje czarnych oczu uważnie się w niego wpatrywało. Wydawały się o coś pytać, jednak z ust chłopaka nie wydobył się żaden dźwięk. Jungkook przełknął głośno ślinę.
- Ja chciałem cię zapytać... - przerwał, nie potrafiąc wydusić z siebie nic więcej.
- O co, Kookie?
- Bo wiesz... nie wiem, co chcę robić po zakończeniu szkoły - rzucił szybko.
Uderzył się mentalnie w czoło. Dlaczego marnuje tak idealną okazję? Zacisnął dłoń na naszyjniku. Strach przed utratą przyjaciela był większy niż chęć wyznania swoich uczuć. Mógłby nawet do końca życia je ukrywać, jeśli tylko Jimin w jakikolwiek sposób trwałby przy jego boku. By zawsze mógł się do niego przytulić.
- Męczy cię to? Nie martw się, masz jeszcze ponad miesiąc na podjęcie decyzji.
Jungkook uśmiechnął się pod nosem, wypuszczając z ust powietrze, które nieświadomie wstrzymał. Na szczęście Park mu uwierzył.
- To naprawdę trudne. Ojciec strasznie na mnie naciska.
Wsunął rękę z medalikiem do kieszeni spodni.
- W takim razie musisz znaleźć zajęcie, w którym będziesz naprawdę dobry i nie będzie można ci niczego zarzucić.
- Łatwo ci mówić! Rodzice na pewno przekażą ci kawiarenkę. Nikt cię nie zmuszał do tego. Uwielbiasz tam pracować.
- Oj, Kookie.
Jimin przyciągnął głowę młodszego do siebie, kładąc ją na swoim ramieniu. Zawsze tak robił, kiedy Jungkook się czymś stresował. Głaskał po plecach lub włosach, szepcząc, uspokajające słowa.
- Na pewno znajdziesz coś, co pokochasz. Żaden zawód nie przychodzi ci do głowy?
- Bibliotekarz.
Rękę głaszcząca jego plecy zatrzymała się. Park odsunął go na długość ramienia, by móc spojrzeć mu w oczy.
- Wiem, że nie lubisz tu mieszkać. Wiem, że życie tu cię męczy. Ale to nie jest bezpieczny zawód!
- Dlaczego?
- Sam wiesz dlaczego! Raz do roku wychodzą poza bramy miasta, by ze stolicy przywieźć nowe książki. Wiesz, ile wypadków zdarza się po drodze?! - nie spodziewał się, że Jimin zacznie krzyczeć. Dlaczego tak go to zdenerwowało?
- Tylko kilka. Pan Baek już osiem razy był na takiej wyprawie.
- Tak, ale poprzedni, był tylko raz. Jeśli w ogóle liczyć to jako podróż, bo z niej nie wrócił!
- Przesadzasz. - odwrócił głowę w stronę słońca, które prawie całkowicie zniknęło za horyzontem. Nikt nie popiera jego marzeń. Każdy się boi opuścić swój pozornie bezpieczny dom. Jednak on się tu dusi. Poczuł szarpnięcie i znowu znalazł się twarzą w twarz z Jiminem. Jego oczy wyglądały na zmartwione i przestraszone jednocześnie.
- Jungkookie, proszę, przemyśl to.
- Jimin...
- Nie chcę cię stracić. - Jungkook nie był pewny, ale wydawało mu się, że oczy chłopaka się zaszkliły. - Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Uśmiechnął się szeroko, chcąc trochę zmienić tę dziwną atmosferę. Czuł jakieś dziwne napięcie.
- Spokojnie, Minie. Mam jeszcze ponad miesiac - powtórzył jego słowa i poklepał go po ramieniu - Chodź, dokończymy książkę, którą zaczęliśmy ostatnio.
Podniósł się, ukradkiem wyciągając rękę z kieszeni, pozostawiając tam naszyjnik i ruszył schodami do pokoju, znaleźć książkę, oprawioną w zieloną okładkę. Jimin zszedł zaraz za nim, zamykając klapę na dach. Usiadł obok Jungkooka na łóżko, przymknął powieki i wsłuchał się w jego głęboki głos, podczas gdy chłopak czytał mu powieść.


***

 Zamknął książkę i wpatrywał się w twarz śpiącego przyjaciela. Leżał na boku, z dłonią podłożoną pod policzkiem i rozchylonymi ustami. Jimin wyglądał niezwykle uroczo. Zawsze starał się pozować na opiekuńczego, odpowiedzialnego, dorosłego mężczyznę, umiejącego sobie ze wszystkim poradzić. Tylko przy nim stawał się tym słodkim chłopakiem, pokazującym swój piękny uśmiech, pozwalającym sobie na chwile słabości. Nawet przy pozostałych chłopakach nigdy nie płakał. Jungkook cieszył się, że był jedynym, któremu pozwalał widzieć tą drugą, inną stronę siebie. Ktoś mógłby powiedzieć, że tą słabszą, jednak on tak nie uważał. Obie strony były częścią Jimina i tworzyły go takim, jakim był. Wspaniałym i kochanym. Sam by niczego w nim nie zmienił. Park był idealny razem ze wszystkim swoimi zaletami i wadami.
Pogłaskał delikatnie policzek chłopaka, uważając, aby go nie obudzić. Po chwili sam zasnął.




6 komentarzy:

  1. Tym razem pamiętam!
    O magia *.*
    Boskie
    Kookie to powinien dostać porządnego kopa na zachętę XD
    (ja się zgłaszam na kopiącego!)
    Ey ey ey!
    Takich rzeczy się nie zostawia na dachu
    Kiedy następny? Mam nadzieję, że szybko~~~
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze ;D
      Nie krzywdź biednego Kookiego T.T
      Oh prawdopodobnie niedługo, już czeka sobie ,napisany, na odpowiedni moment ;)
      Dzięki <3

      Usuń
  2. Wybacz, że komentuję tak późno, ale kompletnie nie miałam ostatnio czasu... Na nic. Na spanie, na jedzenie... A uwielbiam jeść i spać! *-*
    Ale znalazłam czas na przeczytanie kolejnego rozdziału i z ręką na sercu mówię, że to najlepiej wykorzystana przeze mnie chwila wolnego.
    To opowiadanie to w ogóle najlepiej wykorzystany czas. Właściwie jak każde twoje opowiadanie.
    Aww ♥

    To opowiadanie tak mi się podoba, że o ja cię nie mogę. Zawsze tak ostrożnie zjeżdżam na dół, by nie natknąć się przypadkiem na koniec, a kiedy już zjeżdżam i czytam ostatnie zdanie, to jest mi tak przykro, bo muszę czekać na następny rozdział ;__;
    Ach te wspaniałe JiKooki ♥ Tylko Ciastko musi się w końcu przełamać i dać ChimChimowi tę zawieszkę i wszystko powiedzieć. Przecież to Jimin! Jimin kocha Ciastka! *-*
    Ale to jest właśnie takie okropne! Chyba są trochę w friendzonie xD I to jest najgorsze, bo tak ciężko z tego wyjść... Z jednej strony jest ta mała iskierka nadziei, że może będzie lepiej, że druga osoba odwzajemnia uczucia, ale chyba bardziej ogarnia strach o to, że tego kogoś zabraknie, odsunie się, dlatego często się nie wyznaje uczuć, bo chęć bycia blisko tej osoby góruje nad tym co się tak naprawdę czuje. Łoo... to taka głupia i trudna sytuacja :/
    W ogóle teraz mi szkoda Tae, bo nie dostanie srebrnego X. No sorki V :<
    A Namjoon to może być dobrym coachem xD

    Wiesz co? Ja jestem generalnie zapalonym filmowcem. I ostatnio zauważyłam, że czytając twoje opowiadania, tak łatwo przychodzi mi wyobrażenie sobie poszczególnych scen, że film się kręci sam w mojej głowie. To jest takie wspaniałe ♥

    Weny życzę <3 I zdrówka i ciepełka, bo zimno! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma problemu haha
      Miło mi, że znalazłaś czas na przeczytanie i uważasz, że go nie zmarnowałaś Yay <3
      Hhaha tak też robię z każdym twoim rozdziałem xD
      Taaa friendzone jest straszne xd
      Tae nie potrafi się długo gniewać
      Jejku, jak miło ^.^ Staram się, by wszyscy, którzy to czytają mogli zobaczyć to samo, co ja widzę, pisząc
      Dziękuję <3

      Usuń
  3. Przeczytałam ten rozdział jakiś czas temu, ale teraz stwierdziłam, że w końcu skomentuję ;3
    Mega mi się podoba to opowiadanie, bo jest takie tajemnicze. Nie tylko dlatego, że jest tutaj mój ukochany Jikook ♥ Nie wiem dlaczego Jungkook jest takim tchórzem! No ale w sumie mu się nie dziwię. Niech on nie zostaje tym bibliotekarzem!
    Dobra ten komentarz jest troszkę krótki, ale no nie ważne.
    Kocham to opowiadanie i czekam na kolejne rozdziały! ♥
    Dużo weny! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay
      Próbowałam tworzyć taki lekko specyficzny tajemniczy klimat :D W końcu to taka fabuła hahah
      Kochajmy Jikooka <3
      Kookie po prostu się martwi o ich przyjaźń T.T
      Nie powiem co dalej XD
      Dziękuję <3

      Usuń